wujki :)

wiem, że o moich braciach – wujkach Julci już sporo pisałam ale od tego wujki są a do tego to naprawdę kochane chłopaki! 🙂 wysyłałam właśnie e-mailem zdjęcia ze Świąt moim rodzicom (fakt, za szybka to nie jestem…) i znalazłam mnóstwo zdjęć Julci z wujkami ze Świąt właśnie. Pomyślałam sobie, że szkoda, żeby leżały na dysku jak mogę troszkę wyciągnąć na światło dzienne 🙂 (komputerowe konkretnie) i dlatego niniejszym zamieszczam troszkę 🙂 Czas też szczególny bo jeden z moich braci wyjechał na krótko przed Sylwestrem do Holandii szukać pracy i nie wiadomo kiedy się zobaczymy. Tęsknimy Adaś mocno za Tobą! 🙂 Drugi jest na miejscu, ale już też kiedyś wyjechał na dłużej do Anglii do pracy i też tęskniliśmy… Ale wtedy nie miałam blogu a teraz mam 🙂 i mogę powrzucać zdjęcia a co! 🙂
Cały czas tęsknimy za Dziadkiem który jest w Anglii już pięć lat, ale na szczęście od czasu do czasu przylatuje (teraz będzie u nas w lutym). Wielkie buziaczki dla Dziadka!!!

a oto i zdjęcia:

małe wygłupy = dużo śmiechu 🙂

były też tańce:

WOŚP

Finał był kilka dni temu, więc mam trochę obsuwy… dlatego szybciutko!:
Byliśmy oczywiście solidarnie wspomóc inicjatywę, sprzęt zakupiony dla naszego lokalnego szpitala przez WOŚP znacznie zwiększył Julci szanse na przeżycie zaraz po urodzeniu i do tego sprawił, że ten czas był zdecydowanie bardziej znośny niż gdyby sprzęt był mniej nowoczesny.

Nie straszny był nam siarczysty mróz (do czasu jak już się zrobił straszny, wtedy poszliśmy do znajomych na ciepły obiadek…) a trzeba przyznać, że pogoda była wyjątkowo mało zachęcająca, przynajmniej z punktu widzenia spacerku z Julcią.

Trochę zdjęć jednak zdążyliśmy zrobić (jakże by inaczej 🙂 )

Żałowałam tylko, że nie mogłam pójść na światełko do nieba, bo to zawsze piękne widowisko, ale dla Julci zdecydowanie za późna godzina. Na szczęście nasz Tatuś zrobił tak piękne zdjęcia (żeby nie było, że zmyślam – zamieszczam poniżej) że w pełni oddały nastrój i piękno sztucznych ogni. Jakże pięknie wyglądała nasza Starówka na ich tle.

koniec turnusu

i dobiliśmy do końca turnusu 🙂 Julcia wymęczona, wyćwiczona ale szczęśliwa 🙂 w końcu wszędzie dobrze ale w domu najlepiej!
w kwestii ogólnej oceny w kategoriach społeczno-integracyjnych – był to naprawdę najlepszy turnus na jakim kiedykolwiek byłam (a byłam już na 15 więc bądź co bądź porównanie mam 🙂 ) i oczywiście chciałam serdecznie pozdrowić wszystkich którzy się do tego przyczynili i którzy na pewno wiedzą że o nich chodzi 🙂
no ale wiadomo, że za dobrze być nie może, więc zdarzyły się też i stresujące momenty, ale myślę (a właściwie teraz to już chyba nawet wiem…) że bilans zysków i strat wyszedł dodatnio. A Nowy Rok to przecież bardzo dobra pora na bilans.
w każdym razie wyjeżdżać było żal zdecydowanie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej i też pożegnania były smutniejsze (choć te akurat wesołe raczej nigdy nie są… ) do tego doszedł stres związany z niezbyt (delikatnie mówiąc) dobrymi warunkami pogodowymi na trasie, ale na szczęście wszyscy szczęśliwie dojechali do domów.

Martwi mnie jeszcze tylko fakt, że od dobrych kilku dni naprawdę niewiele jem, zwyczajnie nie mam ochoty, zaczęło się już na turnusie (a tam niejedzenie z reguły było bardzo trudne, szczególnie dla mnie) i jakoś tak mi jeszcze zostało… z reguły reaguję w ten sposób na stres ale jakoś nie trwało to nigdy tak długo…
ale jest i dobra tego strona – miałam schudnąć troszkę więc może to dobry początek 🙂 takie postanowienie noworoczne 🙂 w sumie to nie potrzebuję dużo, dosłownie parę kilogramów…

Tak to już jest – niektórzy postanawiają rzucić palenie, niektórzy schudnąć… 🙂 także zarówno sobie jak i tym niektórym życzę powodzenia 🙂

Julcia wróciła do przedszkola, mam nadzieję, że szczęśliwa, w każdym razie na pewno wyćwiczona 🙂 w ogóle jest ostatnio inna, w pozytywnym tego słowa znaczeniu – taka radośniejsza i bardziej kontaktowa, częściej się odzywa (po swojemu czyli wokalizuje sobie coś tam) nawet próbuje powtarzać i często wychodzi jej to bardzo zabawnie i słodko a w nas rośnie nadzieja, że może kiedyś coś powie…
pani logopedka mówiła na turnusie, że tam po swojemu z nią śpiewa 🙂

Przed wyjazdem na turnus Panie z przedszkola mówiły, że Julcia jest ospała, że nieobecna i ogólnie zmieniona i też w to widziałam, ale teraz jest zupełnie inaczej i niech już tak zostanie 🙂

i jeszcze kilka zdjęć z turnusiku:

pogoda sprzyjała więc wybraliśmy się na saneczki, jak widać ani fakt iż słońce już nieco zaszło, ani masakrycznie wręcz mroźne powietrze (tego w sumie nie widać…) zupełnie nam nie przeszkadzały 🙂 (chociaż może nie będę się tu wypowiadać w imieniu ciągnących sanki…)
w każdym razie obydwie Julcie były jak widać odpowiednio opatulone i gotowe do drogi 🙂

i jeszcze dwa zdjęcia z trasy 🙂
Julcia sama nie siedzi, więc jeździłyśmy razem

ćwiczenia na sali:

no to pięknie!…. :)

tytuł postu jest zdecydowanie myślą przewodnią obecnego turnusu, a że wynika z humoru iście sytuacyjnego, więc nie będę nawet próbować go tłumaczyć na łamach blogu 🙂 zainteresowane osoby na pewno będą w temacie 🙂 może to nieładne tak pisać coś, co jest zrozumiałe tylko dla wąskiej grupy odbiorców, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać… 🙂

Julcia ćwiczy i ćwiczy, jest raczej pogodna, mniej już zmęczona, chyba przyzwyczaiła się już do ostrego tempa rehabilitacji, jakie tu panuje. Rehabilitanci są z Julci zadowoleni, pani logopedka i pedagog też, Julcia ładnie pracuje, troszkę się buntuje ale minimalnie. Dziś po raz pierwszy od dawna nie musiałam z rana czyścić jej noska, także jest szansa, że katarek w końcu sobie Julcię odpuści w najbliższym czasie…

siedzę w pokoju i marznę (otworzyłam okno a mróz niemały…) ale siedzę dzielnie bo trzeba coś naskrobać a jak wyjdę z pokoju to już przepadłam 🙂 a pokój wywietrzyć trzeba obowiązkowo!
a apropos mrozu (który jak już wspomniałam jest straszliwy), to zaliczyliśmy mimo to spacerek i nawet sanki, bez Julci niestety bo miała zajęcia, ale za to ja się załapałam, a na sankach nie jeździłam już nie wiem jak długo 🙂 ale mróz konkretny więc za długo nie byliśmy.

zdjęcia ze spacerku i sanek oczywiście są 🙂

grupowo

w grupie raźniej :)

rodzinnie 🙂

słodko :)

i indywidualnie

cieplutko :)

i na koniec Mama 🙂

jupiii!