Dostępność…

Dostępność-bardzo emocjonalnie nacechowane słowo dla osób związanych z jakąkolwiek formą niepełnosprawności. Sama często łapię się na tym, że oceniam dane miejsce przez pryzmat dostępności właśnie. Podczas spaceru po promenadzie przy plaży w urokliwym nadmorskim hiszpańskim miasteczku Moraira, natknęliśmy się na znak, który mnie rozbroił po prostu 🙂 Znak powszechnie znany jako symbol niepełnosprawności, ale w zupełnie nowej dla mnie odsłonie, lekko nawet z humorem, choć mówiący o poważnych rzeczach. Nie znam hiszpańskiego, ale zakładam, że chodzi o dostępność dla osób niepełnosprawnych plaży i kąpieliska. W jak daleko idącym zakresie nie wiem – nie sprawdzałam, ale wygląda obiecująco 😉
Ileż musimy się jeszcze nauczyć!

Nowa bryka ;)

Przyczepki rowerowe stały się ostatnio bardzo popularne. Nic dziwnego, to frajda dla dziecka, które, nie mogąc jeszcze jechać na osobnym rowerku, może, wygodnie siedząc, wybrać się na wyprawę rowerową z rodzicami. Dla Julci taka przyczepka to jedyna opcja uczestniczenia w takiej wycieczce, a dla nas jedyna na wspólny wypad rowerowy.
Jakiś czas temu chcieliśmy taką przyczepkę kupić Julce, próbowaliśmy nawet wybrać jakąś spośród powszechnie dostępnych w sklepach rowerowych, jednak każda z nich okazywała się zbyt mała – Julcia to jednak już kawał kobitki 🙂
Pozostała więc opcja zakupu przyczepki przeznaczonej specjalnie dla osób niepełnosprawnych – czyli dużej, wygodnej i bezpiecznej, obecnie jest jedna taka na rynku – wózek sportowy Kozlik. Cena jednak odstrasza, mimo, iż można skorzystać z dofinansowania NFZ na wózek specjalny (3000 zł). Porzuciliśmy więc temat i wizję wspólnych wypadów rowerowych „na później, kiedy nie będzie pilniejszych wydatków” czyli wiadomo na świętego nigdy…

Okazało się jednak, że wspólne wyprawy rowerowe są nam pisane. A wszystko dzięki przyjaciołom, wspaniałym ludziom z wielkim sercem, którzy z własnej inicjatywy, nic nam nie mówiąc, postanowili wspólnymi siłami kupić i podarować nam nie tylko wózek Kozlik Max Country, firmy Benecykl, ale też rower, który idealnie się z nim komponuje i współgra technicznie (wiemy, bo już przetestowany 😉 ). Nawet ciężko mi wyrazić (a zwykle nie mam z tym problemu 😉 ) jak bardzo jesteśmy wdzięczni i jak niesamowita jest to dla nas sprawa! – oto w końcu mogliśmy wspólnie wyruszyć na wycieczkę rowerową. Mama Tata i Julcia!

I się działo! – Jula, która nigdy z taką prędkością się wózkiem nie poruszała (obawialiśmy się nawet czy nie będzie się bała…) miała ubaw po pachy! Śmiała się w głos jak tylko wózek ruszał, a im szybciej i więcej zakrętów, tym lepiej! 🙂 Nasz mały rajdowiec! Siedziała sobie przy tym wygodnie i bezpiecznie, rozglądając się na boki i obserwując otoczenie z perspektywy, jakiej nigdy wcześniej nie miała szansy doświadczyć.
To wszystko dzięki Wam kochani! Dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna, szczególnie panu Jarkowi za piękny rower firmy Folta , Ani i Adamowi Wadeckim i Marcinowi. Także sklepowi Reha-Ort ze Złotowa, dzięki któremu wszystko przebiegło szybko i sprawnie.
Dzięki Wam Jula właśnie zaczęła zdobywać nowe doświadczenia i ma zupełnie nowy powód do radości! 🙂
A nasze wspólne wyprawy rowerowe – BEZCENNE!

kozlik max country benecykl , folta

Wycieczka rowerowa, kozlik max country benecykl

w eterze

audycja polskie radio dzieciom W zeszłym tygodniu niespodziewanie dostałam zaproszenie do udziału w audycji Polskiego Radia, „Wakacje na wózku”, w ramach cyklu Strefa Rodzica.
W poniedziałek udaliśmy się więc całą trójką, pełni entuzjazmu w obliczu nowego wyzwania, do studia radiowego. Mimo, że studio jest w Warszawie, mogłam połączyć się na żywo z Radia Gdańsk, co znacznie ułatwiło i skróciło podróż 🙂
Podczas audycji, razem z panią Małgosią, właścicielką biura podróży dla niepełnosprawnych Accesible Poland Tour, rozmawialiśmy o wakacjach i o tym na jakie przeszkody napotykają osoby niepełnosprawne udające się w podróż.
Zapraszam do posłuchania audycji pod tym adresem 🙂

Bardzo dziękuję pani Ani z redakcji za zaproszenie i możliwość podzielenia się ze słuchaczami swoim doświadczeniem.

Najdzielniejsza

Wracamy! Okazało się że nie ma potrzeby zostawać dłużej, rano prof. Czubak zadecydował o założeniu gipsów (po operacji Julcia miała założone longety, to takie rynienki z gipsu, od góry zabandażowane. Za mocno wypychała jednak kolana i trzeba było zamienić na gipsy.
Zagipsowali nam więc córcię i powiedzeli że możemy wracać, za dwa tygodnie powrót do kontroli.
Tymczasem Julcia zaskoczyła wszystkich swoją pogodą ducha i spokojem. Po operacji zupełnie nie marudziła, nie płakała, uśmiechała się do wszystkich. Inni rodzice dziwili się, że u nas tak cicho. Sama spodziewałam się ciężkiej przeprawy w noc po operacji, a tu spokojnie. Leki przeciwbólowe w kroplówce – paracetamol i pyralgin i ładnie spała. Nasza mała najdzielniesza córcia! 😘
Opowiadałam jej jak wiele osób trzymało za nią kciuki 🙂

Udało nam się zapakować Julę w fotelik i wracamy.
Pozdrawiam 🙂