Zamieszanie oczywiście przez remont, choć nie jest tak źle jak się spodziewaliśmy. Ściany już nie ma 🙂 podłogi zresztą też nie, za to kurz, tynk i inne niecodzienne odpadki są i to wszechobecne… Dziś postanowiliśmy już nie męczyć Julci tym nie do końca pewnie zdrowym środowiskiem, tym bardziej że komunikacja interpokojowa przy remoncie przedpokoju jest jednak nieco zaburzona (zakurzona zresztą też…) i jedziemy pomieszkać troszkę do Damiana rodziców. Teraz w porozumieniu z Sebastianem i Panią Agnieszką próbujemy dostosować do tego zamieszania Julci grafik zajęć popołudniowych i wcale nie jest łatwo… Do 14 Julcia jest w przedszkolu, później nieco się zaczyna komplikować ale to tylko kilka dni więc mam nadzieję, że jakoś przetrwamy 🙂
Weekend minął nam w rozjazdach. W sobotę Damian pracował a ja z Julcią byłam na pikniku rodzinnym w przedszkolu, dostaliśmy z Damianem piękne laureczki od Julci z okazji Dnia Mamy i Taty 🙂 Po południu przyjaciele zaprosili nas na najlepszy na świecie placek po cygańsku, Jula zajadała z takim apetytem że nie mam pojęcia gdzie tyle go zmieściła 🙂 ja szczerze też nie mam pojęcia gdzie zmieściłam to co sama zjadłam 🙂 Był po prostu przepyszny 🙂 szkoda że Damian nie mógł spróbować ale zostałam poinstruowana przez szefa kuchni i teraz sama mu taki zrobię 🙂
To sobota.
W niedzielę już w komplecie byliśmy na urodzinach Damiana Taty. Było jak zwykle wesoło i jak zwykle mnóstwo pysznego jedzonka 🙂 do tego pogoda piękna więc spędziliśmy troszkę czasu na dworzu.
Dziś przyleciała z Anglii od Taty moja Mama a nawet nie mam jak się z nią zobaczyć przez to zamieszanie remontowe, dlatego teraz czekamy na koniec remontu.
Archiwum autora: admin
jeszcze z Bielska i okolic :)
Wyjazd do Michałkowa na turnus jest dla nas okazją do odwiedzenia znajomych którzy mieszkają w okolicy Bielska a do których z racji tego na co dzień nie mamy zbyt blisko… Tradycyjnie już odwiedziliśmy Kasię, Tomka, Kacperka i Pawełka niedaleko Wadowic oraz u przesłodkie dziewczynki Oliwkę i Zuzię i rodziców Gosię i Michała. Oczywiście jak zawsze było przesympatycznie i wesoło, bardzo dziękujemy za gościnę 🙂
A poniżej zdjęcia 🙂
Z Kasią, Tomkiem i ich chłopakami zwiedzaliśmy przepiękną okolicę ich domku, góry w połączeniu z płynącą sobie rzeczką były przepiękne 🙂
– co tam masz Pawełku?… nic Tatusiu… 🙂
zamyślony Kacperek, jego brat, szalony rowerzysta Pawełek i wcinająca loda Julcia 🙂
u Gosi i Michała pierwszy raz w tym roku jedliśmy truskawki i nie tam jakieś truskawki – równie pyszne co piękne 🙂 a Gosia zrobiła pyszniutkie z nimi ciasto 🙂 Michał przygotował pysznego grilka 🙂
dziewczyny najlepiej czuły się na seansie bajkowym 🙂
i dziewczyny w portrecikach 🙂
jeszcze raz dziękujemy za gościnę i do zobaczenia następnym razem,
pozdrawiam 🙂
już w domku
i jesteśmy już w domku 🙂 po raz kolejny doceniamy powiedzenie że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej 🙂 A że zdarza nam się wyjeżdżać często, wiemy dokładnie co ono oznacza 🙂 Moi kochani braciszkowie z Dominiką, (choć coś mi się wydaje, że „z Dominiką” jest tu kluczowym stwierdzeniem :)) dzielnie podlewali kwiatki i co jakiś czas zaglądali do mieszkania żeby sprawdzić czy wszystko jest na miejscu 🙂 Dziękuję Wam kochani 🙂
Ale wrócę jeszcze do turnusu, dla Julci był wyjątkowo wyczerpujący, pracowała ciężko przez dwa tygodnie i na ostatnich zajęciach po prostu zasnęła w trakcie ćwiczeń, co w jej kilkuletniej karierze turnusowej w liczbie ok 25 wyjazdów, nigdy się nie zdarzyło… musiała być naprawdę zmęczona, choć pewnie nie bez znaczenia był fakt, że generalnie kiepsko tam spała, nie zdarzyło jej się chyba przespać jednej nocy w całości więc miała spore deficyty snu a nie wszystko udało się odespać… a jak wiadomo najlepszym miejscem na spanie jest środek sali ćwiczeń 🙂
Poza tym jednym incydentem Jula ćwiczyła bardzo ładnie, 2.5 godzinne zajęcia na sali to ciężka praca ale Jula radziła sobie dobrze, bardzo ładnie zachowywała się w kombinezonie theratogs który pomagał jej w ćwiczeniu prawidłowej postawy. Na basenie z Agatką mimo lekkich oporów (choć Jula uwielbia wodę, niekoniecznie tylko lubi ją wykorzystywać do ćwiczeń 🙂 ) ładnie sobie radziła kontrolując główkę czujnie żeby nie wpaść noskiem do wody 🙂
Jak zwykle z ogromną radością uczestniczyła w zajęciach z dogoterapii, tym razem połączonych z terapią ręki, Gosia codziennie zadziwiała nas nowymi pomysłami na prowadzenie zajęć, u jednej i drugiej Pani Ani (na zajęciach pedagogicznych i logopedycznych) Jula też miała sporo radości jednocześnie ćwicząc bardzo poważne rzeczy 🙂 udało się wydobyć z niej konkretne sylaby i bardzo ładnie radziła sobie z rozpoznawaniem rzeczy na obrazkach oraz w wielkim skupieniu uczestniczyła w czynnościach wymagających zdolności manualnych.
Teraz ma zasłużony odpoczynek przed ulubionymi bajeczkami w domku, nie trzeba jej więcej teraz do szczęścia tylko spokój i bajeczki 🙂 Jula jak wraca do domu od razu jest inna, widać że szczęśliwa i widać że czuje się jak rybka w wodzie 🙂 Od razu lepiej śpi i dzięki temu humorek jej dopisuje w ciągi dnia, choć te straszne upały skutecznie utrudniają życie…
79 – tyle zdjęć mam zamiar dodać z rehabilitacji 🙂 wiem, bo komputer mi policzył 🙂 to jest na pewno mniej niż jedna dziesiąta wszystkich jakie mam tu do wyboru, ale nie wszystkie są z ćwiczeń więc to na pewno nie koniec 🙂
zanim jeszcze je wrzucę to muszę koniecznie napisać dwa słowa o LŚ i meczu Polska-Brazylia z ostatniej niedzieli – tak już pewnie teraz będzie że będę coś nt skrobać od czasu do czasu bo sezon trwa 🙂 Nie zamierzam wypisywać komentarzy bo od tego są inni, ale chciałam tylko podziękować Bartkowi Kurkowi (wcześniej jednak Sylwi dzięki której nie ominęła mnie transmisja TV która niespodziewanie pojawiła się na TV4) za jego „set pięciu serwów”! Ross z „Przyjaciół” chwalił się swoją „night of five times”, Bartek zdecydowanie może się chwalić tym fragmentem meczu – dla tego kawałka warto było zobaczyć set 🙂 (w sumie to tylko jeden widziałam bo niestety nie zastosowałam się do reguły – „SPRAWDZAJ CO CHWILĘ CZY NIE PRZYSZEDŁ SMS, SZCZEGÓLNIE JAK JEST W NIM INFORMACJA O TRANSMISJI MECZU SIATKARSKIEGO!” ) ale jestem pewna że ten set (mimo przegranej, ale z Brazylią to nie wstyd) był najlepszy 🙂
to tyle w kwestii LŚ,
jeszcze tylko jedna rzecz bo 79 zdjęć czeka 🙂
W weekend przed Dniem Dziecka byliśmy w jednym z centrów handlowych w Bielsku, bo odbywały się tak różne imprezy dla dzieci. Całą sobotę lało, więc nasze plany pojechania w góry lekko się rozwiały, a spędzenie dnia w galerii handlowej jest ciekawą alternatywą bo wszystko co nam potrzeba jest na miejscu i nie pada na głowę 🙂
W trakcie jak sobie tam chodziliśmy zakręciła się koło nas (zresztą nie tylko koło nas) Myszka Mickey z Myszką Minnie i sobie tak chodziły zaczepiając z lekka przestraszone ich gabarytami (w telewizji jednak są nieco mniejsze…) dzieci. Jula oczywiście uwielbia rzeczone bajeczki więc czym prędzej ruszyliśmy do nich żeby Damian mógł uwiecznić na zdjęciu to niecodzienne spotkanie 🙂 Owszem uwiecznił, jednak Julcia była daleka od entuzjazmu, wręcz lekko wystraszona jak Myszka wzięła ją na ręce (wiadomo- te gabaryty) ale zdjęcie jest i jak się okazało nie tylko w naszym rodzinnym albumie, bo też na stronie owej galerii w informacjach nt imprez z okazji dnia dziecka w tym właśnie miejscu (zdjęcie 5 i 26)
a teraz zdjęcia 🙂
w Michałkowie ślicznie wymalowane zostały ściany – tworzy to przesympatyczną atmosferę 🙂
Ola super ćwiczy z Julcią, zna ją bo zawsze mamy z nią zajęcia a to najważniejsze, wie na co Julcię stać i co trzeba dopracować do tego dogadują się świetnie mimo, że Jula łatwa nie jest, okazuje się, że Jula najlepiej radzi sobie na sali bez nas bo wtedy dziewczyny się świetnie rozumieją 🙂
zajęcia z Agatką w basenie – metodą Hallwick, mimo, żę wyglądają na zabawę w wodzie, to ćwiczenia są dla Julci ciężkie, musi pilnować główki i nie bac się wody, choć Jula nie przepada za zanurzeniem uszów… na szczęście po chwilowym oporze Jula szybko nawiązuje dobry kontakt z Agatką 🙂
i na koniec jeszcze chwila zabawy z Karolkiem, bratem koleżanki z turnusu – Julci 🙂 pozdrawiamy 🙂
i dogoterapia, Julci ukochane zajęcia dlatego zawsze ma je codziennie po godzinie, w sumie nie ma co wiele pisać, zdjęcia mówią wszystko 🙂 Gosiu dziękujemy! 🙂
zajęcia z Panią Anią, pedagogiem, Julcia bardzo lubi takie zajęcia, zawsze Pani chwali ją za skupienie na zadaniu a do tego widoczną radość z pracy 🙂
Jula robi sporo różnych rzeczy wymagających pomyślenia i operowania rączkami.
uff… trochę tego mamy, choć po drodze dodawania nieco jeszcze skorygowałam ilość 🙂
i do tego zauważyłam, że nie mamy zdjęć z zajęć z logopedą panią Anią, mam nadzieję, że nie ma nam za złe. Nie zmienia to faktu, że Jula na tych zajęciach też super pracowała, cieszyła się z muzycznych zabaw, wydobywała z siebie nowe dźwięki i rozpoznawała na obrazkach różne rzeczy i zwierzątka 🙂
wiem, że zdjęć jest sporo wiele bardzo podobnych ale mamy z Damianem tak dobrze, że tyle właśnie ich mamy dlatego wrzucam wszystkie 🙂
w Michałkowie
Zanim jeszcze napiszę o turnusie chciałam bardzo podziękować Panu, którego nie znamy i który, z tego co wiem chce pozostać anonimowy,a który wpłacił na Julci konto w Fundacji 1.000 zł. Dzięki niemu Julcia ma zapewnione dwa miesiące spotkań z logopedą 🙂 Bardzo dziękujemy! 🙂
Teraz o turnusie. Jesteśmy już tydzień w Bielsku Białej, w naszym ulubionym ośrodku, a mówiąc „naszym” zdecydowanie też mam na myśli Julcię, która bardzo lubi tu przyjeżdżać i mimo, że marudzi troszkę na sali to jednak zdecydowanie więcej się uśmiecha 🙂
Mówiąc o uśmiechaniu się muszę od razu wspomnieć że Julci uśmiech od wczoraj jest nieco bardziej szczerbaty niż jeszcze przedwczoraj bo ma o jedną dolną jedynkę mniej… To jest ogólnie czwarty ale tak naprawdę pierwszy naturalnie stracony mleczak, choć końcowy etap wyciągania mocno już ruszającego się ząbka może do końca naturalnym nie można nazwać… w każdym razie ząbka już nie ma, choć niestety nie całego bo końcóweczka została. Dzwoniłam do Kliniki Stomatologii i Pani powiedziała, że nie ma co Julci stresować i męczyć wydłubywaniem, jak będzie wychodził ząbek stały to wypchnie, chyba że w międzyczasie coś się będzie działo z dziąsłem to wtedy wiadomo że trzeba działać, ale sam fakt iż część ząbka została w dziąśle nie jest problemem.
Jula dzielnie pracuje, wszyscy są z niej zadowoleni. Grafik jest wypełniony a plan napięty, Oprócz 2,5 godzinnej sali ma codziennie zajęcia z dogoterapii i z logopedą, dwa razy w tygodniu z panią pedagog i trzy razy w tygodniu zajęcia na basenie, które są o wiele przyjemniejsze teraz, jak jest cieplutko na dworzu.
Taka ilość ćwiczeń daje dziennie sporo pracy, ale po to tu jesteśmy.
Bardzo fajnie, że ośrodek wprowadził osobne zajęcia z terapii ręki, do tej pory były jedynie jej elementy w trakcie ćwiczeń na sali. Teraz terapeuci są po szkoleniach z terapii ręki i docelowo będą to oddzielne zajęcia, na tym turnusie jeszcze darmowe gdyż terapeuci chcą narazie zdobyć doświadczenie, co jest bardzo uczciwym podejściem. Dla Julci zajęcia z terapii ręki są bardzo istotne, dlatego tym bardziej cieszy nas profesjonalne podejście do tematu bo Julcia i nie tylko ona, na pewno na tym bardzo skorzysta 🙂
Przez weekend Julcia sobie odpocznie i nabierze sił przed kolejnym tygodniem ciężkiej pracy. Po pierwszym tygodniu jest zmęczona ale szczęśliwa. Na sali ćwiczyła ładnie, Ola mówiła że ładnie poddaje się kombinezonowi (theratogs) i koryguje postawę w czworaczkach i w siadzie. Myślę, że zaopatrzenie się w taki kombinezon to dla Julci dobra sprawa w tej chwili, kiedy troszkę zaczyna jej uciekać kręgosłup przy siedzeniu w krzesełku czy wózku. Póki co w Michałkowie ma okazję codziennie w nim ćwiczyć.
Na zajęciach z logopedą i pedagogiem Julcia dużo wokalizuje, Pani logopedce udało się nawet uzyskać „la,la,la” co Julci bardzo się spodobało 🙂 Terapeutki kontynuują też wprowadzoną przez Panią Agnieszkę u nas na miejscu wokalizację „aaa” w odpowiedzi na „tak” o której pisałam wcześniej.
Z Gosią na dogoterapii jak zwykle mnóstwo pracy i wrażeń. Po zajęciach Julcia ma zawsze coś co wykonała w czasie ćwiczeń, szczególnie, że to właśnie Gosia prowadzi dodatkowo zajęcia z terapii ręki, po której jest szkoleniu. W Dzień Mamy np. dostałam ślicznie namalowaną paluszkami laureczkę 🙂
Przed Julcią jeszcze tydzień pracy, mamy nadzieję, że tym razem nie opuścimy zajęć w basenie, na które Julcia nie chodziła bo lekko się przeziębiła (była tylko raz).
Jak wrócimy do domku czeka nas po remont, do którego dostaliśmy nieoczekiwanie w tym roku dofinansowanie z PFRON (nie dlatego nieoczekiwanie że nie prosiliśmy o nie, ale dlatego, że dawano nam raczej małe szanse przy składaniu wniosku), remont, dzięki któremu nasze mieszkanko stanie się wygodniejsze, bardziej przestrzenne i przystosowane do poruszania się po nim wózkiem i krzesełkiem.
Czeka nas też nowy rozdział rehabilitacji, pt Vojta. Sebastian będzie już po szkoleniu i z pełną głową pomysłów jak Vojtę zastosować u Julci a z tego co mówił i czego na szkoleniu się dowiedział, zastosowań jest wiele a rokowania bardzo obiecujące. Zobaczymy co z tego wyniknie, obawiam się tylko, że jak Julcia będzie płakać to niewiele, bo moja odporność na jej płacz na rehabilitacji (z racji tego, że już praktycznie się nie zdarza) jest bardzo kiepska, żeby nie powiedzieć żadna… Podobno jednak płaczą tylko malutkie dzieci, więc Jula już nie powinna.
To póki co tyle, bardzo cieszy mnie fakt, że część tego postu pisałam w przerwach…meczu! 🙂 tego samego, którego możliwości oglądania w przyzwoitym przekazie pozbawił mnie polsat, na szczęście można obejrzeć na żywo w sieci, nie jest to może porażająca jakość, wyniku raczej nie widać… piłkę…prawie zawsze 🙂 ale ogólnie, mając w perspektywie nie oglądanie w ogóle, jest dobrze 🙂 może poza faktem, że dziś przegraliśmy, ale wczoraj mecz był bardzo ładny, więc jest pół na pół 🙂
zdjęcia z turnusu jakieś tam już mamy ale wrzucę następnym razem 🙂
pozdrawiam i życzę miłej niedzieli






















































































