Jak co roku prosimy o przekazanie dla Julci 1% swojego podatku. Z możliwości pozyskiwania środków finansowych na leczenie i rehabilitację w tej formie korzystamy co roku i za każdym razem jest to bardzo istotny procent potrzebnych na codzienne terapie funduszy.
Archiwum kategorii: bieżące sprawy
śnieg i mróz :)
Witam serdecznie 🙂
patrząc po tytułach ostatnich postów, z mojego blogu zrobiło się centrum pogodowe 🙂 to chyba dlatego, że pogoda dosyć mocno determinuje codzienność i ma duży wpływ na nasze samopoczucie. Weźmy taki mrozik – czaił się czaił i proszę, od razu sypnął -10, bez uprzedzenia (choć może uprzedzona bym była gdyby nie to, że głównym moim kanałem informacyjnym jest cbeebies i playhouse disney, a tam jakoś niewiele o tym mówią… 🙂 ) i nagle uszy marzną, bo jak zwykle najlepiej do zimy pod kątem odzieżowym przygotowana jest Jula 🙂 Kupienie czapki okazuje się nie być tak proste jak myślałam… choć i tak jest niczym w porównaniu z kulkudniowym już maratonem po sklepach mojej koleżanki która próbuje kupić sobie kurtkę… bezskutecznie, mimo determinacja jest tym większa im większy robi się mróz.
Zdecydowanie zbliża się era grzanego wina 🙂
Tymczasem Julcia miała zabawę andrzejkową w przedszkolu, a konkretnie w wynajętej na tą okoliczność sali. Zabawa miała bardzo pokrzepiające hasło „andrzejki w tropikach”. Super sprawa, bo wchodząc z mroźnego dworu nagle można się było znaleźć w strefie palm kokosowych, małpek na drzewach, mnóstwa kolorowych kwiatów i obowiązkowych hawajskich naszyjników a wszystko to okraszone wesołą muzyką zachęcającą do tańczenia. Poszliśmy z Damianem na tą imprezkę żeby zrobić Julci zdjęcia i z nią potańcować bo Jula to uwielbia 🙂 Tańcowaliśmy więc, jedliśmy dobre rzeczy a Jula wylosowała gwiazdeczkę która przepowiedziała jej, że zje obiad z Adamem Małyszem 🙂 Ta osobliwa i bardzo konkretna wróżba nabiera większego znaczenia w kontekście naszego wyjazdu na turnus do Michałkowa w styczniu, gdyż Wisła jest nieopodal 🙂 Także Panie Adamie, chciał nie chciał, wróżba była i obiad musi być! w razie czego mam to na piśmie 🙂
Może być ciężko bo to będzie sezon skoków narciarskich, ale co tam, szybko zjemy, damy radę!
W każdym razie zabawa była super, dekoracje genialne i na pewno bardzo pracochłonne, dzieci z środka bawiły się razem z dziećmi ze szkoły podstawowej, także było wesoło i kolorowo. Wielu rodziców przyłożyło się do ubrania dzieci kolorowo i tropikalnie, a nawet jak ktoś wyglądał „codziennie” to rozdawane przez opiekunów girlandy hawajskie dodawały mu koloru 🙂
Jula miała swoje osobiste piękne girlandy z lampkami, dzięki Cioci Dominice, która zachowała je z sezonu plażowo-letnio-krynicomorskiego 🙂 Dzięki Dominisiu, przydały się, nawet ja z jednego czasowo skorzystałam 🙂
Swoją imprezkę andrzejkową miała nie tylko Julcia. W tym roku jakoś się udało nam też bardzo sympatycznie spędzić weekend andrzejkowy, co prawda nie w tak tropikalnych klimatach, ale za to wesoło, smacznie i rodzinnie 🙂
Były moje kochane szwagierki i szwagry i jak na rodzinną imprezkę przystało – dzieciaki więc było bardzo wesoło 🙂 zdecydowanym centrum rozrywki okazała się nasza pufa, która była genialnym lądowiskiem dla wyrzucanych w górę Julci kuzynów 🙂 Chłopaki i Jula dzielnie wytrwali prawie do 22.00, poległ tylko Igorek, który też dzielnie zasnął mimo wrzawy i pospał sobie dając rodzicom czas wolny, kochany chłopak 🙂
a tu Julcia z Igorkiem na kolanach 🙂
Imprezki imprezkami a w tzw międzyczasie Jula dzielnie pracuje. Ćwiczy w przedszkolu i z Sebastianem i idzie jej bardzo dobrze 🙂 Grafik zajęć Julci ostatnio się uzupełnił o zajęcia logopedyczne czyli te, których zawsze gdzieś tam nam brakowało, a które są bardzo ważne dla Julci. A to wszystko dlatego, że od Sebastiana przypadkowo dowiedziałam się o gabinecie logopedycznym „Gaduła” w Elblągu, który prowadzi Pani Agnieszka Łega-Przedpełska. Od razu zadzwoniłam i za kilka dni byliśmy umówieni na pierwszą wizytę. Jula uwielbia zajęcia z logopedą i wiem, że dużo z nich wynosi, także są dla nas bardzo cenne.
Pani Agnieszka bardzo chwaliła Julcię po pierwszym spotkaniu za jej skupienie i koncentrację. Julcia zawsze odpowiednio wskazywała wzrokiem zapytana o to co jest na obrazku. Pani powiedziała że wiele może z nią zrobić i będziemy pracować nad usprawnieniem komunikacji.
Jula jest na razie zapisana na dwa spotkania w tygodniu, później zobaczymy.
Julcia i kuzyni
takie zestawienie jest za każdym razem głośne i wesołe 🙂 Jedna Julcia kontra trzech kuzynków których łączna ilość lat jest mniej więcej równa wiekowi Julci 🙂
ale nie ma co opowiadać, tym razem wystarczy popatrzeć 🙂
centrum zabawy skupiło się wokół budowania wieży 🙂
i na koniec zasłużony w pełni odpoczynek 🙂
i nieco mniej złota jesień :)
Witam
ostatnich kilka dni jest dowodem na słuszność stwierdzenia, że dobrze było opisać piękną jesień póki była piękna… bo z jej urody wiele już nie zostało 🙂 przynajmniej u nas. Nie wykluczone że moją opinię zdeterminował też fakt, że Jula przez ostatni tydzień i jeszcze kawałek obecnego chorowała troszkę a wredny katar nie pozwalał jej spokojnie spać… W każdym razie już jest zdrowa i chodzi do przedszkola (tyle że jesień nadal deszczowa i ponura…). No ale czegóż się spodziewać, w końcu powoli zbliża się grudzień i tu pojawia się zdecydowanie bardziej optymistyczna perspektywa, bo cóż może nam się kojarzyć z grudniem jak nie Święta 🙂 Same Święta oczywiście reklamy nie potrzebują, ale moim zdaniem nieco niedoceniany jest (mój osobiście ulubiony) okres tzw. okołoświąteczny:). Mam jednak swoje warunki – na ulicach musi być jak z okładki – biało od śniegu, jasno od lampek i czerwono od ozdób świątecznych 🙂 a w TV obowiązkowo muszą się zacząć filmy i bajki rodzinno-mikołajowe. Na taki klimat czekam co roku z niecierpliwością. Ponieważ ostatnio zima nas nie oszczędza to białą cześć mamy załatwioną, lampek i ozdób tez na pewno nie zabraknie a niedługo zacznie się też gorączka przedświątecznych zakupów. Już można oczopląsu dostać od stert zabawek przeróżnej maści, a że mam je komu kupować (czterech chłopaków i Julcia) to już zaczynam poważnie rozważać niektóre opcje 🙂
Jest coś magicznego w tej krzątaninie, w robieniu listy prezentów i wymyślaniu potraw świątecznych (w moim przypadku zwykle na wymyślaniu się kończy bo sama niewiele robię do jedzenia, gdyż przez całe Święta zwykle jesteśmy w gościnie).
Magia pozostanie magią jak nie wkradnie się w nią nieodłączny niestety w dzisiejszych czasach pośpiech… dlatego, jak już wspomniałam już zaczęłam poważnie rozważać opcje zakupowe i jest nadzieja, że w tym roku będzie na spokojnie i bez stresu… To też całkiem wygodne pod kątem ekonomicznym, rozłożenie sobie na dwa miesiące zakupu prezentów jest zdecydowanie mniej odczuwalne dla domowego budżetu.
Gazetki reklamowe sklepów sieciowych już są pełne ozdób, choinek i pomysłów na prezenty 🙂
Rozmyślanie nad Świętami sprawiło, że zanim się zorientowałam sięgnęłam po wspomnienia z tym związane, co w moim przypadku oznacza, że zaczęłam, po wielu latach po raz pierwszy chyba, przeglądać skrzętnie i szczegółowo niegdyś pisane przeze mnie pamiętniki. Miałam taki okres w życiu w którym popełniłam kilka pamiętników i przez „kilka” mam na myśli ok. 7 zeszytów skrzętnie zapisanych od deski do deski a obejmujących okres mniej więcej 7 lat (1992-1999). Pisząc o rodzinnych świętach sięgnęłam do nich żeby zobaczyć co mam tam na ten temat napisane. I muszę powiedzieć że dawno się tak nie uśmiałam… 🙂 czytałam kartka po kartce i nie mogłam się nadziwić jakie to ja miałam niesamowicie poważne problemy… no bo G. nie spojrzał się na mnie tylko obok i dwie kartki cóż to teraz z tego wynika i jakie są opcje do rozważenia! (swoją drogą ów G., moja wielka szkolna miłość, zupełnie nie zwracał na mnie uwagi i jego spojrzenia w jakąkolwiek by nie padały stronę, z pewnością nie miały ze mną nic wspólnego… 🙂 ) Albo dylemat dnia – kupić „Dziewczynę” Brawo” czy „Popcorn”… a należy nadmienić, że w owych czasach tylko te trzy opcje wchodziły w grę (i całe szczęście 🙂 )
Częstotliwość pisania zmniejszała się z wiekiem i jak początkowo opisywałam dzień po dniu, tak przy końcu jechałam już okresami nawet kilkumiesięcznymi. Jak poznałam Damiana i zaczęliśmy się spotykać pamiętnik okazał się niepotrzebny 🙂 no a teraz proszę – wracamy do korzeni bo blog, choć siłą rzeczy zupełnie nie tak osobisty jak pamiętnik, jest swego rodzaju jego odpowiednikiem
No i teraz czarno na białym jest dowód na mój oczywiście niezmiennie młody aczkolwiek już bądź co bądź dojrzały wiek, bo zaczynam wspominać „czasy dzieciństwa” :):
Bardzo rzadko wiedzieliśmy co dostaniemy od Mikołaja, rodzice pilnie strzegli sekretu ( i prezentów…) bo (czego dzieci nie rozumieją) niespodzianka jest przecież w tym wszystkim najważniejsza :). Zawsze było też tak, że każdego dnia Świąt (czyli razem 3 dni) znajdowaliśmy z braćmi coś pod choinką. Rodzice kupowali tyle prezentów, żeby starczyło na te trzy dni i dopiero jak już byłam nieco starsza dowiedziałam się, że nie wszyscy tak robią. Myśleliśmy po prostu, że tak się w Święta robi 🙂 Teraz kiedy po pierwsze już wiem, że nie, po drugie mam blog i mogę sobie popisać, chciałam napisać, jak bardzo jestem wdzięczna, że rodzice tak dbali o przedłużenie tej świątecznej magii pewnie mając nie mniejszą niż my, przyjemność z oglądania co rano w Święta naszych szczęśliwych min 🙂
Zawsze (wiedząc podświadomie, że przecież ten Mikołaj to nie do końca może pewna sprawa…) wpadaliśmy do rodziców do pokoju z wielkim „zobaczcie co dostałem/am!” i to są wspomnienia od których kręci się łezka z oku.
Bardzo chcemy żeby Jula też to czuła. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że może nie do końca jest w stanie zrozumieć samą ideę Świąt, ale przecież umie cieszyć się ze spotkań z rodziną, z prezentów jakie pilnujemy żeby dostawała z zachowaniem wszelkich świątecznych tradycji. A najważniejsze jest to, w jaki sposób my jej to przekażemy i jak my będziemy to przeżywać, bo od kogo jak nie od nas ma się uczyć emocji i wzruszeń. Julcia nie będzie z niecierpliwością czekać na Mikołaja i nie będzie skradać się w nocy żeby sprawdzić co jest pod choinką czy w bucie, ale cieszyć z czasu świątecznego może się jak każde dziecko o ile my jej pokażemy że są powody.
I taki jest plan, tym bardziej że sprawdził się już nie raz 🙂
Póki co do Świąt jeszcze trochę, po drodze Andrzejki, które Julcia spędzi w przedszkolu na zabawie pod ciekawym i barwnym hasłem „Andrzejki w tropikach” 🙂 będziemy więc przebierać – będzie kolorowo i wesoło 🙂 może tylko temperatura nieco mniej tropikalna ale cóż tam! 🙂
Ostatnio Jula często widuje się ze swoimi kuzynami a to z powodu rozpoczętej niedawno bardzo sympatycznej tradycji niedzielnych spotkań rodzinnych zapoczątkowanych przez rodzeństwo Damiana. Spotykamy się co tydzień u kogoś innego (za tydzień nasza kolej 🙂 ) jest wesoło, sympatycznie, rodzinnie, głośno i smacznie :). Takie spotkania są dla mnie za każdym razem o tyle cenne, że im ich więcej tym mniej nerwowo Julcia reaguje hałas, ich krzyki i bieganie i nawet lubi jak ją zaczepiają 🙂 A przecież o zabawę chodzi 🙂
Dziś mieliśmy wesoły dzionek bo byli moi bracia z Dominiką na obiadku, przyszli wcześniej i zrobiliśmy go razem. Julcia ma zawsze mnóstwo frajdy z wizyt wujków także było wesoło i bardzo smacznie, jak to zwykle przy bywa jak pojawia się zupka meksykańska 🙂
Damian dziś cały dzień i pół nocy pracuje więc nie mam zdjęć… co prawda mam aparat ale nie mam za to zaufania do siebie jako fotografa… także pozostaje opis bez zdjęć 🙂
ale żeby nie było tak całkiem bez zdjęć to mam jedno Julci z Tatusiem, pogrążonych w lekturze… Świerszczyka 🙂