eeg

Wczoraj byliśmy w Gdańsku z Julcią na kontrolnym badaniu eeg. W Gdańsku, bo nasza Pani neurolog jest z Gdańska i tam nas skierowała, kontrolne, bo po odstawieniu leku przeciwpadaczkowego wypada zobaczyć czy coś złego się nie dzieje. Niby nic nie widać, ataków nie ma od grudnia,Jula wydaje się być dużo bardziej aktywna od odstawienia orfirilu, ale dobrze zobaczyć czy fale mózgowe podzielają nasz optymizm… Zresztą ostatnie eeg jakie Jula miała było tym, które diagnozowało padaczkę pięć lat temu. Nie robiliśmy go przez tyle lat gdyż szczerze mówiąc miałam dreszcze na samą myśl o procedurze jego przeprowadzania. Trzeba było położyć się na oddziale na jedną noc po to żebym obudziła ją o 4 rano i nie dała spać aż do badania (ok 9 rano) w trakcie którego musiała zasnąć. Budzenie jej w nocy, usypianie na siłę a potem budzenie przez zatykanie przez panią pielęgniarkę nosa do dziś skutecznie mnie odstraszało od badania, które na szczęście nie jest niezbędne kiedy wydaje się że leki są dobrze dobrane.
Ale na takie badanie jakie Jula miała wczoraj można jechać bez stresu. Przyjechaliśmy, Pani zamocowała Julci w specjalnym w czepku czujniki, przyczepiła do nich elektrody i kazała leżeć spokojnie przez kilkanaście minut (z tym było ciężko bo Julę wtedy kiedy nie trzeba wszystko interesuje ze zdwojoną siłą, bo przecież niezwykle ciekawe jest „cóż tam przy komputerze robi ta miła Pani?… jeszcze trochę odkręcę głowę i już będę wszystko widziała…” ).
Mam nadzieję że uda się nieco z zapisu odczytać mimo tego, że Jula wysyłała przy każdym poruszeniu fale mózgowe w kosmos…
Wyniki nasza neurolog ma mieć za dwa tygodnie (nie mam pojęcia dlaczego tak długo skoro zapis jest praktycznie do odczytania już w trakcie robienia badania…).
Najważniejsze że obyło się bez zasypiania na siłę, traumatycznego budzenia, poszło sprawnie i szybciutko. Jula zniosła wszystko dzielnie, pełna zaufania do nas ciekawie rozglądała się z uśmiechem i nie zorientowała się nawet że przechodzi właśnie jakieś badanie.
Teraz czekamy na wyniki.

A tak wyglądała Julcia w trakcie badania, Tata stwierdził że jak Domiś, Babci bliższe było porównanie do kosmitki… 🙂

eeg

eeg

eeg

eeg

a potem był już tylko czas na relaksik 🙂

pozdrawiamy

pieski w zastępstwie

polskie towarzystwo kynoterapeutyczneNa początek życzenia szybkiego powrotu do zdrowia dla Negrusi, z którą Julcia ma zajęcia z dogoterapii a która rozchorowała się poważnie po ugryzieniu przez kleszcza, na szczęście już jest lepiej i na pewno niebawem wróci do zajęć.
W tzw międzyczasie Julcia miała zajęcia z dwoma innymi pieskami – Negra jest duża więc małe pieski muszą być dwa żeby ją godnie zastąpić 🙂 I tak na zajęcia przybyły Gonia i Miodek, przesłodkie dwa charlesy spanielki, które Julcia już zdążyła wcześniej poznać i które też bardzo lubi.
Kiedy przyprowadziliśmy Julcię na zajęcia była początkowo lekko zdziwiona zmianą kompana do zabawy, ale tylko chwilkę, jak dwa pieszczochy wdrapały jej się na kolanka było wiadomo że zanosi się na cudne zajęcia.

polskie towarzystwo kynoterapeutyczne, dogoterapia, elbląg

i czułe przywitanie

polskie towarzystwo kynoterapeutyczne, dogoterapia, elbląg

polskie towarzystwo kynoterapeutyczne, dogoterapia, elbląg

polskie towarzystwo kynoterapeutyczne, dogoterapia, elbląg

polskie towarzystwo kynoterapeutyczne, dogoterapia, elbląg

Potem co się działo nie wiem, bo Jula i pieski zdecydowanie lepiej się skupiają jak rodziców nie ma w zasięgu wzroku, ale jak przyszliśmy po godzince ją odebrać było widać że spotkanie było bardzo udane 🙂 Jula pobawiła się we fryzjera i zrobiła pieskom z uszek dwa cudne kiteczki z kolorowymi froteczkami (nie miałam już wtedy ze sobą aparatu więc nie uwieczniłam tego wesołego obrazka) terapeutka powiedziała że Jula przy głaskaniu piesków ślicznie otwierała rączki i rozluźniała się. Do tego było dużo śmiechu bo przecież trzeba od czasu do czasu odsapnąć od poważnych terapii, choć te przy których jest tak wesoło nie są mniej ważne 🙂

pozdrawiamy 🙂

okularki okularki

Jula ma nowe okularki. To już trzecie w jej karierze, tym razem jednak mam poczucie że dobrane naprawdę dobrze i nie mówię tu o ich wyglądzie, choć ten oczywiście dla kobiety jest najistotniejszy, mam na myśli dobre dopasowanie do Julci potrzeb.
Tak więc zakładamy okularki tak jak pani dr zaleciła, tylko jak Jula ma się skupić na szczegółach takich jak obrazki w książce, malowanie, i prace manualne. No i oczywiście jak gramy w jej ulubione gry edukacyjne z Kubusiem Puchatkiem 🙂
Czy Jula lepiej przez nie widzi też oczywiście nie wiem na pewno, ale nie wygląda jakby okularki jej przeszkadzały, dalej uważnie przygląda się po ich założeniu, to co natomiast zauważyłam na pewno to że jak skupia się na szczegółach, mniej zezuje i choć zez jest wynikiem problemów z napięciem mięśniowym a nie wady wzroku, to jednak jakby jest nieco lepiej.
Okularki mają na oprawkach, przed zagięciem za uszkami takie silikonowe języczki, zakładane oddzielnie i możliwe do ustawienia w zależności od potrzeb, bardzo fajny patent – dzięki niemu po pierwsze nic Julci nie uwiera w uszko, po drugie nawet jak leży na ziemi, nie zsuwają się z oczek. Wcześniejsze miały oprawki zakończone taką miękką rurką, zawiniętą za uszami i nie było to zbyt wygodne a do tego podobno przez to uszka mogą zacząć odstawać a tego byśmy bardzo nie chcieli 🙂 Patent z silikonowymi nakładeczkami bardzo nam się spodobał 🙂

a tu pełnia szczęścia w okularkach 🙂

julkaimy

i przytulanki z Tatusiem, już bez okularków ale pełnia szczęścia ogromna 🙂

julkaimy

pozdrawiam 🙂

motywacja

Motywacja to ważna sprawa, szczególnie kiedy mobilizuje nas do zrobienia rzeczy ważnych i potrzebnych. Tym bardziej cenna że czasem mobilizuje nas do rzeczy których bez niej w ogóle byśmy nie zrobili.
Jula jak wszem i wobec wiadomo uwielbia oglądać TV, ma swoje ulubione programy a my, doświadczeni już w tym temacie rodzice, wiemy co i kiedy nasza córcia chce obejrzeć, mimo że przecież swojego zdania werbalnie wyrazić nie może. Są inne, równie skuteczne sposoby perswazji… 🙂 Jak więc już tak Jula ogląda sobie swoją ulubioną bajeczkę czy program, niewiele jest w stanie ją od tego oderwać, nawet zwykle wzbudzający ogromną radość wujek, z TV nie ma szans.
I właśnie dzięki tej motywacji Jula coraz śmielej odrywa głowę od podłogi żeby jak najlepiej wyjrzeć zza zasłaniających jej bajkę obiektów (głównie mnie). A ponieważ nie buntuje się przy tym i nie wygląda żeby było to dla niej ogromnym wysiłkiem, zostawiamy ją jakiś czas, żeby sobie troszkę przy okazji poćwiczyła, bo nie daje siłaczka za wygraną 🙂 Oczywiście mogłabym ją w kilka sekund wygodnie ułożyć na poduszeczce ale przecież trzeba sobie w życiu czasem coś samemu wywalczyć bo i satysfakcja większa 🙂

Tymczasem wiosna się rozkręciła, słońce wyciąga z domu, Jula w tygodniu, ze szkołą, zaliczyła już pierwsze ognisko z kiełbaskami w terenie, my w weekend poprawiliśmy kolejnym. W niedzielę zajmowaliśmy się głównie byciem na dworzu a konkretnie na działce u rodzinki, gdzie ochoczo smażyliśmy kiełbaski na ognisku. Słoneczko było przecudne po prostu, może mogłoby być nieco więcej stopni ale nie można mieć wszystkiego. Najważniejsze że weekend spędziliśmy rodzinnie i wesoło.

Igorek w piaskownicy wprowadzał nas w tajniki robienia babek z piasku

a przy ognisku to już tylko czysty relaks…

teraz tylko wyglądać z optymizmem poniedziałku 🙂