królewna Julcia :)

Julcia jest już po lekturze (wielokrotnej zresztą 🙂 ) swojej nowej książeczki – „Ćwir Ćwir Bajka o Wróbelku i Królewnie Julce”, książeczki o której pisałam wcześniej – wyjątkowej bo z królewną Julcią w roli głównej 🙂
Nie będę się rozpisywać w temacie samej bajki – pisałam już wcześniej na ten temat – dodam tylko że czytanie sprawiło nam i Julci ogromną radość, co widać na załączonych obrazkach 🙂

Ćwir Ćwir bajka o wróbelku i królewnie Julce bajka personalizowana

Ćwir Ćwir bajka o wróbelku i królewnie Julce bajka personalizowana

Ćwir Ćwir bajka o wróbelku i królewnie Julce bajka personalizowana

bardzo dziękujemy paniom z Latającego Kufra za tak cudowny prezent 🙂

(ze sprawdzonych źródeł wiem, że powstaje właśnie specjalnie dla chłopców bajka o piratach 🙂 )

pozdrawiam 🙂

przewodniki

Coś w temacie książek się ostatnio poruszam…

Więc będzie o przewodnikach.
Troszkę już po wysokim sezonie wędrówek i wypraw, ale zawsze można się zaprawić przed kolejnym, choć na pewno są też i tacy którym lekki spadek temperatury w niczym nie przeszkadza… podobno nie ma złej pogody, jest tylko zły ubiór…

Lekko się jednak wytłumaczę z poślizgu – o tych konkretnych dowiedziałam się niedawno (dziękuję 🙂 ) – nie wiedziałam że istnieją przewodniki turystyczne z informacjami dla osób niepełnosprawnych. A ponieważ ja nie wiedziałam, może niektórzy z Was też nie są w temacie, więc pomyślałam że warto o tym napisać.

Przewodniki są przeznaczone dla wszystkich i w bardzo ciekawy sposób opisują lokalne atrakcje turystyczne (z tymi mamy największy problem bo zwykle wydaje się że żeby było pięknie i ciekawie, trzeba pojechać gdzieś daleko – okazuje się jednak że wcale nie 🙂 )

Ale chciałam się skupić na ich części związanej z oznaczeniami dla osób niepełnosprawnych.
I nie chodzi o często pojawiające się w tego typu publikacjach, obok mapki, lakoniczne informacje z cyklu „obiekt dostępny dla osób poruszających się na wózku” opatrzone dumnie znakiem graficznym osoby niepełnosprawnej, zresztą często na wyrost, bo z dostępnością ową, jak okazuje się już na miejscu, zwykle mają niewiele wspólnego…

W przewodnikach pani Agnieszki Walczak „Gdynia dla każdego”, bo o tych chciałam napisać, wszystkie informacje są przez nią osobiście sprawdzane. Autorka umieściła i podzieliła piktogramy dostępności na kilka rodzajów niepełnosprawności doskonale rozumiejąc, że co innego jest przeszkodą np. dla nas z Julcią na wózku, a co innego dla osoby niewidomej.
Ale odpowiednie piktogramy to nie wszystko – informacje o dostępności opatrzone są bardzo szczegółowymi i praktycznymi danymi, pozyskanymi przez autorkę osobiście podczas wędrówek, takimi jak (w przypadku szlaków przyrodniczych) stan nawierzchni (możliwe błoto, wyrwy), miejscowo powalone drzewa czy zbyt gęste krzaki.

Ci którzy mnie znają wiedzą że może wielkim fanem szlaków przyrodniczych nigdy nie byłam, z Julcią wolę zwiedzanie nieco innych, wygodniejszych i bardziej przewidywalnych konstrukcyjnie miejsc…
Ale może właśnie dlatego tak jest, że planowanie wycieczki przyrodniczej jest kosmicznym wręcz dla nas wyzwaniem i trudnością już z definicji. Wyprawa „w ciemno”, z perspektywą ryzyka utknięcia wózkiem w połowie drogi, nie jest zbyt zachęcająca…
Czasem barierą nie do przejścia może się okazać zbyt wysoki krawężnik w centrum miasta a co dopiero wielka wyrwa pośrodku lasu.

Dzięki takim przewodnikom jak Pani Agnieszki możemy śmiało planować aktywne spędzanie czasu, do czego i Was zachęcam 🙂

Lektura przewodników nasunęła mi też refleksję, że w kwestii dostępności obiektów turystycznych w naszym kraju jest jeszcze jednak trochę do zrobienia.
O ile na warunki przyrodnicze wpływu nie mamy i tutaj musimy się zdać w większości przypadków na prawo natury, to jednak sporo jest miejsc gdzie dostać wózkiem się nie da, a można byłoby coś z tym zrobić.

Miałam okazję rozmawiać na ten temat z panią Agnieszką – pozdrawiam serdecznie 🙂 – i okazuje się że coś już powolutku się zmienia – problem jest zauważany, kolejne bariery są stopniowo usuwane a informacje z cyklu „stromy podjazd uniemożliwia wejście do muzeum osobom poruszającym się na wózku” będą umieszczane coraz rzadziej :).

Co więcej okazuje się że w Gdyni (i póki co tylko w Gdyni) realizowany jest projekt w ramach którego osoba na wózku lub niewidoma, z pomocą wolontariusza, porusza się po mieście testując dostępność ulic, chodników i wszelkich obiektów. Dzięki temu, w sposób najlepszy z możliwych, monitorowane są potrzeby pod kątem likwidacji barier i przeprowadzane zmiany w miejscach już istniejących oraz planowane w mających powstać.
Mam nadzieję że, z pomocą Pani Agnieszki, będę miała okazję jeszcze wrócić do tego tematu oraz może z czasem zainteresować tym pomysłem nasze lokalne władze.

Zapraszam również do serwisu prowadzonego przez Panią Agnieszkę – „Kaszuby bez barier”, serwisu który jest poświęcony turystyce dla osób niepełnosprawnych, choć oczywiście każdy kto chce lepiej poznać Kaszuby znajdzie tam coś dla siebie.

pozdrawiam 🙂

książeczka dla Julci

I „dla” ma tu wyjątkowe znaczenie ponieważ historia jest spersonalizowana i jest de facto o Julci 🙂

Napisała do mnie Pani Kasia Dwilińska, pracująca przy powstawianiu bajek personalizowanych, z informacją że w ramach tego projektu Julcia została wybrana do pierwszej w której bohaterka będzie na wózku.
Bajka ma tytuł „Ćwir – Ćwir. Bajka o Wróbelku i Królewnie Julce” i jest napisana o i specjalnie dla naszej córci.

Przecież to znamy 🙂 Ileż to razy opowiadaliśmy dzieciom bajki na dobranoc w których córcie musiały być księżniczkami a synkowie dzielnymi rycerzami 🙂
(chociaż moim braciom opowiadałam bajki o smerfach – takie sobie życzyli… wiecie że Was kocham chłopaki! 🙂 ).

Tak więc Julcia została, oficjalnie i formalnie na piśmie, taką właśnie księżniczką (królewną konkretnie) w swojej własnej historii. I nie jest to ot taka sobie zwykła historia w której podstawione są po prostu odpowiednie imiona bohaterów.
Opowieść jest piękna i mądra i zwraca uwagę na niepełnosprawność. Oczywiście, ponieważ to bajka – tylko symbolicznie, tak żeby pokazać że też czasem bywa że dzieci nie chodzą i nie ma w tym nic dziwnego.
Może jak będą takie książeczki, to jak po raz kolejny usłyszę na ulicy „Mamo a czemu taka duża dziewczynka i na wózku?!” to owa Mama nie powie (szeptem… tak żebym nie usłyszała) „oj przestań i chodź już!” tylko „to tak jak w tej książeczce było pamiętasz?…”

Pani Dagnie Ślepowrońskiej, autorce tekstu, bardzo zgrabnie i lekko udało się wpleść współczesne mądrości życiowe w świat magii i cudów. Historia jest bardzo pouczająca, jest w niej współczucie, miłość, tęsknota, radość, smutek i wszystko oczywiście ma swoje szczęśliwe zakończenie.
To też przy okazji świat w którym król Damian dzielnie walczy ze złym smokiem, a królowa Ilonka.. cóż… jest po prostu piękna, troskliwa, mądra i wiecznie młoda… 😉
I taką magię lubimy 😉

Opowieść ma piękną oprawę graficzną. Dzięki ilustracjom Pani Moniki Janowskiej Julcia ma piękny królewski wózeczek (kolor nawet jest taki jak w rzeczywistości 🙂 ).
a oto próbka:

latający kufer bajka personalizowana

Jestem pod ogromnym wrażeniem bo królewnę na tak wyjątkowym królewskim wózeczku (niewątpliwie ze złoconymi kołami 🙂 ) w bajce widzę pierwszy raz.

Julcia uwielbia czytać książeczki i mamy ich mnóstwo, ale ta będzie jedyna w swoim rodzaju!
Dostanie ją pięknie wydrukowaną a z czasem dołączony zostanie audiobook na którym, jak się okazuje, będziemy mieli możliwość nagrania swoich głosów w miejscach gdzie w bajce mówią coś król i królowa 🙂
I to się nazywa porządna personalizacja a do tego zwiększa walory terapeutyczne projektu.
Bo właśnie jest to konkretny projekt, projekt zespołu pod nazwą „Latający Kufer”, ludzi z zapałem i pomysłem którzy chcą sprawiać dzieciom radość. Projekt bajki spersonalizowanej można poprzeć w ramach platformy „Polak potrafi”, pomagającej w pozyskiwaniu środków i poparcia dla wybranych pomysłów.

A radość dzieci jest wielka niewątpliwie 🙂 Które dziecko nie ucieszy się z książeczki w której samo występuje i to jeszcze z Mamą i Tatą! 🙂 I myślę że jest to przy okazji też frajda dla rodziców 🙂
Super pomysł i wymaga nagłośnienia – my jesteśmy 100% za i mam nadzieję że niektórych z Was też do tego przekonam 🙂

Jeszcze raz bardzo dziękujemy za wybranie Julci do książeczki w której po praz pierwszy występuje królewna na wózku, jestem naprawdę zaskoczona 🙂
A Julcia z pewnością będzie przeszczęśliwą czytelniczką 🙂

pozdrawiam serdecznie 🙂

406

tyle razy wybierałam nr do kliniki w Warszawie zanim udało mi się zarejestrować dziś rano Julcię do ortopedy (prywatnie oczywiście). Cały proceder trwał ok godziny, podczas której udało mi się dodzwonić razy cztery, z czego trzy pozostały bez odzewu (choć szczęście z faktu usłyszenia wolnego sygnału było za każdym razem równie nieopisane 🙂 ).

Nadmienię że rejestracja jest raz w miesiącu i trwa godzinę, stąd determinacja jest zrozumiała.

W sumie, jak zauważyła moja Mama, wynik jest taki imponujący tylko dlatego że owe „wybieranie nr” polega obecnie na uderzaniu w ekran i odczekiwaniu kilku sekund. Gdybym miała nr wykręcać na tarczy telefonu, pewnie zajęłoby mi to nie godzinę a jakieś cztery…
Także nie narzekam – technologia zdecydowanie nam służy 🙂

Muszę jednak powiedzieć że sygnał zajętości nie będzie jeszcze przez jakiś czas, moim ulubionym (delikatnie mówiąc)… i zdecydowanie lepiej było do mnie przez tę godzinę jego słuchania nie podchodzić bez uzasadnionej konieczności…

Plan minimum został wykonany. Teraz czekamy na konsultację.

A teraz zasłużona kawka i pączek, którego mój mąż kupił w ramach zemsty za to że wczoraj przyniosłam ciastka do kawy…
– „mieliśmy przecież nie jeść nic słodkiego do kawy!”…
cóż – jak to mówią – zemsta jest słodka…

i całe szczęście! 🙂