Serduszka

Nie pisałam nie pisałam a tu nagle piszę i od razu o miłości a co! 🙂 Jak już jest tyle zamieszania wokół Walentynek to cóż mi szkodzi poddać się trendowi 🙂 Były ciasteczka świąteczne, mogą być i walentynkowe 🙂 Julka uwielbia pracę w kuchni, obserwuje z uwagą wszystko co robię a ja, niczym prowadząca program kulinarny, komentuję na głos każdy ruch. Okazuje się że nawyk mówienia na głos o wszystkim co się właśnie robi, przy dziecku niemówiącym, wyrabia się bardzo mocno i z czasem staje się niezauważalny. Kilka lat temu leżałam z Julcią w szpitalu, cały czas do niej coś mówiłam, nie spodziewając się oczywiście odpowiedzi – taki nieprzerwany monolog (Ci, którzy mnie dobrze znają wiedzą, że to moja mocna strona 😉 ) . Pani, której córka leżała obok po pewnym czasie przyznała że na początku myślała że mówię do niej (wiedziała że Julcia nie mówi) i dopiero po czasie zorientowała się, że jednak do Julci. Ciągle 🙂
Była bardzo zdziwiona.

Wracając do ciastek. Miotam się więc zwykle po kuchni mówiąc cały czas i o wszystkim, Julcia siedzi w wózeczku i się uważnie przygląda 🙂 Wszystkiego daję jej dotknąć, posmakować, powąchać, uczestniczy w każdej czynności. Oczywiście że całość jest to bardziej skomplikowana i nie zawsze idzie wg planu (Jula rozsypała prawie całą paczkę kuleczek do ozdabiania, zahaczyła rączką pojemnik – było wesoło jak Wiki biegała z odkurzaczem 😉 ), oczywiście że sama zrobiłabym szybciej, ale po co? przecież sam proces jest super zabawą 🙂

I tak powstały ciasteczka 🙂 Kolekcja foremek rośnie, ale nie zaszkodzi wzbogacić ją o wielkanocnego króliczka 😉