no i dopadło nas choróbsko, tzn póki co Julcię, zaczęło się od katarku pod koniec zeszłego tygodnia i z czasem doszła gorączka, niewielka jak narazie (max 38) ale to już nieco wykracza poza granice definicji katarku więc poszliśmy do lekarza. Nic się wielkiego nie dzieje, płucka i oskrzela czyste, gardełko lekko zaczerwienione, może jakoś się da to opanować zanim się rozbuja. Julcia jest troszkę przygaszona, szczególnie jak gorączka rośnie, do tego katarek ją męczy jak to katarek. Apetyt troszkę mniejszy, ale mam nadzieję, że szybko wróci do formy. W każdym razie nie chodzi do przedszkola ani na ćwiczenia, rządzimy w domciu 🙂 w weekend byłam znowu na szkoleniu z Warszawie i wróciłam natchniona nowymi pomysłami na pracę z Julcią, szczególnie pod kątem logopedycznym, także jak tylko lepiej się poczuje to wezmę ją w obroty 🙂