bioderko

Rekonstrukcja stawu biodrowego, osteotomia, fibrotomia, uwolnienie kończyn dolnych, metoda Degi, zwichnięcie czy podwichnięcie biodra, to hasła które wcześniej czy poźniej stają się tematem wiodącym dla większości rodziców dzieci z czterokończynowym dziecięcym porażeniem mózgowym w postaci spastycznej, stawiając ich przed decyzją o operacji.

Zaczynają się wędrówki po ortopedach, wywiady z rodzicami kto gdzie był, czemu tu a nie gdzie indziej…, a jak tamten lekarz…, a jak w tamtym szpitalu… I wreszcie – odkłądać operację czy nie, poczekać czy trzeba działać od razu…
Ponieważ u nas ten temat pojawił się jakieś 3 lata temu, zdążyliśmy już przez to wszystko przejść, przez konsultacje ortopedyczne w całej Polsce, początkowe odkładanie operacji, obserwowanie jak stan bioderka się pogarsza i w końcu decyzję o operacji w trybie „jak nie zrobicie tego w ciągu pół roku to może być za późno” .
Na co za późno? Na naprawę biodra – jego rekonstrukcję.
Strach o to, że się to nie uda bo głowa kości udowej jest zbyt zniszczona stał się codziennością.
Tylko dzięki cudownym ludziom jakich mam wokół siebie, powtarzającym\ch jak mantrę „nie martw się na zapas”, :”zobaczysz będzie dobrze”, „myśl pozytywnie”, nie straciłam głowy w oczekiwaniu na operację.

I udało się! 🙂

Od poniedziałku jesteśmy w Szpitalu Ortopedycznym w Otwocku, przyjechaliśmy planowo, 25.05, we wtorek Julcia miała operację, co sprawiło że na tegoroczny Dzień Matki dostałam cudowny prezent w postaci naprawionego bioderka naszej księżniczki 🙂

A wcale nie miało to tak szybko się zdarzyć.

Julcia, po wizycie w grudniu u prof. Czubaka w Warszawie, została skierowana do Szpitala w Otwocku na operację rekonstrukcji lewego biodra tzw. metodą Degi.
Miała ją poprzedzić operacja przygotowująca, polegająca na podcięciu ścięgien w celu rozluźnienia (tzw. „uwolnienia” ) nóżek ze względu na sporą spastykę.

Kiedy przyjechaliśmy na miejsce lekarz orzekł jednak że nie ma potrzeby wcześniej podcinać ścięgien, ponieważ spastyka nie jest aż tak duża.

I to już na początku była bardzo dobra wiadomość! 🙂 oznaczająca że Julcię czeka tylko jedna , a nie dwie operacje, że gipsy będzie miała nie łącznie 3 miesiące ale półtora! 🙂

Operacja trwała ok 3 godziny , strasznie się denerwowaliśmy, Julcia jechała na salę z uśmiechem nie wiedząc na szczęście co ją czeka.

Lekarze mieli jednak problem z umieszczeniem głowy kości udowej w panewce bo przykurcz okazał się większy niż zakładali, jednak dali radę więc decyzja o zaniechaniu operacji wcześniejszego podcięcia ścięgien ostatecznie okazała się słuszna a Julci oszczędziła mnóstwo stresu, bólu i niewygody:)

Jula wyjechała z sali operacyjnej w gipsie po pas, obolała i jeszcze półśpiąca.

Kolejny dzień i noc spędziliśmy na sali pooperacyjnej z intensywną terapią, było ciężko…

Była to walka ze spastyką i bólem. O ile z bólem bardzo skutecznie radziła sobie morfina, to wzmagała ona spastykę i w efekcie Julcia w ciągu pierwszej doby po operacji spała 2 godziny i spinając się co kilka sekund z grymasem bólu na twarzy przez resztę czasu.
Morfina była na tyle uspokajająca że nie płakała na szczęście, ale widać było że cierpi.
Środki rozluźniające mięśnie działały tylko na chwilę.

Ale to była pierwsza noc. Pewnie musiało tak być.

W chwilach załamania mogliśmy liczyć na przyjaciół którzy równie cierpliwie co konsekwentnie nie pozwalali nam na rozsypanie się.

Siedzieliśmy przy Julci na zmianę przez dzień i noc, aż rano wróciliśmy na salę, gdzie Jula miała już więcej spokoju – mieliśmy osobną salę ze swoją łazienką – to inwestycja która jest w trakcie pobytu w szpitalu bezcenna, dlatego przed przyjazdem już poprosiłam o jej zarezerwowanie na nasz pobyt.
Jula powoli oswaja się z gipsem, mało śpi, wybudza się przestraszona i często płacze, ale na spokojny sen możemy liczyć pewnie dopiero w domu.
Jest cały czas na lekach przeciwbólwych i rozluźniających mięśnie, już zdecydowanie lepiej działają i widać że przynoszą jej sporą ulgę. Dzisiaj przespała już kilka godzin więc i rano miała lepszy humor.

Teraz trzymam w ręku wypis pielęgniarski co jest krokiem w stronę domu 🙂 więc czas się pakować bo czeka nas jeszcze długa droga a jeszcze nie wymyśliliśmy jak my tą naszą ogipsowaną księżniczkę umieścimy w samochodzie…

pozdrawiamy

  1. Julciu życzymy Ci szybkiego powrotu do zdrowia i do pełni sił . Jesteś bardzo dzielna. Pozdrawiamy Cię serdecznie !!!

  2. …ja wiem …my wiemy…ale co my niby wiemy…nic…jak czytam słowa o Julci to beczę …zawsze…nic na to nie poradzę…kiedyś pomyślałem że chętnie wziąłbym choć odrobinę cierpienia od Dziecka…wiem że to NIEMOŻLIWE…nie pomodlę się …no bo nie…no to co…no to Beczę…choć tyle…pewnie to mało pocieszające… 🙂 Udało Się 🙂 …tyle…

  3. Ja również nie mogę na spokojnie czytać podobnych wpisów. Serce ściska. Tyle problemów wynikających z MPDz, a bioderkiem też trzeba się zająć operacynie :/ Za duży pakiet dziwigają nasze dzieciaczki, ale cóż robić…Dobrze, że jesteście razem w tych chwilach i macie wsparcie w bliskich Wam ludziach.
    Kochana dzielna Juleczko! Mam nadzieję, że wszystko co najtrudniejsze już za Tobą i z każdym dniem będziesz czuła się coraz lepiej…Trzymaj się! Uściski i buziaki od Zoszki & Co. :*

  4. Witam,
    razem z 8-letnią córeczką wiernie śledzimy losy Julci już od dłuższego czasu. Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia po operacji. I mamy nadzieję na wieści na blogu o zdrowiu i samopoczuciu całej rodzinki w niedługim czasie. Pozdrawiamy serdecznie, Natalka i Agnieszka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.