” a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój…”

Drugi tydzień od zdjęcia gipsów dobiega końca.
Obecnie trwający etap rekonwalescencji kiedyś wydawał się tak odległym że prawie nierealnym do osiągnięcia.
Bo przecież tyle po drodze czekało na nas wyzwań, tyle niewiadomych, tyle nadziei i wiary w to że będzie dobrze, że wszystko się uda (wiem wiem, z tą wiarą bywało różnie, pisanie czarnych scenariuszy to niestety coś co mi nieźle wychodzi…).

Ale stało się. Wierzymy że najgorsze już Julcia ma za sobą.

Przy wypisie ze szpitala w zeszłym tygodniu, po kilkudniowej rehabilitacji, zaskoczył nas fakt, że przez następne półtora miesiąca (do kolejnego kontrolnego rtg) Julcia będzie musiała spać w łuskach, czyli tym co pozostało po odcięciu górnej części gipsów.
Zabandażowane „rynienki”, jak je pieszczotliwie nazwał profesor Czubak, mają zapobiec bolesnemu zginaniu nóżek w nocy. Innymi słowy mają zapewnić Julci spokojny sen bez ryzyka uszkodzenia słabych jeszcze kości.
Różnie jednak z tym bywa… Jula praktycznie każdej nocy budzi się z płaczem, nie jest łatwo spać w takim unieruchomieniu.
Po kilku takich nocach zaczęłam już tracić nadzieję że kiedykolwiek będzie lepiej i zaczęliśmy się bać że może coś robimy źle i bardziej Julci szkodzimy niż pomagamy.
Na szczęście wg Budki Suflera „…po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój… „i teraz też tak na szczęście jest.
Każdy dzień przynosi nową nadzieję, Julcia jest uśmiechnięta, nóżki dają się rozluźniać a bioderka są CUDOWNE!
O takich jeszcze całkiem niedawno mogliśmy sobie tylko pomarzyć.
W tygodniu odwiedził Julcię Sebastian i pokazał nam jak najskuteczniej rozluźniać mięśnie w sytuacji kiedy trzeba z każdym ruchem być bardzo ostrożnym.
I z dnia na dzień jest coraz lepiej.
A ponieważ Julci w wózku jest coraz wygodniej, z tej, po długim czasie odzyskanej, funkcji, korzystamy najczęściej, wychodząc na coraz dłuższe spacery.

Reszta codzienności, (nadal powolutku…), ale dochodzi do siebie 😉

pozdrawiamy

Powolutku

I w końcu przyszedł ten dzień! Po półtora miesiąca dzisiaj rano pierwszy raz włożyliśmy Julę do wózeczka! Narazie wspólnymi siłami, pod okiem i z zalecenia terapeuty, ale przyszedł ten dzień, tak długo na to czekaliśmy! Pojechaliśmy na śniadanko, potem na spacerek, tyle szczęścia na raz!
Łatwo jednak nie jest. Jula przy każdej zmianie pozycji płacze, widać że ją boli…Ale trzeba… Sumiennie wykonujemy więc zalecenia pani terapeutki, chcąc jednocześnie jak najbardziej to Julci ułatwić.
Pośpiech nie jest dobrym doradcą, na wszystko mamy czas. Jula potrzebuje go więcej ze względu na spastykę która nie pomaga a może bardzo zaszkodzić póki kości się nie wzmocnią. Na wszystko trzeba uważać.
Ale do wszystkiego dojdziemy, powoli.

Ale oczywiście nie byłoby mowy o żadnym dochodzeniu do czegokolwiek gdyby nie to że operacja się udała, bioderko jest naprawione a rtg po zdjęciu gipsów wykazało że wszystko jest w porządku.
Teraz przez kilka dni ćwiczenia a dokładniej instruktaż tego jak przez najbliższe tygodnie postępować z Julcią.
Najważniejsze że mamy to już za sobą. W domu Jula szybciej dojdzie do siebie.
Pozdrawiamy jeszcze z Otwocka.

Ostatnie ozdoby :)

W niedzielę wyruszamy do Otwocka na zdjęcie gipsów- w końcu!
O dziwo na ową informację większość znajomych reaguje gromkim „to już!?… ależ to szybko minęło! „…
Otóż wcale nie tak szybko…
6 tygodni siedzenia w domu bez możliwości wyjścia nawet na mały spacerek to naprawdę sporo czasu…
Jula dzielnie znosiła niewygodne spodenki i na pewno już się nie może doczekać ich zdjęcia 🙂

Obecnie wyjście z wózeczkiem na spacer to punkt nr 1 na liście planów wakacyjnych 🙂

Na całe szczęście pogoda dopiero się rozkręca więc nie było nam żal tak przesiadywać, i, co ważniejsze, ominęły nas upały 🙂

No i całe wakacje przed nami.

Narazie skrapiamy się na tym żeby wszystko poszło zgodnie z planem – w niedzielę zdjęcie gipsów a od poniedziałku rehabilitacja na oddziale w szpitalu w Otwocku. Mamy tam zostać ok tygodnia.

Póki co gipsy są jeszcze na nóżkach więc proces ich upiększania trwa.
Dziś odwiedziła nas mała Ingridka z Mamusią, prosto ze słonecznej Itali i namalowała Julci piękne kwiatuszki.

Dziękujemy 🙂