406

tyle razy wybierałam nr do kliniki w Warszawie zanim udało mi się zarejestrować dziś rano Julcię do ortopedy (prywatnie oczywiście). Cały proceder trwał ok godziny, podczas której udało mi się dodzwonić razy cztery, z czego trzy pozostały bez odzewu (choć szczęście z faktu usłyszenia wolnego sygnału było za każdym razem równie nieopisane 🙂 ).

Nadmienię że rejestracja jest raz w miesiącu i trwa godzinę, stąd determinacja jest zrozumiała.

W sumie, jak zauważyła moja Mama, wynik jest taki imponujący tylko dlatego że owe „wybieranie nr” polega obecnie na uderzaniu w ekran i odczekiwaniu kilku sekund. Gdybym miała nr wykręcać na tarczy telefonu, pewnie zajęłoby mi to nie godzinę a jakieś cztery…
Także nie narzekam – technologia zdecydowanie nam służy 🙂

Muszę jednak powiedzieć że sygnał zajętości nie będzie jeszcze przez jakiś czas, moim ulubionym (delikatnie mówiąc)… i zdecydowanie lepiej było do mnie przez tę godzinę jego słuchania nie podchodzić bez uzasadnionej konieczności…

Plan minimum został wykonany. Teraz czekamy na konsultację.

A teraz zasłużona kawka i pączek, którego mój mąż kupił w ramach zemsty za to że wczoraj przyniosłam ciastka do kawy…
– „mieliśmy przecież nie jeść nic słodkiego do kawy!”…
cóż – jak to mówią – zemsta jest słodka…

i całe szczęście! 🙂

jak tu pięknie!… :)

…powtarzaliśmy to co chwilę podczas niedzielnego spaceru po naszej cudownej Bażantarni – było po prostu bajecznie 🙂
Myślę że był to idealny moment i idealne miejsce na to aby w pełni móc docenić naszą Polską Złotą Jesień (użyłam dużych liter nie przypadkowo… 🙂 ) i zachwycać się z każdym krokiem coraz bardziej 🙂
Ani wcześniej ani już raczej później taka cudna niedziela się nie zdarzy tej jesieni – słoneczko przyjemnie grzało, było zupełnie bezwietrznie, a kolory… po prostu obłędne!
Julcia z radością wspierała nas w śpiewaniu spacerowych piosenek (przy okazji Damian kazał mi obiecać że nigdy nie zostanę autorem tekstów… 😉 ) Laki ganiał jak szalony i był możliwy do odróżnienia z tła tylko dzięki temu że jest biało-brązowy (Miodek przepadłby z kretesem w tym dywanie liści… 🙂 ).

Ale jak to zwykle bywa przy próbie opisywania czegoś tak pięknego – lepiej zostawić to obrazom. A te, (nieskromnie zaznaczę) dzięki talentowi mojego męża, oddają to piękno idealnie! 🙂

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Bażantarnia Elbląg jesień

Teraz tak pięknie będzie chyba dopiero zimą kiedy wszystko przykryje biała kołderka i wtedy my na pewno będziemy w tym samym miejscu żeby to zobaczyć 🙂 (i uwiecznić 🙂 )

pozdrawiam 🙂

plac zabaw – koniec głosowania

Zakończyło się głosowanie na inicjatywy naszego elbląskiego budżetu obywatelskiego. Cały czas liczone są głosy, ale wygląda na to, że interesująca nas najbardziej budowa placu zabaw dla dzieci niepełnosprawnych uplasowała się ostatecznie na czwartym miejscu, co oznacza niestety że funduszy na ten pomysł w budżecie miasta zabraknie.

Jako członek społeczności związanej z niepełnosprawnymi przyzwyczaiłam się, że walcząc o cokolwiek, jesteśmy zwykle w mniejszości, dlatego czwarte miejsce z dosyć wyraźną przewagą głosów ponad pozostałymi (łącznie były 42 inicjatywy) jest zaskakująco dobrym wynikiem i daje nadzieję na to że potrzeba powstania takiego miejsca w naszym mieście została zauważona i w rezultacie taki plac zabaw w końcu kiedyś powstanie.

Nie byłoby to możliwe gdyby nie zrozumienie, pomoc i zaangażowanie naszych przyjaciół, znajomych, rodziny w zachęcaniu do głosowania ich przyjaciół, znajomych, rodziny… 🙂

Dzięki Wam nasza mniejszość jest zauważana 🙂

Dziękuję 🙂

Pozostając w temacie placów zabaw, może to dobry moment żeby wspomnieć że jedna z naszych elbląskich terapeutek, Ania Hatle-Tafelska, jest jednym z twórców projektu powstania integracyjnego placu zabaw z możliwością wykorzystania zabawy w oparciu o integrację sensoryczną.

Anię znam od dawna, obserwując od lat jak pracuje z dziećmi (w tym z moją Julcią na zajęciach z dogoterapii), wiem że jak już się za coś weźmie to jest to na pewno pomyślane tak aby dzieciaki mając mnóstwo frajdy jak najwięcej się przy tym nauczyły 🙂

Projekt pod nazwą „Nakarmmy zmysły naszych dzieci” został zgłoszony w ramach programu fundacji Aviva „To dla mnie ważne” i tam też można na niego codziennie głosować, codziennie, do czego zachęcam 🙂

pozdrawiam 🙂

lepiej?…

Tak miało być podobno z dostaniem się do specjalistów… I mówiono o dostępie w ramach NFZ, traktowanym u nas trochę jak „łaskę” ze strony państwa…
Cóż, ta „łaska” uszczupla nasze konto co miesiąc o blisko 1000 zł…

Ale nie bądźmy wymagający, bynajmniej nie o taki dostęp mi chodzi (jakoś nie do końca jestem pewna co będę robiła w środę o 15.45 w 2024r…) .

Konsultacja ortopedyczna – prywatna, nie śmiem o inną zabiegać. Dzwonię więc…
„proszę Pani, terminów na ten rok OD DAWNA już nie ma… w listopadzie zaczniemy rejestrować na przyszły…”

co ja sobie myślałam, przecież mamy październik…

nadmienię że koszt wizyty to 250 zł…

Dzwonię do kolejnej kliniki w której prof. przyjmuje – na grudzień jest mała szansa ale tylko jak w listopadzie zdążę zadzwonić w czasie jak zaczną rejestrować… coś jak otwarcie sklepu w dzień promocji – najlepiej czuwać już od nocy i po otwarciu drzwi lecieć na łeb na szyję, może się uda…

W jeszcze innej Klinice już w sierpniu rejestracje były na… marzec.

A ponieważ nie są to nasze pierwsze konsultacje ortopedyczne, to wiem na pewno że jeszcze parę lat temu nie było takich problemów.

Może więc trzeba, zanim będzie lepiej, skupić na tym żeby nie było gorzej…

A póki co trzeba czekać…