pierwszy spacer

Nie żeby całkiem pierwszy, w sumie to nawet nie pierwszy zimowy, ale za to pierwszy po tym jak dopadło mnie to bezlitosne katarzysko 🙂 Ferie się zaczęły a ja zamiast z Julcią śmigać po śniegu ile fabryka wózkowi dała siedzę w domu i podziwiam ów śnieg zza okna – ile można?! 🙂 I w końcu nadszedł dzień z cyklu ” czuję się już na tyle dobrze że możemy wyjść na spacerek” 🙂 inna sprawa że dłużej trwało nasze ubieranie się (czytaj wbijanie w nieograniczoną ilość czapek, szalików i rękawiczek) ale to nic! spacer był? był! mrozek w nosek złapany? złapany! 🙂 Jula na wszelki wypadek nie drgnęła przez całą drogę, chyba oszołomiona taką ilością świeżego i dosyć rześkiego jednak powietrza bo ostatnio tylko do samochodu i z samochodu…
A pogoda na spacer wręcz idealna – słońce, lekki mrozek, brak wiatru i ogólnie przyjemnie 🙂 Następnym razem idziemy na całość i pozjeżdżamy sobie z jakiejś okolicznej górki na sankach 🙂 ale to plany weekendowe raczej, póki co w domu też mamy sporo zajęć. Trzeba przecież nadrobić tyle rzeczy, tyle książeczek jest jeszcze nie pokolorowanych do końca, tyle obrazków nie namalowanych, Julci ulubiona gra planszowa z wesołym pieskiem leży i cierpliwie czeka na swoją kolej, że o niezliczonych puzzlach i książeczkach do przeczytania nie wspomnę 🙂
Tyle do zrobienia a tak mało wolnego… 🙂

A jak przyjdzie czas Jula powrót do szkoły przywita jak zawsze z wdzięcznością i szerokim uśmiechem 🙂

Z tego upojenia styczniowym słońcem zabrałam się nawet z dziewczynami (Wiki zawsze uczestniczy w takich projektach 🙂 ) za pieczenie babeczek w ilości całkiem pokaźnej bo prawie 40 sztuk 🙂 Jula nawet na początku cierpliwie znosiła naszą dzisiaj zupełną dezorganizację w kuchni, ale z czasem wyraźnie dała do zrozumienia że mimo iż z pewnością nam bardzo w pieczeniu kibicuje, to jednak zaczynająca się właśnie w TV program dla dzieci zapowiada się znacznie ciekawiej 🙂
I projekt zakończyłyśmy osobno 🙂

jutro kolejny dzień i tym razem postaramy się żeby spacerek był dłuższy niż jego logistyczna oprawa 🙂

pozdrawiam zimowo 🙂

katar w roli głównej

a najlepsze w tym katarze jest to że to mój jak najbardziej osobisty katar i chyba mnie polubił bo od kilku dni zupełnie nie zamierza się ewakuować… A czemu to takie w nim najlepsze?… oczywiście dlatego że póki co nie dopadł nikogo innego w naszym gospodarstwie domowym, choć niebezpiecznie zagląda do Julci…

A ja…cóż… bywało lepiej… niespożyte ilości chusteczek, dwa rodzaje kropli do nosa, witaminka C, aspiryna i nieodzowne sposoby z cyklu „malinka, miód, cytrynka” zdają się zupełnie kataru nie odstraszać…

Tymczasem od poniedziałku zaczynają się ferie i mam nadzieję, że do tej pory będę już w pełni dyspozycyjna żebyśmy wszyscy mogli z nich w pełni korzystać.

pozdrawiam 🙂

teatrzyk :)

Sztuka jest pięknem samym w sobie – to wiadomo od wieków 🙂 teatr jest tej sztuki częścią równie barwną i różnorodną w swej tematyce.
Ale nic, powtarzam nic, nie przebije barwności osobistego teatrzyku dwóch kukiełek, jaki ma Jula, dzięki Babci i Dziadkowi,którzy nie zrażeni dzielącym ich od nas oceanem (i kilkoma państwami po drodze…) nadają na żywo ów teatrzyk przez skypa prosto z Anglii przy każdej okazji kiedy z nimi rozmawiamy:)
I już nawet nie o tematykę teatrzyku chodzi, choć muszę przyznać że czasem i mnie zaskakują zwroty akcji, ale o to że tak doskonale wiedzą co Julci sprawia największą przyjemność że widząc je w sklepie od razu kupili te dwie cudne pacynki – pieski, nakładane na rękę – przesłodkie dwa maluchy, które na ich rękach ożywając stają się najlepszą bajką pod słońcem 🙂 I najfajniejsze jest to że sami świetnie się przy tym bawią 🙂

I nie komputerowe, nowoczesne bajki i arcyciekawe programy w TV są wtedy dla Julci ważne (a trzeba Wam wiedzieć że nie jest łatwo odciągnąć Julci uwagę od telewizora…) tylko właśnie te dwa pieski na rękach Babci (lub opcjonalnie Babci i Dziadka) od których Jula nie może oderwać wzroku śmiejąc się przy tym do rozpuku 🙂
A żeby nie było że tak tylko mówię to mamy udokumentowane jedno takie przedstawienie przy okazji Świąt. Zdjęcia pewnie już wcześniej zamieszczałam ale nie było odpowiedniego komentarza 🙂 no i zdjęć jest więcej bo śmiechu Julci nigdy za dużo 🙂

no sami oceńcie czyż nie są słodkie!?… 🙂

To tylko jedna z okazji, pieski ożywają przy każdej rozmowie Julci z Babcią i Dziadkiem i zawsze wywołują identyczną reakcję – radość do łez 🙂
Jula jest wtedy najszczęśliwsza na świecie!
Zresztą co tu nie być jak się ma taką cudowną Babcię i Dziadka:)

Kochamy Was mocno!

zimowo, nie zimowo… ale trochę kichająco

Zima przyszła – na chwilkę i zdaje się że poszła – też na chwilkę 🙂 idą do nas mrozy siarczyste i śniegi ogromne – w końcu styczeń a co ważniejsze – ferie idą 🙂 czas wykopać z piwnicy sanki (do tej pory jakoś nie było okazji), i ruszać z górki na pazurki! 🙂 W sumie to jeszcze nie poczuliśmy zimy w tym roku, takiej prawdziwej zimy – śnieg, bałwany, sanki i różne inne z tej okazji przyjemności 🙂 Niech więc już ten śnieg spadnie i troszkę dłużej u nas zagości 🙂 W zeszłym roku jazda Julci z górki na specjalnie dla Niej przygotowanych przez Tatusia sankach była super 🙂 koniecznie trzeba to powtórzyć i to nie raz 🙂

Tymczasem Jula dziś została w domu, jutro też nie idzie do szkoły więc ni miej ni więcej przedłużyła sobie weekend o dwa dni. A to wszystko przez gorączkę jaka pojawiła się wczoraj wieczorem, nieduża bo nieduża, jakieś 37,2 ale jednak przed nocą nie wiadomo było czy się nie rozkręci więc postanowiłam że dziś zostanie w domu. Gorączka się na szczęście nie rozkręciła, ale Jula od czasu do czasu kicha siarczyście więc lepiej jak zostanie w domku już do poniedziałku. Dookoła panuje grypa podobno więc lepiej na zimnie dmuchać i posiedzieć troszkę w domku . Będziemy miały więcej czasu na Julci ulubione zabawy, bo w tygodniu nawał zajęć nieco ogranicza nasz wspólnie spędzany czas, a prezenty choinkowe jeszcze do końca nie rozpracowane 🙂 Julci bardzo przypały do gustu np przygody Mikołajka, znanego na całym chyba świecie małego urwisa, bohatera prześmiesznych opowiadań. Tak się rozczytałyśmy że książka nam się niebezpiecznie szybko kończy 🙂 myślę że do ferii może nie dotrwać… polecam 🙂

Ale to tylko dlatego że Jula wygląda na zdrową, możemy ten czas traktować jako mały bonusik do zbliżających się ferii 🙂
Chociaż z drugiej strony tak sobie myślę że dzieci z założenia czekają na ferie bo to wolne od szkoły ale przecież Jula uwielbia chodzić do szkoły, więc pewnie bonusy do ferii nie są jej wcale potrzebne 🙂

pozdrawiam wszystkich serdecznie, a na weekend życzę zdrówka i zimowych szaleństw 🙂