jeszcze o turnusie

Jesteśmy już w domku i dopiero teraz mam troszkę czasu żeby wrócić do turnusu i napisać cóż tam się ciekawego jeszcze działo.

Julcia wróciła bardzo zmęczona, ale szybciutko odzyskała siły i już dziś miała zajęcia w przedszkolu a po południu z uśmiechem przywitała Sebastiana jak przyszedł z nią ćwiczyć.
Widać, że z turnusu wróciła wzmocniona i bardzo rozluźniona co nas bardzo cieszy. Było jej ciężko ale mamy nadzieję, że trud się opłacił.

Wracając do zajęć w Gacnie – nie zamieściłam zdjęć z terapii ręki, co niniejszym czynię 🙂

i jeszcze jedno z konika 🙂

Ćwiczenia ćwiczeniami ale czasem troszkę rozrywki też się dzieciom należy.

Po pierwsze  – urodzinki Monisi.
Jedna z uczestniczek turnusu, Monika, miała urodzinki i z tej okazji była prawdziwa zabawa 🙂 a pisząc prawdziwa mam na myśli taką z muzyką i pysznym tortem czyli wszystko co dzieciakom do szczęścia trzeba. I tak przy dźwiękach „Jesteś szalona” dzieci na wózkach, w tym Julcia i bez nich wywijały na parkiecie 🙂
no ale co tu dużo mówić, to trzeba zobaczyć 🙂

po drugie – zabawa na dworzu

ponieważ pogoda nas nie rozpieszczała na zabawę na tzw. „zewnętrzu” 🙂 mieliśmy tylko trzy ostatnie dni, ale lepsze to niż nic 🙂
niebo było takie piękne że nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem zdjęcia 🙂

i wyruszyliśmy na spacerek 🙂 aż doszliśmy do jeziorka z łąbędziami

na palcu zabaw też troszkę trzeba poszaleć 🙂

a teraz jesteśmy w domku 🙂

turnus w Małym Gacnie

Od ponad tygodnia (dokładnie od 9 maja) jesteśmy na turnusie w Małym Gacnie, nie byliśmy tu od stycznia, czyli jak na nas raczej długo. Plan początkowy był taki, że zostaniemy tydzień, gdyż w poprzedni weekend przyleciał mój Tata z Anglii i moja kochana Żabcia z mężem z Włoch, ale Julcia ładnie ćwiczy i zdecydowałam, że zostaniemy jeszcze tydzień. Z Żabcią się co prawda minę, ale Dziadek zostaje dłużej więc zdążymy wrócić.
Julia ma wyjątkowo dużo zajęć na tym turnusie, wzięłam dla niej sporo dodatkowych i nawet zaczęłam mieć wyrzuty sumienia gdyż wygląda na naprawdę wyczerpaną, ale pierwszy tydzień zawsze był trudniejszy, Julcia jest bardziej zmęczona, potem już się rozkręca.
Na dowód, że plan jest naprawdę napięty podaję Julci układ zajęć (poza logopedą, który się wymienia z pedagogiem, wszystkie zajęcia są codziennie, łącznie z sobotą):

10.00 – 11.00 sala
11.00 – 11.30 pająk
11.30 – 12.00 masaż
12.15 – 12.45 hipoterapia
13.15 – 14.15 terapia ręki
14.15 – 14.45 terapia SI
14.45 – 15.15 pedagog
15.15 – 15.45 logopeda
15.45 – 16.15 pająk
16.45 – 17.15 logopeda

daje nam to w tzw. „międzyczasie” dwie półgodzinne przerwy na błyskawiczne zjedzenie obiadku oraz jedną 15 min na ubranie Julci na konika, a trzeba ubierać cieplutko bo pogoda nas nie rozpieszcza niestety…
Na szczęście Julcia ćwiczy chętnie (na wejście tylko musi pokazać kto tu rządzi… ) ale potem jest dobrze, nawet na koniku, którego nie braliśmy od zeszłego roku od września i na którym zawsze najwięcej płakała. Na tym turnusie Julcia siedzi sama na koniu, tylko podtrzymywana, gdyż lepiej już radzi sobie z główką i pleckami a to też doskonały sposób na poćwiczenie tych mięśni.
Ale dosyć gadania, najlepiej oddają wszystko zdjęcia, których staram się, żeby nie zabrakło 🙂

ćwiczenia na sali:

Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja

Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja

Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja

Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja

Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, NDT, rehabilitacja

pajączek

Małe Gacno, turnus, Neuron, pająk, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, pająk, rehabilitacja Małe Gacno, turnus, Neuron, pająk, rehabilitacja

Małe Gacno Neuron rehabilitacja, pająk, drabinka Małe Gacno Neuron rehabilitacja, pająk, drabinka Małe Gacno Neuron rehabilitacja, pająk, drabinka

hipoterapia:

Małe Gacno, turnus, Neuron, hipoterapia, konik,rehabilitacja

i troszkę bliżej natury 🙂

Małe Gacno, turnus, Neuron

zabawa :)

Zanim jeszcze dojdę do tej zabawy kilka tzw „faktów”.
Julcia dziś nad ranem miała napad, ma je ostatnio dosyć często bo co ok 2, 3 tygodnie. Mam nadzieję, że przez turnus, na który jedziemy w niedzielę przejdzie bez takich ekscesów.
Po wizycie u neurologa w zeszłym tygodniu zmieniliśmy trochę leki, tzn zwiększyliśmy dawkę jednego (Topamaxu) a drugi (Depakinę) zamieniliśmy na jego wygodniej dla Julci dawkowany, odpowiednik (Orfiril). Okres przesilenia wiosennego i potem upały latem, są dla Julci najtrudniejsze z powodu nasilającej się padaczki. Zwiększenie dawki leku ma temu zapobiec, jak narazie za wcześniej żeby mówić o rezultatach, ale mamy nadzieję, że lek zacznie działać zanim zaczną się upały.
Napad nie był duży, obyło się bez wlewki, dlatego Julcia, po odespaniu go, w dobrym humorze poszła do przedszkola. Trzeba było tylko odwołać rehabilitanta który miał przyjść do nas rano przed przedszkolem.
Poza tym w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach Julci przerwało się więzadełko pod języczkiem… Wczoraj w trakcie karmienia zauważyłam, że leci jej krew i okazało się, że to od tego. Dziś, niespodziewanie, Pani Małgosia, logopeda w przedszkolu, ucieszyła się z tego faktu, bo Julcia miała więzadełko króciutkie i już kiedyś doradzano nam jego podcięcie. No i proszę, mówisz i masz! (po pięciu latach… 🙂 ) teraz trzeba przypilnować żeby nie przyrosło znowu. Na szczęście nie zauważyliśmy żeby Julcię coś bolało z tego tytułu, także oby wyszło jej to na dobre 🙂

No ale przecież miało być o zabawie 🙂 Julcię czeka ciężki turnus, więc trzeba się odstresować, dlatego dziś spędziliśmy popołudnie w tzw. „kuleczkach” 🙂 z dwoma kuzynami Julci. Odebrałam Julcię z przedszkola i poszliśmy prosto na plac zabaw. To najlepsze miejsce na spędzenie deszczowego popołudnia. Szczerze mówiąc aż mi głupio, że częściej tam nie chodzę bo „Aniołowo” (tak nazywa się ten plac zabaw dla dzieci) jest dokładnie na przeciwko moich okien, trzeba przejść na drugą stronę ulicy… Ale mamy z Martą (męża siostrą) plan – będziemy się tam wybierać częściej 🙂 a dwie zmotywowane pozytywnie Mamy to nie jedna 🙂
Julcia zadowolona turlała się w kuleczkach, Konradek ratował księżniczki wozem strażackim (załapałyśmy się wszystkie) a drugi kuzynek, Sebcio biegał wszędzie gdzie tylko mógł (i nie mógł… 🙂 )
Wykorzystując zdolności akrobatyczne (których nie mam…) próbowałam zrobić zdjęcia jednocześnie trzymając Julcię, trochę Ciocia pomogła, także coś tam na nich widać 🙂 Nie są to co prawda zdjecia Taty ale on jest poza konkurencją, a ja przecież w końcu do czegoś mam ten mój aparacik 🙂

w kuleczkach

a po zabawie przyszedł czas na zasłużony posiłek 🙂 czyli na obiadek do domku 🙂

nad morzem

Góry w tym roku już były, przyszedł czas na morze 🙂 Taka rozbieżność klimatyczna podobno całkiem dobrze wpływa na zdrowie i bardzo się cieszę, bo teraz częściej będziemy jej doświadczać 🙂
Tak więc zawinęliśmy się po śniadanku i ruszyliśmy do Krynicy Morskiej, czego wielką wyprawą nazwać nie można ale zawsze kawałek się jednak jedzie.
Jeździmy do Krynicy co roku, na jeden dzień ale za to kilka razy, od kilku lat w sezonie, w „Papaya beach club” pracują moi bracia więc przy okazji ich odwiedzamy, z czego oczywiście największy ubaw ma Julcia 🙂
Pogoda zdecydowanie nie należała do typowo plażowej, ale nie ma co wybrzydzać, w końcu mamy dopiero maj, i to całkiem wczesny 🙂
Najważniejsze że nie padało, bo deszcz mógłby popsuć parę planów.
Ponieważ jak zwykle mamy z wyjazdu sporo zdjęć, nie będę już więcej pisać „na sucho”, tylko jako komentarze do nich 🙂

przede wszystkim – zabawa z wujkami 🙂

na plaży też troszkę posiedzieliśmy 🙂 Julci bardzo podobało się grzebanie w piasku

Julcia nas naprawdę mocno zaskoczyła kiedy na chwilkę chcieliśmy ją posadzić, żeby chociaż przez kilka sekund utrzymała się sama i te kilka sekund zmieniło się w niespodziewanie w kilka minut podczas których Julcia nie dość, że sama siedziała, to jeszcze rozglądała się wokoło i nie straciła przy tym równowagi a w jej przypadku to niesamowity postęp! 🙂 dla takich chwil warto żyć:) takie momenty wynagradzają lata ciężkiej rehabilitacji i dają siłę na następne 🙂
nic więc dziwnego, ze Tata narobił mnóstwo zdjęć w tym jednym momencie 🙂

i tym optymistycznym akcentem kończymy wpis o wizycie nas morzem 🙂 oby więcej takich akcentów czego Wam i sobie życzę 🙂