wiosna! (przynajmniej kalendarzowa…) :)

Idzie do nas ta wiosna idzie i dojść nie może… już nie wiem który raz wyciągam i chowam zimowe ubrania Julci z nadzieją, że już teraz ich nie będę wykopywać 🙂 dziś kolejne podejście – wiosenna kurteczka i koniec z kozaczkami… ciekawe na jak długo… 🙂 w każdym razie sugestywnie pokazujemy zimie, że już czas się zbierać – marzanny potopione więc nie ma zmiłuj 🙂
Ponieważ uwielbiam tulipany już zagościły w wazoniku na stole bo nie jestem po prostu w stanie przejść koło nich spokojnie na bazarku 🙂 tak więc wiosna na zewnątrz i wewnątrz, może w końcu zima zrozumie te delikatne aluzje 🙂
Taka huśtawka pogodowa jest dla Julci kiepskim okresem, dlatego że z reguły nasilają jej się ataki – potrafi mieć takie „mikro drgawki” często w ciągu dnia i przez to jest bardziej zmęczona i przygaszona w ciągu dnia. Dlatego też pewnie tak źle znosiła ostatnio pobyt w przedszkolu, w czasie tych ostatnich kilku dni jak była z nami w domku zauważyliśmy, że tak się dzieje. To już jest niestety zasadą w takich przejściowych okresach i sytuacja jest powtarzalna od kilku sezonów. Mamy nadzieję, że wiosna niedługo na dobre u nas zagości, pogoda się ustabilizuje a Jula dojdzie szybciutko do formy.
W każdym razie Jula wróciła do przedszkola, popołudniami ma normalnie zajęcia więc jest ok. Zarówno u Pani Agnieszki, jak i u Sebastiana, Julcia świetnie sobie radzi, robi postępy z dnia na dzień a przecież o to właśnie chodzi 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.