katar w roli głównej

a najlepsze w tym katarze jest to że to mój jak najbardziej osobisty katar i chyba mnie polubił bo od kilku dni zupełnie nie zamierza się ewakuować… A czemu to takie w nim najlepsze?… oczywiście dlatego że póki co nie dopadł nikogo innego w naszym gospodarstwie domowym, choć niebezpiecznie zagląda do Julci…

A ja…cóż… bywało lepiej… niespożyte ilości chusteczek, dwa rodzaje kropli do nosa, witaminka C, aspiryna i nieodzowne sposoby z cyklu „malinka, miód, cytrynka” zdają się zupełnie kataru nie odstraszać…

Tymczasem od poniedziałku zaczynają się ferie i mam nadzieję, że do tej pory będę już w pełni dyspozycyjna żebyśmy wszyscy mogli z nich w pełni korzystać.

pozdrawiam 🙂

teatrzyk :)

Sztuka jest pięknem samym w sobie – to wiadomo od wieków 🙂 teatr jest tej sztuki częścią równie barwną i różnorodną w swej tematyce.
Ale nic, powtarzam nic, nie przebije barwności osobistego teatrzyku dwóch kukiełek, jaki ma Jula, dzięki Babci i Dziadkowi,którzy nie zrażeni dzielącym ich od nas oceanem (i kilkoma państwami po drodze…) nadają na żywo ów teatrzyk przez skypa prosto z Anglii przy każdej okazji kiedy z nimi rozmawiamy:)
I już nawet nie o tematykę teatrzyku chodzi, choć muszę przyznać że czasem i mnie zaskakują zwroty akcji, ale o to że tak doskonale wiedzą co Julci sprawia największą przyjemność że widząc je w sklepie od razu kupili te dwie cudne pacynki – pieski, nakładane na rękę – przesłodkie dwa maluchy, które na ich rękach ożywając stają się najlepszą bajką pod słońcem 🙂 I najfajniejsze jest to że sami świetnie się przy tym bawią 🙂

I nie komputerowe, nowoczesne bajki i arcyciekawe programy w TV są wtedy dla Julci ważne (a trzeba Wam wiedzieć że nie jest łatwo odciągnąć Julci uwagę od telewizora…) tylko właśnie te dwa pieski na rękach Babci (lub opcjonalnie Babci i Dziadka) od których Jula nie może oderwać wzroku śmiejąc się przy tym do rozpuku 🙂
A żeby nie było że tak tylko mówię to mamy udokumentowane jedno takie przedstawienie przy okazji Świąt. Zdjęcia pewnie już wcześniej zamieszczałam ale nie było odpowiedniego komentarza 🙂 no i zdjęć jest więcej bo śmiechu Julci nigdy za dużo 🙂

no sami oceńcie czyż nie są słodkie!?… 🙂

To tylko jedna z okazji, pieski ożywają przy każdej rozmowie Julci z Babcią i Dziadkiem i zawsze wywołują identyczną reakcję – radość do łez 🙂
Jula jest wtedy najszczęśliwsza na świecie!
Zresztą co tu nie być jak się ma taką cudowną Babcię i Dziadka:)

Kochamy Was mocno!

zimowo, nie zimowo… ale trochę kichająco

Zima przyszła – na chwilkę i zdaje się że poszła – też na chwilkę 🙂 idą do nas mrozy siarczyste i śniegi ogromne – w końcu styczeń a co ważniejsze – ferie idą 🙂 czas wykopać z piwnicy sanki (do tej pory jakoś nie było okazji), i ruszać z górki na pazurki! 🙂 W sumie to jeszcze nie poczuliśmy zimy w tym roku, takiej prawdziwej zimy – śnieg, bałwany, sanki i różne inne z tej okazji przyjemności 🙂 Niech więc już ten śnieg spadnie i troszkę dłużej u nas zagości 🙂 W zeszłym roku jazda Julci z górki na specjalnie dla Niej przygotowanych przez Tatusia sankach była super 🙂 koniecznie trzeba to powtórzyć i to nie raz 🙂

Tymczasem Jula dziś została w domu, jutro też nie idzie do szkoły więc ni miej ni więcej przedłużyła sobie weekend o dwa dni. A to wszystko przez gorączkę jaka pojawiła się wczoraj wieczorem, nieduża bo nieduża, jakieś 37,2 ale jednak przed nocą nie wiadomo było czy się nie rozkręci więc postanowiłam że dziś zostanie w domu. Gorączka się na szczęście nie rozkręciła, ale Jula od czasu do czasu kicha siarczyście więc lepiej jak zostanie w domku już do poniedziałku. Dookoła panuje grypa podobno więc lepiej na zimnie dmuchać i posiedzieć troszkę w domku . Będziemy miały więcej czasu na Julci ulubione zabawy, bo w tygodniu nawał zajęć nieco ogranicza nasz wspólnie spędzany czas, a prezenty choinkowe jeszcze do końca nie rozpracowane 🙂 Julci bardzo przypały do gustu np przygody Mikołajka, znanego na całym chyba świecie małego urwisa, bohatera prześmiesznych opowiadań. Tak się rozczytałyśmy że książka nam się niebezpiecznie szybko kończy 🙂 myślę że do ferii może nie dotrwać… polecam 🙂

Ale to tylko dlatego że Jula wygląda na zdrową, możemy ten czas traktować jako mały bonusik do zbliżających się ferii 🙂
Chociaż z drugiej strony tak sobie myślę że dzieci z założenia czekają na ferie bo to wolne od szkoły ale przecież Jula uwielbia chodzić do szkoły, więc pewnie bonusy do ferii nie są jej wcale potrzebne 🙂

pozdrawiam wszystkich serdecznie, a na weekend życzę zdrówka i zimowych szaleństw 🙂

na bębenku sobie gram… :)

nie ja ale Julcia nasza kochana! dziś na muzyce córcia nasza niesamowita grała sobie na bębenku i może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że rączka chodziła jej sama i zupełnie nikt jej nie pomagał 🙂 a to dla nas nowina (jak to określiła moja ukochana przyjaciółka) na miarę wygranej w totolotka! 🙂

Siedzę sobie w domku i nagle Pani wychowawczymi pisze mi smska żebym przesłała swój adres e-mail to wyśle mi filmik z Julcią, wysłałam zaraz i to co zobaczyłam zaskoczyło mnie totalnie – Jula siedziała sobie na krzesełku w szkole i w rączce miała pałeczkę którą uderzała od czasu do czasu w bębenek w systemie wyglądającym na bardzo zorganizowany 🙂 Jula na co dzień rączek nie używa do niczego w ogóle, ostatnio zauważyłam (o czym pisałam w poprzednim poście) że lepiej radzi sobie z rączkami i jakby zaczęła je zauważać i tu nagle proszę 🙂 Fakt, że Panie złapały za telefon i zaczęły Julcię nagrywać, świadczy o tym jak wyjątkowa jest to sytuacja 🙂

a oto i filmik (troszkę jest do góry nogami ale tak już się zdarza przy nagraniach z komórki – najważniejsze co trzeba zostało na nim uchwycone 🙂 )
ponieważ nie wrzucałam jeszcze filmów na blog to mam nadzieję że uda się go odtworzyć:

Filmik z zajęć muzycznych Julci

Uderzenia w bębenek nie są celowe, to na pewno, ale pokazują nam że: po pierwsze – rączka jest na tyle rozluźniona, żeby taki ruch swobodnie wykonać, po drugie Jula co jakiś czas zerka na rączkę i wyraźnie jest zainteresowana tym co się z nią dzieje i zdaje jej się to podobać a taka koordynacja wzrokowo- ruchowa w przypadku rączek to już ogromny krok na przód 🙂 Julciu kochana jesteś wielka!

Jestem pod wrażeniem też tego jak Panie w szkole potrafią zauważyć i wykorzystać potencjał Julci nawet jak na pierwszy rzut oka nie do końca jest on oczywisty, jak potrafią dostosować formę zajęć do tego co może dać z siebie uczeń tak aby go jeszcze tematem zainteresować. Julcia jest pod opieką świetnych pedagogów, to bardzo cenne. Dziękujemy 🙂

To jeden z takich momentów w których łezka szczęścia kręci się w oku 🙂 momentów w których widzimy jak codzienna ciężka praca z rehabilitantem daje efekty i utwierdza nas w przekonaniu że wybraliśmy właściwą drogę. Mogę śmiało powiedzieć że Jula zawdzięcza to Sebastianowi – jego zazngażowaniu i ciężkiej, konsekwentnej pracy, za co jesteśmy mu bardzo wdzięczni. To niebywałe jak w stosunkowo niedługim czasie tak często możemy cieszyć się z mniejszych lub większych postępów Julci.

To niby tylko kilka uderzeń w bębenek, nawet Julcia zdaje się nie specjalnie przejmować całym zamieszaniem:), ale dla nas to ogrom szczęścia!

Cóż, jedno jest pewne – jak już Jula zostanie perkusistką w słynnym rokowym zespole (którego członkowie teraz uczą się jeszcze czytać i pisać… 🙂 ) to pierwszy autograf będzie należał się Sebastianowi 🙂