Igorek i wpomnienia

Igorek to nasz nowiuśki kuzynek (dokładniej Julci kuzynek), jak wcześniej pisałam, urodził się niedawno Damiana bratu, dokładnie 8.04.2010 i teraz jest już w domciu ze szczęśliwymi rodzicami 🙂
Igorek jest malusi, przesłodki i całkiem do zjedzenia 🙂 jak śpi, bo jak płacze już może mniej, ale skąd my to znamy 🙂 Takim przesłodkim maluszkom wszystko się przecież wybacza, a potem już pamięta się tylko same dobre rzeczy 🙂
Julcia swego czasu bardzo źle reagowała na niemowlaki, a konkretniej na ich, nieprzewidywalny bądź co bądź, płacz. Bardzo się bała i płakała, Ale teraz to już duża panna więc jej nie wypada, także z właściwą sobie gracją przywitała się z nowym kuzynem. To trzeci kuzyn Julci, jak narazie dziewcząt brak.
Jula przyglądała się i przyglądała, spokojnie i z zainteresowaniem, jak na starszą kuzynkę przystało 🙂

po zapoznaniu Igorek poszedł spać a Julcia z wujkiem na zasłużony relaksik na kanapie przed telewizorem 🙂

Jak się można było spodziewać, odwiedziny u Igorka przypomniały nam nie tak aż bardzo odległą przeszłość. Jak Julcia była malutka, a mówiąc malutka mam na myśli malutka przez duże M (1170g i 39 cm), płakała bardzo dużo. Sporo już później ktoś mi powiedział, że dzieci z MPDz mają tzw. płacz mózgowy, nie wiem dokładnie cóż to miałby być za szczególny płacz i czym spowodowany, nie zgłębiałam tematu (pewnie wystarczy wpisać w google…), wolę myśleć, że taki po prostu miała charakterek. Świadomość, że mogło ją coś boleć i dlatego płakała nie należy do najsympatyczniejszych…
Damian potrafił całą noc bujać ją i śpiewać „Szła dzieweczka do laseczka…” a nie daj Boże jak przestał na chwilkę… Potem Julcia szła z trendami i „szwarnego myśliweczka” zamieniła na Juanes’a i „La camisa negra”, tego już Damian co prawda nie śpiewał, ale przez bardzo długi czas Julcia (dalej bujana) przy tej właśnie, dosyć głośno nastawionej i umówmy się, niespecjalnie usypiającej, piosence zasypiała.
Jak Juanes zamieniony został na Katie Melua i Bryan’a Adamsa, można powiedzieć, że w kwestii kołysanek, gust muzyczny naszej córci się ustabilizował 🙂
Dziś jak czasem przypominamy sobie różne takie sytuacje to aż ciężko uwierzyć że jakoś to funkcjonowało… i skąd my wogóle mieliśmy takie pomysły? 🙂
Julia tak szybko rośnie że ostatnio zaczęłam się bać, że coś nam ucieka, że ta mała dziewczynka już jest coraz większa i ten czas bezpowrotnie przemija. Julcia jednak jest cały czas małą dziewczynką, przez swoją niepełnosprawność granica jej wieku się mocno zaciera, niektórzy traktują ją jak „dzidzię”, bo nie mówi, bo jest w wózku, bo nie siedzi… Sama czasem zastanawiam się na ile jest już dojrzała, jak dużo rozumie…Dzidzią już jednak zdecydowanie nie jest, jest przedszkolakiem pełną gębą, ubrania kupuję jej już z przedziału „older girls” a to zobowiązuje 🙂
Rośnie nasz szkrabek, z Julci robi się Julka, ale kolejny etap – Julia – jeszcze daleko przed nami 🙂

także Igorku kochany póki co rośnij sobie spokojnie, dużo śpij i ładnie jedz 🙂 a rodzice zajmą się resztą 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.