niemoc twórcza?…

Jakaś taka chyba niemoc twórcza mnie dopadła – bo przecież nie jest tak że nic się nie dzieje, już nawet straciłam rachubę spraw które powinnam na bieżąco opisywać, za dużo ich umknęło ostatnio a to dlatego że jakoś moja zwykła umiejętność przelewania na papier (w tym wypadku na ekran 🙂 ) wszystkiego o czym tylko pomyślę jakoś ostatnio się zagubiła… A ponieważ trwa to już czas jakiś, postanowiłam po prostu usiąść i napisać co mi tylko przyjdzie do głowy, czego mniej więcej wynikiem jest niniejszy wstęp…

Bo sprawy dzieją się swoim, raczej szybkim tokiem i o wielu ważnych dla nas nie napisałam dokładnie nic…
Nadrabiam niniejszym szybciutko bo w czasie mojej piśmienniczej przerwy przyjechali z Anglii moi rodzice i zdążyli już wrócić z powrotem. Julcia nacieszyła się Dziadkiem i Babcią a Oni Julcią ile się dało 🙂

Bardzo się ucieszyliśmy że w czasie jak byli w Polsce Damian miał urodziny więc ekipa na imprezce była, jak już dawno się nie udawało, w komplecie 🙂

Wcześniej, bo jeszcze pod koniec sierpnia, byliśmy na weselu Damiana kuzyna, gdzie naprawdę świetnie się wybawiliśmy. Pozdrawiamy serdecznie parę młodą – Krzysia i Paulinę! Julcia była tylko na poprawinach ale na nich zabawa była równie świetna i Jula wytańczyła się z nami, wujkami i ciociami za wszystkie czasy!

Byliśmy na chrzcinach Olci, córci naszych przyjaciół, gdzie co prawa tańców nie było ale za to było bardzo sympatycznie 🙂

A poza tym Julcia chodzi do szkoły, pilnie odrabia prace domowe, ostatnio dostała nawet pochwałę za aktywne uczestniczenie w zajęciach, co nas bardzo oczywiście cieszy 🙂 Julcia czuje się wśród swoich kolegów i koleżanek z klasy (jest ich w sumie 6) jak ryba w wodzie, wchodzi do klasy uśmiechnięta i aż miło ją tam zostawiać 🙂 Oby tak dalej Julciu 🙂
Na ćwiczeniach w domu też jest bardzo dobrze, Sebastian jak zawsze dużo wymaga a Jula swoją świetną pracą pokazuje że warto 🙂 Z powodu ataków Sebastian przedłużył Julci weekend i na krótko zmniejszył intensywność ćwiczeń, ale Jula szybko wróciła do formy i aż miło popatrzeć jak pracują na zajęciach.
W środę byliśmy u naszej pani neurolog w Gdańsku, ponieważ Julia przez ostatni miesiąc miała 4 ataki, podczas gdy zwykle ma jeden na 3 miesiące a nawet zdarzało się że miała raz na pół roku. Zmiana jest więc zauważalna i zaczęliśmy się niepokoić. Julcia od marca, od pobytu w szpitalu i kłopotach z poziomem płytek krwi, ma odstawiony jeden z leków przeciwpadaczkowych (orfiril long 500 mg) i jest tylko na topamaxie, 75 mg rano i 75 wieczorem i tak naprawdę od marca nic się nie działo, dopiero pod koniec wakacji zaczęły się częstsze ataki.
Pani neurolog powiedziała że narazie nie ma powodu wracać do odstawionego leku a tym bardziej włączać nowego, co bardzo nas cieszy bo okres adaptacji do włączanego leku to kiepski okres… Pamiętam jak było jak Jula zaczynała brać leki – przez prawie miesiąc była ospała, wyłączona… tego nie chcemy, tym bardziej że nie wiadomo czy lek by coś zmienił.
Póki co czekamy, obserwujemy i mamy nadzieję że będzie lepiej. Ataki na szczęście nie wpływają na samopoczucie i formę Julci na co dzień, jest aktywna, pogodna i radosna.
A za ataki póki co możemy obwiniać zmiany pogodowe, bo jak jest za oknem każdy widzi… Jak się okazuje, zdaniem pani doktor, nie bez znaczenia jest też fakt, że Julcia rośnie i zmienia się jej cały czas rozwój emocjonalny a teraz także gospodarka hormonalna, choć mam nadzieję że na to jeszcze mamy czas. Zwracał na to uwagę też Sebastian już wcześniej, my może nie zawsze wszystko dostrzegamy – dla nas rodziców Julcia jest cały czas taką malutką dziewczynką, czasem trzeba umieć spojrzeć „z boku”, żeby dostrzec zmiany.
Tyle w kwestii ataków.

Cały czas czekamy na naszego szczeniaczka – Lakiego (Szczęściarza) – tak go sobie roboczo nazwaliśmy ze względu na jego historię, którą jak usłyszałam, płakałam jak bóbr… Nasz szczeniaczek kiedy się urodził nie oddychał, dopiero blisko półgodzinna walka o życie nowo narodzonego maleństwa…Patrząc na to dziewczyny z Fundacji płakały i mówiły żeby był silny i walczył bo Julcia na niego czeka i musi dla niej żyć…
To że nasz Laki jest dziś zdrowy i że w ogóle jest, zawdzięczamy Panu Marcinowi, który walczył konsekwentnie o każdy jego oddech – dziękujemy jeszcze raz Panie Marcinie!
Jeszcze kilka tygodni i piesek będzie z nami, może nawet uda nam się go wcześniej odwiedzić, żeby poznał Julcię 🙂 Ja już wiem że będzie to początek wielkiej przyjaźni 🙂

i nie było tak źle 🙂 wystarczy usiąść i napisać – tak też będę robiła od tej pory, bo tak długie przerwy to nic dobrego.

pozdrawiam 🙂

praca domowa

Praca domowa dla naszej drugoklasistki to bardzo ważna sprawa, dlatego pilnie odrabiamy z Julcią każdą zadaną przez Panią Ulę. Jula bardzo t o lubi i choć nie nauczy się ile faktycznie jest jabłuszek na drzewku które ma pokolorować to sama praca nad tym kolorowaniem i liczenie bardzo jej odpowiada – sama przyjemność 🙂
W pracach domowych Julcia ma nieocenionego pomocnika – swoją ukochaną Wiki, która, jak już dziewczyny zabierają się za odrabianie pracy, zawsze skrupulatnie i dokładnie wykonuje z Julcią wszystkie polecenia 🙂 Patrzę sobie wtedy na nie z boku i myślę sobie że bardzo fajnie że dziewczyny się tak lubią 🙂
A tak wygląda ich wspólna praca:

buziaki dziewczyny 🙂

gołąb w szczypiorku…

I to nie jest wbrew pozorom przepis na dzisiejszy obiad 🙂
Po prostu gołąbek przyleciał sobie na nasz balkon i usiadł przy oknie w środeczku doniczki ze szczypiorkiem (niezbyt zresztą dużej) 🙂 i tak sobie siedział i spał dosyć długo, najwyraźniej służy mu zdrowa kuchnia 🙂
I tak sobie pomyślałam, że gołąb w szczypiorku fajnie brzmi i warto się tym spostrzeżeniem podzielić 🙂

Ale teraz do rzeczy ważniejszych – kilka dni temu przyszedł na świat szczeniaczek, który za kilka tygodni zamieszka z nami 🙂 Julcia jak wiadomo uwielbia pieski i zabawę z nimi, dlatego dzięki niesamowitym dziewczynom, Joli i Ani z Fundacji Psy Dzieciom w Elblągu, Julcia będzie miała swojego własnego spanielka Cavalier King Charles (mam nadzieję dziewczyny że dobrze napisałam tą rasę :))!
Jeszcze raz dziękujemy, to bezcenne kiedy Julcia ma wokół siebie tylu przyjaciół 🙂
To dla nas duże wyzwanie i zmiana ale bardzo się cieszymy, szczególnie że z Mamusią naszego spanielka – Gonią – Julcia ma zajęcia już bardzo długo i świetnie się znają i rozumieją 🙂
(zdjęcie z sesji jaką Julcia miała z Gonią jakiś czas temu na zajęciach)

Teraz czekamy. Nowy domownik powinien być u nas pod koniec listopada.

pozdrawiam 🙂