2014

Witam wszystkich w Nowym Roku! 🙂 Życzymy w nim wszyskiego co najlepsze! 🙂
Tym którzy powzięli postanowienia noworoczne wytrwaniu w ich realizacji. Sczególnie trzymam kciuki za mojego Braciszka i Jego Ukochaną Dominisię – wierzę w Was kochani! 🙂

Tak więc aby ten rok był lepszy od poprzedniego, albo przynajmniej nie gorszy 🙂

pozdrawiamy noworocznie!

Święta

Nie zdążyłam złożyć na łamach bloga życzeń świątecznych, za co bardzo przepraszam… Oczywistym jest że życzyliśmy wszystkim wszystkiego co najlepsze i najcenniejsze dla każdego z osobna, ale przydałaby się jednak, mimo dobrych chęci forma mniej mentalna a bardziej zmaterializowana…

Zdążę za to z noworocznymi 🙂

Póki co, sprawozdanie świąteczne:

Nasze Święta są zawsze bardzo rodzinne i ciepłe, tak sobie zawsze głośno narzekam na to jeżdżenie od jednych do drugich i cały ten pośpiech, ale ostatecznie nie wyobrażam sobie innych Świąt – cały ich w tym urok żeby być wszędzie i z wszystkimi zdążyć się spotkać (choć z tym zdążeniem na czas nie było może do końca tak gładko…).
I to się udało 🙂

Julcia była całe Święta uśmiechnięta (tak się zrymowało, że chyba inaczej być nie mogło 🙂 ) bardzo grzeczna i cierpliwa mimo kilku godzin dziennie spędzonych w wózku. Nadrobiła zaległości towarzyskie, najadła się smakołyków, dostała mnóstwo prezentów – same plusy 🙂

Laki, który w tym roku dołączył do naszej rodzinki i był z nami wszędzie, całkiem nieźle znalazł się w klimacie świątecznym i jest ulubieńcem rodziny (mimo, że moim zdaniem ryzykownym posunięciem było osikanie świeżo wyczyszczonych dywanów Damiana rodzicom… na szczęście i tak go kochają 🙂 )

co tu dużo mówić, Święta były bardzo świąteczne – a teraz obowiązkowy fotoreportaż

Mama co Ty opowiadasz?!… Mikołaj przyjdzie?… Teraz? 🙂

i przyszedł 🙂 jak co roku nas nie zawiódł, Julcia lekko przestraszona na początku, z wdzięcznością przyjęła prezenty 🙂

a Laki pomagał odpakowywać

i wspólne czytanie

w Pierwszy Dzień Świąt czas na zabawy z Wujciem, Ciocią i Lakim 🙂

lektura znużyła Lakiego…

był czas na przymierzanie nowych sukienek – tu prezentacja międzynarodowa przez skypa Babci i Dziadkowi

i drugi Dzień Świąt

Ciocia Dominika z uwagą daje Julci jabłecznik – świetnie szło dziewczynom 🙂 dogadywały się 🙂

pozdrawiamy poświątecznie 🙂

zima

A konkretnie jej brak… A dziś podobno pierwszy dzień zimy 🙂 Tak przeczytałam właśnie… dobrze że ktoś kiedyś to odgórnie ustalił bo gdybyśmy mieli liczyć na pogodę to bylibyśmy teraz mniej więcej w połowie drogi między wiosną a jesienią (i nie bez znaczenia jest fakt że formalnie taka droga nie istnieje…).

Za oknem szaro, ciepło a ma być jeszcze cieplej… nijak się nam świąteczny nastrój nie udziela…

Trzeba więc sobie samemu radzić – zrobić wszystko to co dla atmosfery świąteczno-zimowej zrobić można.

Bezsprzecznie pomocny jest zapach gotującego się bigosu, tym bardziej, że będzie nam towarzyszył przez kilka dni.

Bezkonkurencyjny jest też aromat pieczonych ciasteczek świątecznych – ja nie przemyślałam sprawy i upiekłyśmy je dwa tygodnie temu i po zapachu i ciasteczkach dzisiaj już nie ma śladu… a na kolejną partię „Prawdziwych Świątecznych Ciasteczek” (pozdrawiam Abuś 🙂 ) już nam nie wystarczy czasu.

Wcześniejsze przystrojenie domu ozdobami świątecznymi też absolutnie nie zaszkodzi, Święta mijają tak szybko że z reguły i tak nie zdążymy się nacieszyć tą wyjątkową atmosferą.
No i nie można zapomnieć o muzyce! Na szczęście jeżeli akurat nie mamy zasobu płyt z kolędami i wszelkiej maści utworami świątecznymi, zawsze możemy liczyć na stacje radiowe, w których jest ich pod dostatkiem, w tym moja od lat ulubiona – „Mistletoe and Wine” Cliffa Richard’a 🙂

Zdesperowanym polecam bardziej ekstremalne sposoby na wczucie się w świąteczny klimat, takie jak odkładanie zakupów na ostatnią chwilę (czyli na teraz mniej więcej 🙂 ) Atmosfera w sklepach i centrach handlowych jest wtedy naprawdę wyjątkowa i niepowtarzalna… 🙂

Pozostaje kwestia całych tych „White Christmas” i tu jest już gorzej jak nie mieszkamy w górach…
Ale od czego mamy media a w nich skoki narciarskie – dzisiaj chłopaki dostarczyli nam wielu emocji (a niektórzy ciekawych napisów na nartach…) w scenerii iście bajkowej więc można było się napawać bielą okolicy 🙂 Na ten sport w zimie zawsze możemy liczyć 🙂

A że ze Świętami wiążą się nierozerwalnie przedświąteczne porządki to niniejszym biegnę je nadrabiać 🙂

pozdrawiam 🙂

troszkę chorujemy

I nas dopadł wirusik, nas – bo i Julcię i mnie, choć u mnie już właściwie po sprawie i jest dobrze:)
W efekcie Julcia od tygodnia nie chodzi do szkoły i nie ma żadnych zajęć – takie ferie przedświąteczne w nieco przymusowym wydaniu 🙂
W sumie nie jest źle – Jula nie ma temperatury, humor jej dopisuje i apetyt też w normie. Tylko kaszel męczy, ale taki zdrowy – wykrztuśny mokry więc pomagamy mu inhalacjami (inhalator to naprawdę urządzenie nie do przecenienia w takich sytuacjach) i oklepywaniem.
Od kataru też się nie ustrzegłyśmy.

Tragedii może nie ma ale wolę jak Jula zostaje w domu, bo nigdy nie wiadomo coś się z tego rozkręci… Po przygodach szpitalnych z początku roku jestem przewrażliwiona i na zimne dmucham i to zarówno w przypadku Julci jak i swoim, bo jak pokazał tamten wirus – nikt nie jest ze stali i wirus może powalić każdego.

I tak sobie przedświątecznie siedzimy w domku 🙂 przygotowania do Świąt nieco na tym kuleją, ale damy radę 🙂

pozdrawiam