Na upały – chłodnik!

Chłodnik równie niespodziewanie co skutecznie zastąpił barszczyk który zwykle robiłam z botwinki, jak tylko pojawiała się pośród sezonowych skarbów na targowisku.
Przepis wpadł mi w ręce wraz z gazetką z Rossmanna „Skarb” (bieżący nr) – zdjęcie było tak apetyczne że pobiegłam (ok… poszłam ;)) po resztę składników i pół godzinki później miałam pierwszy w życiu zrobiony przeze mnie chłodnik.
Jest po prostu przepyszny! (jak ktoś lubi chłodnik), i absolutnie bez pamięci się w nim zakochaliśmy.
Przy 30-stopniowym upale chyba nie trzeba dodatkowo uzasadniać wyższości chłodnej ostro- słodko- kwaśnej zupki z chrupiącymi świeżymi warzywkami nad gorącym barszczem (jakkolwiek też bardzo dobrym ;)).

Przepis zaczerpnięty jest z bloga pani Magdy Sobackiej

Smacznego! 🙂

„Tocham” Was Dogusie ;)

I tak oto zostałam kynoterapeutką, właśnie odebrałam dyplom ukończenia studiów podyplomowych na tym właśnie kierunku 🙂
Niniejszym chwalę się więc 😉
Pomysł narodził nagle i przy ogromnym wsparciu przyjaciół, którzy ani na chwilę nie wątpili w to, że powinnam się na tych studiach znaleźć. Na szczęście wierzyli we mnie zdecydowanie bardziej niż ja w siebie.
Nie było łatwo po 10 latach skupienia się wyłącznie na opiece nad Julką, nagle postanowić zrobić coś tylko dla siebie… nie dlatego że trzeba, ale tak po prostu dlatego że się chce…
Minął rok a ja jestem bogatsza o nową kwalifikację, nowe doświadczenia i wiedzę które mam nadzieję wytyczą mi dalszą drogę ale przede wszystkim o nową wiarę w siebie, wiarę której mi brakowało.
Studia niespodziewanie przyniosły coś więcej – przyjaźnie – 7 cudownych dziewczyn, zupełnie różnych, na zupełnie innym etapie życia i z zupełnie innym pomysłem na to co z nim zrobić. Zaprzyjaźniłyśmy się tak bardzo że aż strach pomyśleć jak niewiele brakowało żebyśmy się w ogóle nie spotkały…
Każda z nas znalazła się na tym kierunku z innego powodu, każdą z nas inne koleje losu przygnały w uczelniane ławki… (niektórych z daleka ;)).
Tocham (to oczywiście nie literówka… ;)) Was Dogusie! 🙂

Pionizować!

Powiedział ortopeda na wizycie kontrolnej w Otwocku. Kości są solidnie zrośnięte po operacji, bioderko dobrze funkcjonuje, śruby do wyjęcia w ciągu roku (zależy jaki bedziemy mieli wyznaczony termin) , a teraz ćwiczyć, aktywować i pionizować!
Do dzieła więc! 🙂
Rehabilitować- wiadomo,
Aktywować- włączyć zajęcia na basenie, planujemy chodzić regularnie przez wakacje.
Pionizować- jak już to porządnie 🙂 i tu pojawia się nasz nowy Baffin Trio- kosmiczne urządzenie do którego Julka przymierzalnia się kilka miesięcy temu a od kilku tygodni jest jego szczęśliwą posiadaczką:)
Do tej pory służył Julce wyłącznie jako fotelik, po dzisiejszych konsultacjach z przedstawicielem producenta zaczęliśmy pionizację. Konsultacje były potrzebne ponieważ Baffin to skomplikowane, w pełni zautomatyzowane (na pilota) urządzenie i umiejętność jego prawidłowego ustawienia jest kluczowa. Ze wskazówkami od Sebastiana i przy pomocy Julci rehabilitantki że szkoły, wspólnie z panem Kamilem postawiliśmy Julcię do pionu:)
Jula szczęśliwa, a my spokojni bo Baffin naprawdę robi wrażenie.

Baffin Trio