przed turnusem

witam serdecznie 🙂 naprawdę bardzo serdecznie! 🙂
po Świętach już ani śladu (no prawie „ani” bo co prawda choinki już nie mamy ale jeszcze gdzieniegdzie dekoracje świąteczne się znajdą… cóż poradzić…są takie ładne 🙂 ) codzienność gna pełną parą, i to naprawdę pełną. Jula chodzi do przedszkola, a po południu dzielnie ćwiczy, i chodzi na pozostałe zajęcia i nie tylko 🙂 Ostatnio trafiliśmy z Damiana siostrą i jej chłopakami do nowo otwartego u nas placu zabaw pod bardzo zachęcającym tytułem „bajlandia” 🙂 I bajlandnie było, choć po kilkunastu minutach skakania z Julcią na trampolinie już mi było wszystko jedno 🙂
Miejsce bardzo przytulne, zarówno dla rodziców jak i dzieci, muszę przyznać że z zazdrością patrzyłam na mamy siedzące przy kawce i plotkujące podczas gdy ich pociechy biegały po placu… no ale cóż – trzeba zakasać rękawy i wracać na trampolinę 🙂 a potem do kulek i na zjeżdżalnię 🙂 Sylwiu kochanie i po co ja mam chodzić na aerobik?…
no ale pójdę już pójdę! 🙂 potańczymy sobie przynajmniej (mniej lub bardziej zgrabnie 🙂 )

W czasie długiego weekendu, który, z racji nowego dnia wolnego od pracy pojawił się zaraz na początku roku, Jula była w domku i sobie rządziłyśmy. Damian nie miał niestety przywileju wolnego dnia (że o weekendzie nie wspomnę) bo ma sporo na głowie żeby uporać się ze zleceniami do wyjazdu na turnus, ale robi co może, a perspektywa dwutygodniowego odpoczynku jest w tym wypadku bardzo motywująca 🙂 Choć pojawił się już temat zabrania komputera więc pewnie odpoczynek nie będzie taki do końca dwutygodniowy…

się zobaczy 🙂 najważniejsze że wyjeżdżamy razem, a wtedy siłą rzeczy spędzamy więcej czasu w trójkę i tego się będziemy trzymać 🙂
Jula będzie ciężko pracować ale po zajęciach pełen relaksik 🙂
Mamy już wstępny plan zajęciowy to Jula będzie oprócz stałych 2,5 godziny zajęć z Olą, z którą ćwiczyła na poprzednich turnusach, (z czego bardzo się cieszę bo dziewczyny już się dobrze znają i lubią a Ola ma na Julkę swoje patenty :)), będzie miała godzinkę dziennie dogoterapii, logopedy, pedagoga myślę, że co drugi dzień, jeszcze zobaczymy i zajęcia z Hallwick’a w basenie, pewnie dwa razy w tygodniu. Dnia nam nie starczy 🙂
Tym razem będziemy mieszkać w ośrodku, bo gościniec w którym mieszkaliśmy do tej pory jest co prawda cudny ale jednak nieco daleko i, szczególnie zimą, sporo czasu zajmują dojazdy. Także będziemy na miejscu i zobaczymy co i jak, przetrzemy szlaki przed kolejnym turnusem na którym będziemy mieszkać w ośrodku ze znajomymi.

Przygotowania to turnusu jeszcze w polu, powoli rodzi się w głowie plan pakowania ale to jego materializacji jeszcze sporo czasu 🙂 i jak znam życie (i nas) to pewnie na ostatnią chwilkę się to będzie odbywać, tym bardziej, że jedziemy w niedzielę raniutko a w sobotę Jula ma jeszcze ćwiczenia z Sebastianem rano, a po południu idziemy na imprezkę…

to myślę tyle w kwestii przedturnusowej, kwestia turnusowa na pewno będzie bardziej rozbudowana 🙂

to jeszcze tylko zdjęcie Julci z Wiktorią, naszą sąsiadką która odwiedza Julcię i bardzo fajnie się z nią bawi 🙂

Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!!!

tak właśnie – zdrowia, szczęścia i sukcesów w życiu zawodowym i osobistym – oklepany tekst, ale jeżeli to wszystko miało by przez cały rok miejsce, myślę, że wiele więcej nie trzeba by nam było 🙂 bo przecież najważniejsze to być szczęśliwym, niezależnie od tego co tym szczęściem każdy z nas nazywa.
Nowy Rok już w kalendarzu a ja jeszcze mam zaległe Święta do opisania. Nie żebym uważała, że wszyscy bardzo na ten opis czekają (może poza rodzinką bo są na zdjęciach 🙂 ) ale zaraz będzie nieco niezręcznie opisywać Święta, bo jednak już sporo czasu minęło.

Boże Narodzenie to dla nas zawsze czas maksymalnie zapełniony spotkaniami z rodziną, a przez maksymalnie rozumiem wyjeżdżanie rano (na Wigilii u mojej Babci byliśmy już od 12) a powroty wieczorem średnio ok 21. Tak też było przez bite trzy dni Świąt więc nie pomieszkaliśmy za długo u siebie 🙂 Bardzo lubię takie spotkania, a na co dzień niestety nie ma wielu do tego okazji, także korzystamy ile się da.

Było sympatycznie, spokojnie i radośnie, choć oczywiście cały czas mamy w pamięci Dziadusia, którego pierwszy raz z nami w Święta nie było… więc nie zabrakło też chwil wzruszeń i wspomnień.
Julcia była bardzo wesoła i dzielnie znosiła późne chodzenie spać (godz. 22 to dla Julci mniej więcej „od dwóch godzin już śpię…”) bo jak nie trzeba rano wstać to można sobie na to pozwolić, w końcu rośnie nam już pannica i normalnie pewnie chciałaby oglądać „filmy po dzienniku” (dla mnie zawsze było to szczyt szczęścia choć pewnie byłam nieco starsza od Julci…) 🙂
W Sylwestra, którego spędziliśmy u przyjaciół Julcia poszła spać o 23, a to już absolutny jej rekord,no ale przecież to wyjątkowy dzień (noc konkretnie).
Myślę, że o Świętach nie da się wiele napisać, bo atmosfera jest szczególna i każdy ją na swój sposób przeżywa, to jak u nas wyglądały myślę, że najlepiej pokażą zdjęcia, których dzięki Damianowi nigdy nam nie brakuje 🙂

a zima mroźna i jak zwykle piękna…

tymczasem w środku cieplutko…

zdjęcia zdjęcia… i po zdjęciach 🙂

mamy Nowy Rok i nowe sprawy, Julci grafik się zapełnia, jak już pisałam od niedawna chodzi do pani Agnieszki – logopedki, a teraz dodatkowo „na pieski”, a dokładnie zajęcia z dogoterapii, które okazało się, że są prowadzone parę metrów od nas. Zajęcia z pieskami Julcia bardzo polubiła po turnusach w Michałkowie dzięki Małgosi i jej niesamowicie ciekawie, kolorowo a przy tym profesjonalnie, prowadzonym zajęciom z dogoterapii. Także bardzo się ucieszyłam że mamy taką możliwość na miejscu i od razu zapisałam Julcię na dwa razy w tygodniu. Byłyśmy już na pierwszych zajęciach i labrador „Negra” bardzo się Julci spodobał i mam nadzieję, że z wzajemnością.
Na pewno niebawem będziemy mieli zdjęcia 🙂
Poza tym Jula po dłuższej przerwie wróciła do przedszkola, ale też nie na długo bo zaraz jedziemy na turnus do Michałkowa właśnie.
Chciałam jeszcze przy okazji bardzo pozdrowić przesympatyczną Paną Helgę Wiser, mieszkającej w Niemczech, która napisała do mnie (dzięki koleżance, która mi przetłumaczyła wiem nawet co napisała 🙂 ) maila że często zagląda na blog i ogląda zdjęcia oraz czyta to co uda jej się przetłumaczyć (z pomocą tejże samej koleżanki, Aguś dzięki bardzo i gratuluję cudnej córuni!). Pozdrawiamy serdecznie!

Dziękujemy też przy okazji Fundacji TVN za przyznane Julci dofinansowanie, dzięki temu mamy opłaconą rehabilitację w domu na trzy kolejne miesiące.

idą idą Święta :)

jest pięknie! 🙂 po prostu… śnieg i zima nastrajają mnie tak pozytywnie, że wszystko widzę w różowych barwach 🙂 choć może bardziej w złoto-czerwonych, bo te kolory królują na naszej choince, więc i w dekoracjach świątecznych całego domu. Jest mnóstwo oczywiście rzeczy które potencjalnie ten, niepoprawny wręcz, optymizm mogłyby mi zepsuć, ale nawet one jakoś inaczej wyglądają jak za oknem biało a w domu pachnie choinką, jest ciepło i świątecznie od dekoracji. Codzienność, jakkolwiek nie zawsze różowa, w tym czasie staje się zdecydowanie bardziej przyjazna 🙂
no ale żeby nie było tak całkiem słodko, (choć w sumie czemu nie?! każdemu jest potrzebna taka chwila szczęścia ot tak po prostu, jak w jednej z piosenek Julci ulubionych chłopaków – „…it feel so good to be alive…”) Jula miała niedawno (15.12) atak, a nawet dwa pod rząd, choć ten pierwszy był raczej czymś w rodzaju zapowiedzi tego właściwego. Ataki na szczęście były lekkie i też już trochę czasu minęło od ostatniego, więc mimo wszystko nie jest źle, choć takie sytuacje zawsze nas stresują a na Julci na pewno się odbijają.
Z lepszych a nawet bardzo dobrych wiadomości – dostaliśmy dofinansowanie z Fundacji TVN Nie jesteś sam 🙂 i faktycznie na szczęście nie jesteśmy 🙂 Nie liczyłam już na to w tym roku, bo pisałam do niej kilka miesięcy temu a rok jakby już zbliża się do końca, ale tu miła niespodzianka nas spotkała prawie jak prezent pod choinkę 🙂 Dzięki temu możemy spokojnie wkraczać w nowy rok rehabilitacji.
Bardzo serdecznie dziękujemy Fundacji, która co roku nas nie zawodzi 🙂

Tymczasem Święta nadchodzą i determinują wszystko co się dookoła dzieje, szczególnie widać to na mieście, gdzie ludzie w ostatnim rzucie szukają jeszcze prezentów. Ja muszę się pochwalić (a co, mój blog to mogę! 🙂 ), że w tym roku mam już za sobą ten pośpiech bo wszystkie prezenty sobie leżą i spokojnie czekają na Mikołaja 🙂 w sumie to trochę nakłamałam bo jeszcze jeden mam do kupienia, ale to już właściwie tylko formalność 🙂 i spokój.
Ale prezenty to nic, (że nie wspomnę o kartkach świątecznych, wysłanych już kilka dni temu 🙂 ), najważniejsze jest, że mamy już choineczkę! ubrana elegancka stoi sobie i pachnie 🙂
w procesie ubierania uczestniczyliśmy wszyscy, czyli: ja ubierałam, Julcia patrzyła i ubierała (czas ubierania przez nią choinki był wprost proporcjonalny do wytrzymałości mojej ręki na której trzymałam Juleczkę… czyli jakieś dwie bombeczki i łańcuch… 🙂 ) a Damian to wszystko uwieczniał. Czyli każdy robił to w czym czuje się najlepiej 🙂
I w ten oto sposób mam kilka zdjątek z tego doniosłego wydarzenia 🙂

Choineczka stoi na miejscu (przy czym użycie tu zdrobnienia bynajmniej nie jest przypadkowe, bo ma ok 1 m. i jak co roku jest w doniczce) dookoła jeszcze małe akcenty świątecznej aury, a dziś całkiem konkretnie mogliśmy poczuć się jak na Wigilii, bo odbyło się jak co roku spotkanie wigilijne Julci ośrodka.
Nauczona doświadczeniem zeszłorocznym (zapraszam do lektury opisu Wigilii 2009 w OREW na blogu) kiedy to Jula mocno się rozpłakała na wejście, podeszłam do tematu powoli i spokojnie, i choć początkowo było nerwowo, ostatecznie się opłaciło i Julcia w spokoju obejrzała jasełek, posłuchała kolęd i dzieliła się opłatkiem, dostała prezent od Mikołaja,a nawet zjadła pokaźny pasztecik z kapustką i grzybami, a wiadomo, że jak apetyt dopisuje to wszystko gra 🙂
Całe spotkanie wigilijne było bardzo nastrojowe, przejęte bardzo swoją rolą dzieci, choć nie tylko, bo starsi uczestnicy stowarzyszenia także, odgrywali sami lub z pomocą wychowawców, scenki z okresu narodzin Chrystusa, potem wszyscy (a było mnóstwo osób) śpiewaliśmy kolędy i dzieliliśmy się opłatkiem. Takie spotkania, choć dla nas zawsze początkowo stresujące ze względu na strachliwą dość naturę Julci, ostatecznie okazują się być bezcenne i są bardzo dobrą okazją do spotkania się w szerszym gronie.

a oto i zdjęcia 🙂