Niedoinformowani?…

Ledwo weszliśmy do galerii w Gdyni a już zostaliśmy zaopatrzeni w informator o trwającym tam, tak jak u nas obecnie, głosowaniu w Budżecie Obywatelskim. Uśmiechnięty chłopak wręczył nam radośnie ulotkę, zachęcając do udziału w demokratycznym przywileju decydowania o losie publicznych pieniędzy 🙂
I jakkolwiek o gdyńskich finansach decydować nie jest mi dane, tak sama idea bardzo mi się spodobała.
Informator jest przejrzysty, kolorowy, władze miasta uśmiechają się ze zdjęć i zachęcają do głosowania, w środku są wszystkie niezbędne dla głosujących dane, (telefony, adresy e-mailowe, strony www, miejsca gdzie można głosować i zasady – krótkie i czytelne knowhow). Są też wszystkie wnioski, w kolorowych, przejrzystych tabelach – zachęcają tak bardzo, że aż szkoda że nie mogę któregoś wybrać 😉
I tak sobie myślę, że spędziłam w Gdyni pół dnia i o głosowaniu w tamtejszym budżecie wiem więcej niż w moim rodzinnym mieście. U nas promocja ogranicza się co roku do plakatów na mieście nie mówiących nic, poza faktem, że Budżet Obywatelski jest i że trwa głosowanie, (głównie na przystankach), oraz do kilku artykułów w prasie internetowej, które bardzo szybko znikają w natłoku codziennych informacji i odchodzą w zapomnienie oraz utworzeniu wydarzenia na fb z bardzo ograniczoną ilością informacji. Ktoś, kto nie ma dostępu do komputera i internetu (a jest to znaczący odsetek głosujących mieszkańców naszego miasta) ma nikłe (jeżeli nie zerowe) szanse na zorientowanie się co, jak i gdzie. Nawet z dostępem do niego jest to przeprawa 🙂
Ktoś może się obruszyć – w Urzędzie leżą przecież broszury w ilości hurtowej – tylko któż tam zabłądzi, żeby je dostać? To broszury powinny wyjść do ludzi – galeria jest do tego miejscem idealnym.
Chodzi przecież o to, aby dotrzeć do ludzi, którzy sami się nie zainteresują.
Tymczasem podczas trwania głosowania, cały ciężar informowania o nim, o inicjatywach oraz zachęcanie do głosowania, spada na autorów poszczególnych wniosków (wiem coś na ten temat…) bez zupełnego wsparcia promocyjnego miasta, a przecież jest utworzona specjalna do tego jednostka. Oczywiście że autorzy są zapaleni, oczywiście, że jak zgłosili wniosek, będą do niego przekonywać, ale dotyczy to pojedynczych inicjatyw, a jest mnóstwo wniosków, które przechodzą bez echa, a o których promocję powinno zadbać miasto.
A przecież tak niewiele trzeba – prosty projekt, kilka kartek A4, drukarnia i parę osób do postawienia w galerii żeby z uśmiechem rozdawały informatory przez jeden, lub dwa weekendy podczas głosowania.
Może warto spróbować.