troszkę zdjęć

Troszkę zdjęć mi się zapodziało, Wielkanocnych, przedwielkanocnych i innych niesklasyfikowanych 🙂
Wybrałam i zamieszczam bo szkoda żeby tak sobie leżały bezczynnie na dysku, szczególnie że np Jula tak dzielnie pomagała w pieczeniu ciasta świątecznego:

a potem z niesłychaną dbałością o szczegóły i skupieniem malowała pisanki do koszyczka wielkanocnego:

potem już tylko Zajączek (konkretnie piesek powszechnie znany jako Reksio)

i pozostało już tylko pozowanie do zdjęć 🙂

i z kuzynami coroczne świąteczne tradycyjne „zdjęcie na kanapie” 🙂

i blog obrazowo odrobiony

analiza

Witam serdecznie po sporej przerwie trochę tylko tłumaczonej Świętami…

Święta minęły, były cudne!
Przede wszytskim ciepłe, co stanowi miłą odmianę od zeszłorocznej Wielkanocy. A oprócz tego jak zawsze wesołe i rodzinne 🙂

Ale już po Świętach, a ja chciałam o czym innym a mianowicie o rzeczonej analizie.

Pani psycholog ze szkoły zaproponowała nam objęcie Julci programem który ma na celu interpretację zachowań naszej córci w określonych sytuacjach po to by wyodrębnić jej mocne strony i na tej podstawie ulepszyć komunikację z otoczeniem, w tym przypadku z nami, rodzicami.

Brak mowy to ogromne ograniczenie w procesie porozumiewania dlatego cenny jest dla nas każdy pomysł na komunikację alternatywną.
Oczywiście przez lata nauczyliśmy się już „czytać” Julcię, wychodzić naprzeciw jej potrzebom i tłumaczyć jej otoczenie aby zawsze rozumiała co się dzieje.
Jula jednak rośnie, jej potrzeby już nie są takie bardzo oczywiste i przewidywalne (rodzice czasem nie rozumieją zdrowych i doskonale umiejących się wysłowić dzieci 🙂 ). Dlatego niezbędnym jest aby umiała je choć w najbardziej podstawowym zakresie zakomunikować i zróżnicować. Tak żeby mieć poczucie sprawczości i decyzyjności a przez to choć minimalnego wpływu na swoje życie.

Dziś czytamy Julcię po emocjach, mimice, zachowaniach, wiemy co lubi, czego nie, czego się boi, co kocha… Wiemy jakie lubi programy, filmy, książki, piosenki, gdzie lubi chodzić a jakie miejsca zdecydowanie trzeba z nią omijać.
Od jakiegoś czasu z terapeutami pracujemy też nad jedną z form komunikacji alternatywnej – celową wokalizacją. Jula aby kontynuować czynność dla siebie znaną i lubianą musi, zapytana o to czy chce, odezwać się, i tylko wtedy czynność jest kontynuowana.
Chcemy wzmocnić i ukierunkować ten sposób a docelowo zróżnicować emocjonalnie po to by Jula mogła też sygnalizować że czegoś nie chce.
I nie chodzi tu o naszą ogólną wiedzę o tym czego nie lubi, tylko o to by w konkretnej sytuacji zapytana umiała nam to po swojemu „powiedzieć”.

Unikanie tego czego Jula nie lubi to nie do końca dobre długofalowo rozwiązanie, bo przecież dziś coś lubimy a jutro nie… Jula też tak może i my chcemy dać jej możliwość poinformowania nas o tym 🙂

Sformułowanie „powiedzieć” jest tu dosyć mylące gdyż to na co pozwalają Julci struny głosowe to „aaa”. Aby można było to odczytać w różny sposób potrzebne są dołączone emocje, mówione z uśmiechem znaczyłoby „tak”, mówione ze złością, „nie”…

I choć brzmi to dosyć banalnie, dla Julci i dla nas do długa droga i wysoki szczyt. I dlatego cieszymy się że ktoś z boku poobserwuje Julcię i pomoże nam w analizie.

Program obejmuje 8 spotkań – nagrywanie konkretnych zadanych sytuacji naszych z Julcią i na następnym spotkaniu analiza nagrania z psychologiem.
Pierwszy filmik i analiza za nami, Julcia pięknie skupiona na układaniu puzzli i czytaniu książki bardzo ładnie współpracowała. Obserwowała rączkę którą układałam z nią puzzle, bardzo uważnie słuchała co mówię i potrafiła dobrze wskazać wzrokiem postaci z książki o które ją pytałam.

Na kolejnym będziemy ćwiczyć konkretnie celową wokalizację, która co prawda pojawia się już częściej, ale cały czas jest zbyt mało wyraźna.

Bardzo się cieszę że taki pomysł na pracę z Julcią się pojawił. To jest okazja aby spojrzeć na Julcię z boku bo jako rodzice poruszamy się już w pewnych, wypracowanych na przestrzeni lat, schematach i możliwe że gdzieś po drodze w nich utknęliśmy, bo przecież źle nie jest i fajnie nam się razem żyje 🙂

A Jula rośnie i czas aby ktoś pomógł nam profesjonalnie uporządkować to co już wiemy i w oparciu o to zbudował nowe, efektywniejsze schematy komunikacyjne.

Tyle w kwestii komunikacji, jeszcze koniecznie słowo o rehabilitacji.
Jula miała naprawdę dobry tydzień – z zajęć na zajęcia coraz ładniej ćwiczyła pokazując na co ją stać, Sebastian był pod wrażeniem tego co nasza księżniczka potrafi. On najlepiej wie jak wydobyć z niej to co najlepsze 🙂
Brawo Julciu 🙂

pozdrawiam 🙂

kubeczki

Julcia dostała na urodzinki od Babci i Dziadka super zestaw do malowania kubeczków. Zestaw zawierał dwa kubeczki, specjalne farbki, pędzelek i instrukcję (bardzo istotny element całości).

Ponieważ kubeczki były dwa, do wspólnego malowania zaprosiliśmy ukochanego kuzyna Julci – Igorka, który dopiero co wyszedł ze szpitala gdzie przeszedł operację wycięcia migdałków będąc przy tym naprawdę bardzo dzielnym 🙂

I nie ma co dużo pisać, zabawa była świetna nie tylko dla dzieciaków ale też dla nas mamusiek 🙂
Julcia i Igorek przejęli się projektem, farbki miały naprawdę bajeczne kolorki więc przyjemnie się malowało.

Kubeczki pomalowane musiały odstać dobę a potem „piec” się pół godzinki żeby farbki się utrwaliły (stąd instrukcja była niezbędna bo pomimo dojrzałego (…) już wieku doświadczenia w pieczeniu kubeczków nie podsiadam…).

A wyglądało to mniej więcej tak:

o oto efekt

A Laki skorzystał z okazji…

pozostało tylko robić herbatkę 🙂

Laki – zasady

Laki… padł właśnie pod fotelem i śpi, zmęczył się spacerem i bieganiem za piłką.
Jest z nami już jakiś czas i trochę się znamy 🙂

Chcąc odpowiedzialnie podejść do opieki nad szczeniaczkiem przeczytałam kilka książek nt temat zanim jeszcze z nami zamieszkał, teraz też mam co czytać. Tych zasad które chcę opisać nigdzie jednak nie znalazłam – a są myślę nie mniej istotne i pozwolą przyszłym właścicielom cavisiów na bliższe poznanie tej niesamowitej rasy.
Z pewnością większość z tych zachowań jest ściśle powiązane z młodym jeszcze wiekiem Lakiego, lecz niewątpliwie rysuje się wyraźna prawidłowość rasowa.
Tak więc: 🙂

Zasada nr 1
Jedzenie, niezależnie od rodzaju, najlepiej smakuje na poduszce i najlepiej gdyby owa poduszka leżała na kanapie.
Laki jest w tej dziedzinie bardzo konsekwentny – niezależnie od tego skąd kawałek jedzenia musi przytaszczyć – zawsze zdąża do wcześniej wyznaczonego celu żeby w spokoju i wygodzie oddać się konsumpcji.
Odstępstwem od tej zasady jest okoliczność w której można wdrapać się na kogoś kto siedzi na kanapie (opcjonalnie na fotelu – już trudno niech straci…), zwykle jest to Julcia, i tam też sobie spokojnie zjeść…

Zasada nr 2
z pierwszą ściśle powiązana – zabawki najlepiej gryzie się nas, nawet jeżeli iście akrobatycznych zdolności i niespożytej wręcz cierpliwości wymaga umieszczenie ich na kolanie siedzącego lub leżącego. Zabawka która spadnie na podłogę już nie cieszy tak bardzo…

Zasada nr 3
Nigdy nie zakładaj że pies czegoś nie zje lub nie pogryzie.
Laki zarówno podczas spacerów, jak i w domu, łapie i z zjada z prędkością światła rzeczy z jedzeniem bynajmniej nie mające nic wspólnego…
I nie chodzi tu tylko o tradycyjne gryzienie butów czy mebli – wszystko, powtarzam – wszystko, może się znaleźć w jego małej mordce…
Towarem mocno deficytowym (bo Pańcia gania i wyciąga na siłę spomiędzy zębów…) są chusteczki nawilżane – ten obłęd w oczach jak uda mu się jakąś chapnąć, jest nieporównywalny z niczym…
Zaraz później plasują się pampersy (bynajmniej nie nowe z paczki…) i skarpetki. Skarpetki jednak muszą (!) być wykradzione z szuflady – magicznej krainy pełnej smacznej bielizny… I nie ma takiego głębokiego snu z którego odgłos jej otwierania nie wyrwie Lakiego.
(bo po co ją otwierają jak nie pozwalają mi nic z niej wyciągnąć…)
Gdzieś tam na szarym końcu są zabawki – bo są przecież do gryzienia przeznaczone a cóż to wtedy za frajda?!…

Zasada nr 4
Caviś nie ma jednego miejsca do spania.

I choćby nie wiem jak się starać – piękny mięciutki kącik, posłanie i ulubiony kocyk – nic z tego.
W ciągu półgodzinnej drzemki w ciągu dnia Laki przegrupowuje się ze spaniem średnio cztery, pięć razy a obserwacja tego zjawiska jest naprawdę zabawna 🙂
Zwykle zaczyna (jeżeli jest taka możliwość) na kimś kto właśnie (i mówiąc „właśnie” mam na myśli sekundę później) usiadł na kanapie. Bo przecież skoro już SIADAM (wygodnie z kawą) to OCZYWIŚCIE że chcę żeby Laki umościł się do spania na moich kolanach…
Chyba jednak do końca wygodnie nie jest, bo po kilku minutach (jak ta Pańcia się wierci!…) Laki zmienia lokal na fotel obok.
Sprawę zwykle przyspiesza fakt że Pan właśnie zajada sobie coś dobrego kusząco przy tym szeleszcząc torebką.

Tam też szybko robi się niewygodnie.
Później kolejność jest dosyć przewidywalna – poduszka na kanapie, kanapa bez poduszki, podłoga pod kanapą, swoje posłanie, kafle w przedpokoju (to jak jest za ciepło) i ( w zależności czy starcza jeszcze czasu) dywan pod nogami krzesła przy biurku Damiana.

Jeżeli w domu jest Julcia to i o Nią zahacza w swojej wędrówce – zwykle zaraz po tym jak usadzę ją (po trudnej sztuce rozbierania jej z kurtki spod leżącego na Niej Lakiego) po powrocie ze szkoły na fotelu.

Zasada nr 5
Nigdy nie mów że caviś nie będzie z Tobą spał.

Ja osobiście nie mam nic przeciwko, to słodkie jak się umości w nogach i przytuli do kołdry.
Nie może być jednak za łatwo. Lakiemu najwygodniej śpi się na poduszce (mojej) i nawet ok, jest duża, mieścimy się razem (mam niewielką główkę…) ale NAJLEPIEJ jest przytulić się jak najmocniej do Pani… i czemu ona mnie tak ciągle spycha…
Im Laki starszy, tym częściej rezygnuje ze spania na mojej głowie (albo moje spychanie stało się bardziej sugestywne…) i ląduje na podłodze. Myślę że może jest mu też za ciepło, robi się już coraz cieplej a cavisie to gorące pieski.

Zadada nr 6
Cavisie chrapią.

I tu nie mam nic do dodania 🙂

Zasada nr 7
Nie ma na spacerze psa którego caviś by się przestraszył.

Niezależnie od wielkości, rasy czy nastawienia, caviś zawsze w tym swoim podkulonym ogonem będzie sunął do spotkanego psa i koniecznie chciał się z nim bawić.
Taka zabawa zwykle kończy się szybko bo nie każdy pies ma ochotę akurat teraz sobie poskakać, szczególnie że ma już kilka lat na karku.
Ale spróbować i chociaż się tylko przywitać ZAWSZE trzeba.

Zasada nr 8
Ilość energii do zabawy jest u cavisiów nieograniczona.

Tak długo będą biegać za zabawką i skakać dookoła, aż my przerwiemy zabawę. I nie ważne że po pół godzinie aport wyraźnie zwalnia tempo – dopóki my chcemy że bawić nie ma szans żeby Laki zrezygnował 🙂
Nawet nie ma czasu na to żeby się napić w międzyczasie, nie ważne że wywieszonym jęzorem zamiata już prawie podłogę…

Julci ulubiona zabawa z Lakim, wymyślona przez Ciocię Gosię z Michałkowa, to zabawa w „zmyłkę” (pamiętasz Gosiu?:) )

Zasada nr 9
Laki jest najcudniejszym pieskiem na świecie! 🙂 Jest wspaniałym przyjacielem.

Kolega powiedział mi kiedyś że psy od kotów różnią się tym, że psy mają wszystkie emocje na wierzchu, koty zupełnie odwrotnie – po nich nigdy nie wiemy czego można się spodziewać, nawet po wielu latach wspólnego życia.
I trafniej nie da się tego ująć.
Laki jest cały dla nas i to widzimy codziennie.
A my dla niego.

A jak w tym wszystkim znajduje się Julcia?
To najszczęśliwsza dziewczynka na świecie – tak bezwarunkowe szczęście i codzienna beztroska nie jest już nawet charakterystyczną cechą jej wieku, jest JEJ charakterystyczną cechą.
I jeżeli cokolwiek mogło jeszcze to szczęście wzbogacić to zrobiła to właśnie więź z Lakim…

pozdrawiam 🙂