jak tu pięknie!… :)

…powtarzaliśmy to co chwilę podczas niedzielnego spaceru po naszej cudownej Bażantarni – było po prostu bajecznie 🙂
Myślę że był to idealny moment i idealne miejsce na to aby w pełni móc docenić naszą Polską Złotą Jesień (użyłam dużych liter nie przypadkowo… 🙂 ) i zachwycać się z każdym krokiem coraz bardziej 🙂
Ani wcześniej ani już raczej później taka cudna niedziela się nie zdarzy tej jesieni – słoneczko przyjemnie grzało, było zupełnie bezwietrznie, a kolory… po prostu obłędne!
Julcia z radością wspierała nas w śpiewaniu spacerowych piosenek (przy okazji Damian kazał mi obiecać że nigdy nie zostanę autorem tekstów… 😉 ) Laki ganiał jak szalony i był możliwy do odróżnienia z tła tylko dzięki temu że jest biało-brązowy (Miodek przepadłby z kretesem w tym dywanie liści… 🙂 ).

Ale jak to zwykle bywa przy próbie opisywania czegoś tak pięknego – lepiej zostawić to obrazom. A te, (nieskromnie zaznaczę) dzięki talentowi mojego męża, oddają to piękno idealnie! 🙂

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Teraz tak pięknie będzie chyba dopiero zimą kiedy wszystko przykryje biała kołderka i wtedy my na pewno będziemy w tym samym miejscu żeby to zobaczyć 🙂 (i uwiecznić 🙂 )

pozdrawiam 🙂

plac zabaw – koniec głosowania

Zakończyło się głosowanie na inicjatywy naszego elbląskiego budżetu obywatelskiego. Cały czas liczone są głosy, ale wygląda na to, że interesująca nas najbardziej budowa placu zabaw dla dzieci niepełnosprawnych uplasowała się ostatecznie na czwartym miejscu, co oznacza niestety że funduszy na ten pomysł w budżecie miasta zabraknie.

Jako członek społeczności związanej z niepełnosprawnymi przyzwyczaiłam się, że walcząc o cokolwiek, jesteśmy zwykle w mniejszości, dlatego czwarte miejsce z dosyć wyraźną przewagą głosów ponad pozostałymi (łącznie były 42 inicjatywy) jest zaskakująco dobrym wynikiem i daje nadzieję na to że potrzeba powstania takiego miejsca w naszym mieście została zauważona i w rezultacie taki plac zabaw w końcu kiedyś powstanie.

Nie byłoby to możliwe gdyby nie zrozumienie, pomoc i zaangażowanie naszych przyjaciół, znajomych, rodziny w zachęcaniu do głosowania ich przyjaciół, znajomych, rodziny… 🙂

Dzięki Wam nasza mniejszość jest zauważana 🙂

Dziękuję 🙂

Pozostając w temacie placów zabaw, może to dobry moment żeby wspomnieć że jedna z naszych elbląskich terapeutek, Ania Hatle-Tafelska, jest jednym z twórców projektu powstania integracyjnego placu zabaw z możliwością wykorzystania zabawy w oparciu o integrację sensoryczną.

Anię znam od dawna, obserwując od lat jak pracuje z dziećmi (w tym z moją Julcią na zajęciach z dogoterapii), wiem że jak już się za coś weźmie to jest to na pewno pomyślane tak aby dzieciaki mając mnóstwo frajdy jak najwięcej się przy tym nauczyły 🙂

Projekt pod nazwą „Nakarmmy zmysły naszych dzieci” został zgłoszony w ramach programu fundacji Aviva „To dla mnie ważne” i tam też można na niego codziennie głosować, codziennie, do czego zachęcam 🙂

pozdrawiam 🙂

lepiej?…

Tak miało być podobno z dostaniem się do specjalistów… I mówiono o dostępie w ramach NFZ, traktowanym u nas trochę jak „łaskę” ze strony państwa…
Cóż, ta „łaska” uszczupla nasze konto co miesiąc o blisko 1000 zł…

Ale nie bądźmy wymagający, bynajmniej nie o taki dostęp mi chodzi (jakoś nie do końca jestem pewna co będę robiła w środę o 15.45 w 2024r…) .

Konsultacja ortopedyczna – prywatna, nie śmiem o inną zabiegać. Dzwonię więc…
„proszę Pani, terminów na ten rok OD DAWNA już nie ma… w listopadzie zaczniemy rejestrować na przyszły…”

co ja sobie myślałam, przecież mamy październik…

nadmienię że koszt wizyty to 250 zł…

Dzwonię do kolejnej kliniki w której prof. przyjmuje – na grudzień jest mała szansa ale tylko jak w listopadzie zdążę zadzwonić w czasie jak zaczną rejestrować… coś jak otwarcie sklepu w dzień promocji – najlepiej czuwać już od nocy i po otwarciu drzwi lecieć na łeb na szyję, może się uda…

W jeszcze innej Klinice już w sierpniu rejestracje były na… marzec.

A ponieważ nie są to nasze pierwsze konsultacje ortopedyczne, to wiem na pewno że jeszcze parę lat temu nie było takich problemów.

Może więc trzeba, zanim będzie lepiej, skupić na tym żeby nie było gorzej…

A póki co trzeba czekać…

jesień

Październik, ciepły jeszcze ale jednak już jesiennie 🙂 Za oknem słychać szelest zamiatanych liści z których dywan jest coraz grubszy i kolorowy.
Słońca jakby trochę mniej ale ponurych jesiennych dni jeszcze nie mamy.
I to całe zamieszanie z ubieraniem… raz ciepło, raz zimno… cieplejsze ubrania czają się w szafie ale cały czas jeszcze czekają na swoją kolej.
Katar z cyklu „sezon na przeziębienia” za nami (wyjątkowo długo nie chciał się z Julą rozstać bo jakieś 3 tygodnie i po drodze spowodował zapalenie spojówek…).
Teraz już miesiąc jest dobrze, choć mam wrażenie że coś w powietrzu wisi bo Jula co jakiś czas pociągnie noskiem. Teraz mam już arsenał leków więc przyczajona czekam na pierwsze niepokojące objawy.
Tyle o katarze 🙂

Jula jeździ do szkoły uśmiechnięta (pewnie ma z tym coś wspólnego siedzący koło niej w samochodzie Łukasz, witający ją zawsze z radością 🙂 ) i z takim samym uśmiechem wraca. Aż ciężko sobie wyobrazić że przez pierwszy rok (jakieś 5 lat temu więc pamięć też już może szwankować…) od samego wyjścia z domu był tylko jeden wielki krzyk…
Ale przetrwaliśmy, dzięki wytrwałości, cierpliwości i wiedzy terapeutów, psychologów i pedagogów z ośrodka i teraz nie pójście do szkoły to kara 🙂
Rodziców którzy są na początku tej drogi i przeżywają te początkowe płacze i krzyki mogę zapewnić że warto być cierpliwym i nie zniechęcać się, danie Julci do szkoły (wcześniej przedszkola) to najlepsze co mogliśmy dla niej zrobić.

Październik to miesiąc w którym szczególną uwagę poświęca się AAC (Augmentative and Alternative Communication) czyli komunikacji alternatywnej.
To nauka zajmująca się tworzeniem płaszczyzny porozumiewania z ludźmi mającymi kłopoty w mową lub całkowicie nie mówiącymi.
W zależności od możliwości np dziecka, takich alternatywnych sposobów porozumiewania jest sporo.
Muszę przyznać że choć oczywiście temat jest mi bardzo bliski, nieco jednak przy Julce tę pracę zaniedbaliśmy. Przez lata wytworzyliśmy sobie mnóstwo sposobów na codzienną komunikację, jednak cały czas jeszcze jest ona bardziej instynktowna, niż wynika z jasnego komunikatu ze strony Julci. Nauczyliśmy się czytać jej emocje, mimikę twarzy, wielu rzeczy się po prostu domyślamy lub wynikają ze schematu dnia.
Bardzo pomocna stała się od jakiegoś czasu wokalizacja, u Julci jednosylabowa ale już celowa i intencjonalna.
Dzięki pracy ze szkolnym psychologiem i zajęciom logopedycznym Jula wie że jak ją o coś pytam, musi się odezwać (jakkolwiek) żeby to uzyskać.
To spory postęp i na dzisiaj już dosyć powtarzalny.
Trzeba iść jednak do przodu i na wypracowanym już postępie próbować zbudować coś więcej.

I tak myślę że właśnie październik jest do tego dobrym momentem.

miłego dnia 🙂