(nie…) pierwszy wyrwany ząbek mleczny! :)

Tak króciutko tylko, bo sprawa warta zaznaczenia 🙂
Jula dwa pierwsze swoje mleczne ząbki straciła w nieco dramatycznych okolicznościach i przez to zdecydowanie przedwcześnie ( zapraszam do postu z czerwca ). Przy rzeczonym wypadku poza utratą dwóch zębów dodatkowo jeden został nadruszony i w takim właśnie stanie trwał do dziś rano, kiedy to został usunięty przez nie mniej ni więcej tylko mnie 🙂
Ząbek znacznie się rozruszał już wczoraj, (przynajmniej wczoraj zauważyłam) więc przyatakowaliśmy go od razu ale na noc niespecjalnie chcieliśmy niepokoić Julcię, tym bardziej że już była mocno śpiąca.
Rano więc, przed pójściem do przedszkola się zawzięłam i przyatakowałam go jeszcze raz, tym bardziej że naprawdę już wyglądał jak „zaraz wychodzę”… no i wyszedł 🙂 nareszcie! bo był nie dość że ciemny (czego, dzięki właściwościom photoshopa, na zdjęciach blogowych nie było widać… 🙂 ) to jeszcze miał wywierconą dziurkę, którą co chwilę trzeba było czyścić…
Jula wygląda na zadowoloną, siłą rzeczy bardziej szczerbatą, ale zadowoloną 🙂 Sam proces wyrywania przetrzymała dzielnie, bez nawet małego grymasu na twarzy więc nic raczej nie czuła (poza może, oczywistym w tych okolicznościach, dyskomfortem spowodowanym grzebaniem w buzi… 🙂 )
teraz ząbek będzie czekał na wróżkę zębuszkę, albo jej męski odpowiednik – trzonatora! 🙂

pozdrawiam i dobranoc

sto lat sto lat…!!!!! :)))))

nasza mała księżniczka, która już powoli mała być przestaje, skończyła właśnie 6 lat! to już poważny wiek, czego potwierdzeniem może być fakt że dostała wezwanie do zerówki w szkole nieopodal 🙂 oczywiście w przedszkolu Jula jeszcze parę lat pewnie pobędzie, ale wezwanie to wezwanie 🙂
no ale urodzinki to oczywiście imprezka a konkretnie nawet trzy 🙂
pierwsza w przedszkolu – już od rana Jula świętowała w swojej grupie, która nie dopisała akurat frekwencją – choróbska wszędzie się czają i biedne dzieci chorują tak jak my w zeszłym tygodniu – ale z odsieczą przyszli starsi koledzy i koleżanki z piętra niżej, bo przecież tort urodzinowy jak sama nazwa wskazuje musi być zjedzony 🙂
było przesympatycznie, Jula dostała mnóstwo samodzielnie zrobionych kartek z życzeniami, wszyscy składali jej życzenia, sala była pięknie przystrojona a wszystkiego dopełniała skoczna muzyka z klimatów pana Tik-Taka czy Fasolek, czyli jak najbardziej w klimacie 🙂
Bardzo dziękujemy Paniom w ośrodku za zaangażowanie i tak sympatyczną imprezkę 🙂
Damian był z nami więc są i zdjęcia 🙂

zanim przyszli goście…

i już są 🙂

i życzenia od koleżanek, kolegów i wychowawców

po powrocie do domu Julę czekały jeszcze rodzinne urodzinki 🙂

i jeszcze zdjęcia smakowitości ze stołów 🙂 tak dla pamięci 🙂

jak to zwykle z rodzinką było wesoło, sympatycznie i głośno 🙂
ponieważ nie wszyscy mogli przyjść w dzień urodzinek, Jula miała powtórkę z gościny jeszcze na drugi dzień, kiedy to przyszli moja Mama, moi bracia, Dominika, koleżanka „z góry” Wiktoria i ciocia Marta.

dziękujemy wszystkim za życzenia!!!
wszystkie przekazane Julci 🙂

jeszcze na koniec zdjęcie Julci z pierwszych urodzinek które niedawno odkopałam z płytek 🙂
tak dla porównania 🙂

i jeszcze jedno – po dniu dwóch biszkoptów okazało się, że nie mam tak do końca dosyć pieczenia ciast (sama jestem zdziwiona… 🙂 ) i rzuciłam się, pierwszy raz w życiu na upieczenie sernika. A wszystko przez jeden z odcinków „Przyjaciół” (S7E11) w którym bohaterowie objadają się dosyć majestatycznie sernikiem i robią to tak przekonująco że chce się po prostu go zjeść… a jak zjeść to trzeba zrobić… 🙂 i proszę jaki wpływ ma na nas telewizja… 🙂

dzień dwóch biszkoptów :)

taki to dziś miałam właśnie dzień i może na pozór to nic nadzwyczajnego ale Ci, którzy mnie znają wiedzą, że nie jestem entuzjastką pieczenia ciast i robię to raczej zmuszona okolicznościami typu urodziny czy Święta (zdecydowanie wolę upiec mięcho), dlatego też dzień w którym upiekłam dwa biszkopty pod rząd zasłużył na swój wpis na blogu 🙂
Okoliczność jaka mnie do tego pchnęła jest nie byle jaka bo Jula kończy jutro 6 latek i z tej to okazji postanowiłam się wyszaleć kulinarnie w materii nieco mniej mi bliskiej czyli w tzw „imprezce na słodko” 🙂

Tak przy okazji sobie pomyślałam, że historia biszkoptu przechodziła u mnie w ostatnich latach pewną ewolucję: od gorączkowego szukania w sklepie gotowego biszkoptu dzień przed imprezką, poprzez pieczenie biszkoptu z paczki, aż w końcu, nieco zachęcona „ten biszkopt zawsze wychodzi” mojej kochanej przyjaciółki, której wierzę bezgranicznie, zaczęłam piec go sama i muszę przyznać, że z dobrym skutkiem 🙂
Może to przychodzi z wiekiem?… taka potrzeba spełnienia się w dziedzinie dotąd postrzeganej jako coś raczej zbędnego na co dzień, i jako takiego, wymagającego maksymalnego uproszczenia a przy tym charakterystycznego dla żon i matek z nieco dłuższym jednak stażem…
Cóż… najważniejsze są chęci 🙂 pieczenie ciast ma przyszłość 🙂 może w nieco ciaśniejszych spodniach, ale ma 🙂 żeby jeszcze tylko Julcia przy tym troszkę chociaż bardziej doceniała efekt takiego pieczenia… (bo na szczery zachwyt Damiana zawsze mogę liczyć 🙂 )
słodycze które Jula lubi albo jeszcze nie istnieją albo skutecznie się przed nami ukrywają… nieliczne które dostępują zaszczytu zachęty do dalszego karmienia w postaci szeroko otwartej buźki, można policzyć na palcach jednej ręki i szczerze to nawet sama nie bardzo pamiętam jakie to są… w tej dziedzinie zdecydowanie poszła w ślady Babci Danusi 🙂

To się słodko zrobiło, chyba pójdę jakiegoś ogórka kiszonego przegryźć 🙂

Julka wróciła do przedszkola po tygodniowej przerwie, mam nadzieję, że już będzie wszystko ok. Dziś był już Sebastian a później zaliczyła dwugodzinne zajęcia logopedyczne z panią Agnieszką. Do domu przyjechaliśmy w porze mocno już wskazującej na „czas spać” więc po szybkiej akcji kolacja-lekarstwa-mycie położyłam Julcię spać i migusiem zasnęła 🙂
to myślę tyle, pewnie niedługo będzie okraszona już zdjęciami, relacja z Julci urodzinek.
póki co pozdrawiam serdecznie 🙂
i jeszcze fanów serialu „Przyjaciele” który oglądamy już nie wiem który raz i nie wiem który raz się pokładamy ze śmiechu… zachęcam do obejrzenia dwóch seriali komediowych, na jakie trafiłam przypadkowo a które są serialami Matthew Perry’ego i Matta LeBlanc’a, ich tytuły to odpowiednio „Mr Sunshine” i „Episodes”. To dopiero początek obydwu, ale są zabawne i wygląda na to, że coś z tego będzie 🙂

kanapka z pasztetową czyli nowe nawyki żywieniowe :)

Witam serdecznie 🙂
jesteśmy już troszkę w domku, nawet nieco więcej niż troszkę, Jula tydzień chodziła do do przedszkola i wygląda na bardzo zadowoloną z tego powodu 🙂
Chyba teraz czeka nas kilka dni w domku, bo Jula coś podziębiona jest troszkę, póki co to tylko katarek i mamy nadzieję, że nic większego się nie wykluje, ale do przedszkola nie pójdzie przez kilka dni. Najgorzej, że w poniedziałek ma zabawę karnawałową z walentynkami połączoną dodatkowo i wygląda na to, że ją ominie… a suknia balowa wisi w szafie i czeka…:) cóż, może zorganizujemy jakiś prywatny bal specjalnie dla Julci 🙂 szczególnie, że niedługo urodzinki a przez dłuższy karnawał w tym roku jeszcze nie w czasie postu.
Zobaczymy, najważniejsze żeby zdrowiutka była.
No ale tytuł postu zobowiązuje więc kanapka… i to z pasztetową… no nie jest to zdecydowanie moje ulubione zestawienie i pewnie nigdy nie dowiedziałabym się, że Julci wręcz przeciwnie ale Damian uwielbia pasztetową w każdej postaci i siłą rzeczy w końcu udowodnił, że Jula to córeczka Tatusia 🙂 (ja przekazałam jej w genach miłość do jajecznicy w pomidorami której Damian fizjologicznie nie znosi… 🙂 ).
Jula na tyle upodobała sobie to danie, że nie przyjmuje do wiadomości, że może się owa kanapeczka skończyć (po trzeciej zaczynam być bardziej stanowcza i sugestywnie odsuwamy się od stołu 🙂 ).
Piszę o tym dlatego, że Juli ostatnio w ogóle zmieniły się nawyki żywieniowe i to co do tej pory uważałam za pewny punkt menu okazuje się już tak pewnym nie być… Ja oczywiście nie narzekam, bo to znaczy że po pierwsze Jula wie czego chce a po drugie umie nam to zamanifestować 🙂 Pewnie trwa to nieco dłużej niż u dziecka które może powiedzieć co chce, ale metodą prób i błędów (oraz po częstych rozmowach pod tytułem „czemu Ona znowu nie chce jeść?.., mam już dosyć!”… które dzielnie znosi i łagodzi mój mąż 🙂 ) udaje nam się w końcu załapać że Jula straciła ochotę na naleśniki z dżemem i (choć przyjęłam to lekkim zawodem) jajecznicę z pomidorami 🙂
Mama mi ostatnio powiedziała, że niektórzy piszą np „dziś jest ładna pogoda” a ja o tym samym potrafię napisać dwie strony – ale na pewno nie spodziewałaś się Mamuś że potrafię tyle napisać o kanapce z pasztetową!… 🙂
Niedługo po ostatniej świątecznej wizycie przyleciał mój Tata. Jula jak zwykle szczęśliwa spędziła z Dziadkiem trochę czasu i jak zwykle doskonale się rozumieli 🙂 co widać na załączonych obrazkach 🙂

z Łukaszem sprawdzaliśmy najnowsze trendy 🙂 trzeba być na bieżąco 🙂

moi kochani rodzice 🙂

Poza tym bezcenna codzienność 🙂 Najważniejsze że rehabilitanci pracujący z Julcią na miejscu (Sebastian i Iza) są z niej zadowoleni i twierdzą że wróciła z turnusu rozluźniona i fajniejsza i nawet nie tak mocno zmęczona 🙂 zaprawiona w boju już jest nasza córunia 🙂
A przecież po to się jeździ na turnusy żeby było lepiej 🙂
Teraz praca na miejscu, a zajęć się namnożyło nam ostatnio. Poza zajęciami wg grafiku w przedszkolu, po południu jest Sebastian cztery razy w tygodniu, dwa razy pani Agnieszka logopedka i dwa razy pani Ania i dogoterapia z Negrą.
Na szczęście wszystkich tych terapeutów Jula uwielbia i wita każdego z uśmiechem a to dla nas najlepszy sygnał że dobrze robimy i że trafiliśmy na wspaniałych ludzi i świetnych fachowców:)
Chyba teraz czeka nas kilka dni w domku, bo Jula coś podziębiona jest troszkę, póki co to tylko katarek i mamy nadzieję, że nic większego się nie wykluje, ale do przedszkola nie pójdzie przez kilka dni. Najgorzej, że w poniedziałek ma zabawę karnawałową z walentynkami połączoną dodatkowo i wygląda na to, że ją ominie… a suknia balowa wisi w szafie i czeka…:) cóż, może zorganizujemy jakiś prywatny bal specjalnie dla Julci 🙂 szczególnie, że niedługo urodzinki a przez dłuższy karnawał w tym roku jeszcze nie w czasie postu.
Zobaczymy, najważniejsze żeby zdrowiutka była.
Niedawno byłam na zorganizowanym przy okazji comiesięcznych zebrań w ośrodku wykładzie nt. tego jak rozpoznawać i radzić sobie z bólami kręgosłupa czyli temat jak najbardziej nas, rodziców z gatunku „dźwigających” dotyczący. Otóż podobno ludzie dzielą się na tych którzy doświadczyli i tych którzy doświadczą bólu kręgosłupa i coś w tym jest, bo przecież nasz tryb życia jest dosyć samodestrukcyjny i wcale nie trzeba mieć dziecka niepełnosprawnego do dźwigania żeby notorycznie nadwyrężać kręgosłup.
A przecież nie młodniejemy… 🙂 pisałam jakiś czas temu felieton dot. wkraczania w magiczny wiek 30 lat i teraz wiem już dlaczego jest to zreguły taka traumatyczna granica. Jak się dowiedziałam na owym wykładzie właśnie, organizm ludzki rozwija się do 30 a potem już tylko korzysta z tego co ma jednocześnie stopniowo się, mówiąc kolokwialnie, „zużywając”… no i pozamiatane 🙂
Panie Krystianie, dziękujemy za te cenne informacje, będziemy na siebie uważać bo wystarczająco Pan nas nastraszył…
Pozostając w temacie radzenia sobie z bólami kręgosłupa dziękuję bardzo firmie Balsan Futura za propozycję i fachowe konsultacje z lekarzem rehabilitacji w sprawie jak najbardziej dla Julci optymalnego wykorzystania maty do hydromasażu.
A pozostając w temacie podziękowań chciałam podziękować za pieniążki które wpłynęły na Julci konto w fundacji z apeli jakie wysyłałam do firm, ponieważ nigdy nie wiem czy owe firmy życzą sobie aby je wymieniać zawsze wysyłam podziękowania indywidualnie i tak tez robię tym razem.
Chciałam za to bardzo serdecznie podziękować na łamach blogu Panu Piotrowi z Warszawy, którego adresu z racji ochrony danych osobowych nie posiadam, a który od kilku już lat regularnie co miesiąc wpłaca na konto Julci w Fundacji tą samą kwotę.
Nie wiem jakie są szanse, że Pan Piotr to przeczyta, ale warto spróbować 🙂
Pan Piotr wpłaca już bardzo długo ale brak adresu nieco ograniczał moje możliwości podziękowania, a teraz jak mam blog (co prawda mam go już nieco czasu ale jakoś dopiero wpadłam na to, żeby tak zrobić… ) mogę choć tak podziękować.
Jeszcze raz bardzo dziękujemy w imieniu Julci i pozdrawiamy serdecznie:)