ziiiiiiiiiimno…..

No i mamy zimę 🙂 co prawda bez śniegu jeszcze (przynajmniej u nas) ale mróz jest konkretny. W sumie to uwielbiam zimę z całym jej śnieżkiem i mrozem, ma specyficzny, magiczny klimat, którego moim zdaniem nie ma żadna inna pora roku. Od razu inaczej się chodzi na spacerki i miło wraca do ciepłego domku jak poszczypie troszkę w nosek i policzki 🙂 i czy nie pięknie wygląda padający śnieg?!… (chociaż ten akurat wolę obserwować z ciepłego domku… 🙂 ) Mrozik może w końcu wymrozi albo przynajmniej uśpi na jakiś czas te straszne wirusy krążące nad nami i zarażające znienacka niewinnych ludzi, w tym Julcię ostatnio…

No więc jest zimno – to już ustalone 🙂

a jak jest zimno to trzeba się na spacerku opatulić odpowiednio 🙂

cieplutko :) różowo i cieplutko :)

Julcia w przedszkolu jeszcze jutro a potem dłuuuuuga dłuuuga przerwa, aż do 8 stycznia kiedy to wrócimy z turnusu rehabilitacyjnego.
Jak Julcia wyzdrowiała to się zawzięliśmy (konkretnie to ja się zawzięłam, Julka siłą rzeczy bardziej podporządkowała mojej zawziętości… 🙂 i chodzimy codziennie na ćwiczenia do Sebastiana, raz po przedszkolu, raz przed przedszkolem (dla mnie ta druga, to zdecydowanie mniej ulubiona pora…) żeby nadrobić stracony czas. W przedszkolu Julcia też dzielnie ćwiczy z Asią (właściwie to chyba bardziej Asia z Julcią… 🙂 ale wiadomo o co chodzi 🙂 ) Trzeba być rozćwiczonym przed turnusem, bo będą zakwasy… swoją drogą to ja pewnie po pół godzinie jakichkolwiek ćwiczeń miałabym ogromne, więc Julcia i tak jest świetnie przygotowana i przy tym coraz lepiej rozluźniona, bo na pierwsze ćwiczenia po chorobie przyszła raczej spięta..

Dziś i jutro w przedszkolu Wigilia, dziś wieczorkiem oficjalna w dużej sali biblioteki na Starym Mieście (jak co roku), a jutro, bardziej kameralna w ośrodku. Julcia generalnie nie przepada za takimi zbiorowymi imprezami, raczej ją stresują… pewnie będzie marudzić i krzyczeć (przez to w zeszłym roku chórek śpiewający a’capella kolędy nie był tak do końca a’capella… ) Pójdziemy oczywiście, bo takich imprez nie wypada pomijać, zresztą z naszego punktu widzenia (którym będę usilnie próbowała dziś zarazić Julcię) jest bardzo sympatycznie. Jeszcze wrócę do tematu maratonu wigilijnego, bo na pewno będą jakieś zdjęcia 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.