maraton

To taki dzień kiedy doceniam fakt iż nasze miasto nie jest zbyt duże (naprawdę czasem jest to zaleta 🙂 )
„One man, one goal, one mission…” śpiewał Freddie Mercury i ja dziś niczym ten jeden człowiek z jedną misją biegałam po mieście i zbierałam dokumenty potrzebne do wniosku o dofinansowanie do Julci pionizatora.

Misja owszem jedna – uzyskanie dofinansowania do pionizatora Baffin Trio, o którym niedawno pisałam, miejsc w których musiałam być w tym celu jednak nieco więcej…
Dokładnie cztery – w tym trzy urzędy, każdy w innej części miasta (stąd mój zachwyt nad jego niewielkim rozmiarem 😉 ) w każdym z nich inny dokument i nie wystarczy po prostu tam się zjawić, trzeba to zrobić w bardzo konkretnej kolejności, inaczej czekają nas rewizyty. Logistyka musi więc być na najwyższym poziomie 🙂

I, choć z racji wieloletniego już doświadczenia, jestem przyzwyczajona do tego rodzaju papierologii to jednak zastanawiam się czy naprawdę jest potrzebna?… czy po raz setny muszę podawać te same dane w tych samych urzędach po to by dostać te same dokumenty i złożyć te same załączniki… Czy doczekamy czasów w których takie sprawy będzie można załatwiać on line… Bo przecież nic się nie zmienia, poza faktem że potrzebuję dofinansowania, które Julci się przecież należy.

To może dla zobrazowania sytuacji, mały skrót maratonu, może przyda się jako instruktaż tym którzy za takie dofinansowania dopiero się zabierają:

From the top: 🙂

1. NFZ – tu musiałam dostać potwierdzenie ich dofinansowania na wniosku wystawionym przez lekarza rehabilitacji (w sumie wizyta u lekarza też się liczy jako miejsce ale to było wcześniej, nie bądźmy więc drobiazgowi… 😉 )
(NFZ dofinansowuje 1/3 potrzebnej kwoty dlatego wzruszyło mnie pytanie pani pieczętującej tą kwotę na wniosku: „Wystarczy?”...
no cóż… „Nie”… )

2. Sklep medyczny – tu trzeba zostawić owy wniosek i zabrać jego kserokopię potwierdzoną za zgodność z oryginałem,
do odbioru jest też faktura pro forma na rzeczony sprzęt

3. Powiatowy Zespół Orzekania o Niepełnosprawności (tutaj musiałam odebrać orzeczenie wydane na nowo ze względu na ogłoszone zmiany w wydawaniu kart parkingowych dla osób niepełnosprawnych)

4. I wreszcie Referat zdrowia i spraw społecznych Urzędu Miejskiego gdzie w końcu, szczęśliwi składamy wniosek z dołączonymi wszystkimi uzyskanymi w miejscach powyżej dokumentami.

Żeby nie było że tylko narzekam – plusem niewątpliwie jest fakt że nigdzie nie natrafiłam na kolejkę interesantów, co znacznie skróciło, jakże przecież w maratonie istotny, czas końcowy 🙂

I z pełną satysfakcją spełnionej misji wróciłam do domu ( i świadomością że o ile dostaniemy dofinansowanie z NFZ i PFRON to i tak trzeba będzie jeszcze dołożyć do sprzętu…)

Ale tym się nie martwię 🙂 Dzięki Sebastianowi który wpłacił niedawno na Julci konto w Fundacji pieniążki możemy nie tylko dołożyć brakującą kwotę do Baffina ale też nie martwić się o finansowanie bieżącej rehabilitacji 🙂

Jeszcze raz Sebastian bardzo dziękujemy! 🙂

pozdrawiam wszystkich maratończyków 😉

1 komentarz do “maraton

  1. i po mongolsku zielonym długopisem…a raczej zielonym tuszem w czarnym długopisie…albo piórze wiecznym …albo a raczej…pogubiłem się…ale To Normalne…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.