Dzień Babci i Dziadka :)))))

Nadszedł jak co roku i jak co roku było bardzo sympatycznie 🙂
Babcie Julci świętowały razem z nią w przedszkolu, a konkretnie w OREWie (różnica jest o tyle istotna, że świętowały też Babcie i Dziadkowie całkiem „nieprzedszkolnych” dzieci, uczęszczających do ośrodka).


Było wesoło, tłoczno (jak co roku frekwencja była ogromna), słodko (pyszności stały na stołach zachęcając do skosztowania), przesympatycznie, a nawet multimedialnie gdyż puszczane były filmy nakręcone na zajęciach z w poszczególnych grupach i zdjęcia z imprez ośrodkowych. Dzięki temu mogłam zobaczyć jak Julcia je drugie śniadanko i jak wącha coraz to inne rzeczy podtykane pod nosek w ramach terapii zajęciowej w kuchni oraz jak obserwuje jak to się piecze chlebek i bułeczki podczas wizyty w jednej z naszych lokalnych piekarni.

W sumie pewnie niektórzy się zastanawiają cóż ja robiłam na dniu Babci w przedszkolu?… – otóż obserwowałam… (bardzo lubię takie imprezki), towarzyszyłam mężowi robiącemu zdjęcia 🙂 i poplotkowałam z kilkoma spotkanymi przy okazji koleżankami a to też ważna sprawa…
I bardzo się cieszę bo gdzie bym obejrzała wspomniane filmiki?!… W sumie to też myślałam, że będzie potrzebne duchowe wsparcie Julci Babciom, ale Babcie już zaprawione w boju, już drugi raz na takim spotkaniu, także bawiły się doskonale 🙂 buziaczki dla Was! i dla Dziadków też przy okazji!

Julcia generalnie nie przepada za tego typu imprezkami, ale wtulona cały czas w Babcię Danusię (jak obok widać) zniosła wszystko dzielnie i oglądała filmiki i zdjęcia 🙂

Pod wieczór byliśmy z wizytą u naszej Babci, a konkretnie męża, zjedliśmy pyszne ciacho, pogadaliśmy sobie i znowu Julcia poszła późno spać bo się zasiedzieliśmy 🙂 Do tego była strasznie rozbawiona bo ostatnio najśmieszniejsze na świecie jest to jak Tata kręci kierownicą! Julcia jak wsadzam ją do fotelika już ma uśmiech na twarzy a z czasem aż nie może powietrza złapać ze śmiechu (i po co inwestować w DVD samochodowe 🙂 ) człowiek jeździ tyle lat i nie zdaje sobie sprawy z tego, jak przezabawne jest kręcenie kierownicą ! 🙂 dobrze, że dzieci są w tych sferach bardziej zorientowane 🙂 (Tata nawet twórczo na fali wymyślił krótką pioseneczkę pod to konto, żeby nie było tak monotonnie 🙂 ) Julcia zanosi się śmiechem, a każdy większy zakręt to istna komedia:) i super ale o godz 21 po takim śmiechu średnio chciało się jej spać i już potem wszystko ją śmieszyło, łącznie z „dobranoc słoneczko” po którym to wybuchała szczerym śmiechem… no cóż, znowu szykuje się ubieranie rano córci w stanie nazwijmy to „półśpiącym”… 🙂

saneczki

Kontynuując dobrą passę rozpoczętą na ostatnim turnusie w Małym Gacnie, jak tylko przyszedł weekend, wybraliśmy się z Julcią na saneczki. W końcu jak leży śnieg, sanki zaliczone być muszą, szczególnie przez 5-letnią dziewczynkę 🙂 dla Julci to frajda – ładnie siedziała ze mną na saneczkach, Tata dzielnie nas ciągnął, póki starczyło mu sił i tchu (a starczyło na jakieś cztery okrążenia po parku 🙂 )
w międzyczasie (jak widać obok) była też zamiana – Tata siedział z Julcią na sankach a ja ciągnęłam – nieco krócej – jakieś pół okrążenia…
w każdym razie było wesoło, mroźno i biało, czyli tak jak powinno być na sankach.
Julcia nie siedzi sama, więc trzeba jechać z nią na saneczkach, pewnie gdyby mogła, byłoby nam wygodniej, ale jaki wtedy mielibyśmy pretekst do tego, żeby samemu pojeździć 🙂 mój mąż stwierdził, że nie pamięta kiedy ostatnio siedział na sankach, ja pamiętam w sumie, bo jeździłam w Gacnie (i podobno miałam największy ubaw…) ,bądź co bądź, co sobie pojeździliśmy to nasze 🙂 to bardzo dobry sposób na spędzenie zimowego weekendowego poranka – polecam 🙂

Tata oprócz funkcji ciągnącego sanki pełnił też oczywiście funkcję fotografa, stąd (jak zwykle 🙂 ) zdjęć nie brakuje 🙂

jeszcze małe poprawki jedna i druga nóżka – musi być porządnie 🙂

a potem już tylko zabawa z Mamusią i z Tatusiem:

wujki :)

wiem, że o moich braciach – wujkach Julci już sporo pisałam ale od tego wujki są a do tego to naprawdę kochane chłopaki! 🙂 wysyłałam właśnie e-mailem zdjęcia ze Świąt moim rodzicom (fakt, za szybka to nie jestem…) i znalazłam mnóstwo zdjęć Julci z wujkami ze Świąt właśnie. Pomyślałam sobie, że szkoda, żeby leżały na dysku jak mogę troszkę wyciągnąć na światło dzienne 🙂 (komputerowe konkretnie) i dlatego niniejszym zamieszczam troszkę 🙂 Czas też szczególny bo jeden z moich braci wyjechał na krótko przed Sylwestrem do Holandii szukać pracy i nie wiadomo kiedy się zobaczymy. Tęsknimy Adaś mocno za Tobą! 🙂 Drugi jest na miejscu, ale już też kiedyś wyjechał na dłużej do Anglii do pracy i też tęskniliśmy… Ale wtedy nie miałam blogu a teraz mam 🙂 i mogę powrzucać zdjęcia a co! 🙂
Cały czas tęsknimy za Dziadkiem który jest w Anglii już pięć lat, ale na szczęście od czasu do czasu przylatuje (teraz będzie u nas w lutym). Wielkie buziaczki dla Dziadka!!!

a oto i zdjęcia:

małe wygłupy = dużo śmiechu 🙂

były też tańce:

WOŚP

Finał był kilka dni temu, więc mam trochę obsuwy… dlatego szybciutko!:
Byliśmy oczywiście solidarnie wspomóc inicjatywę, sprzęt zakupiony dla naszego lokalnego szpitala przez WOŚP znacznie zwiększył Julci szanse na przeżycie zaraz po urodzeniu i do tego sprawił, że ten czas był zdecydowanie bardziej znośny niż gdyby sprzęt był mniej nowoczesny.

Nie straszny był nam siarczysty mróz (do czasu jak już się zrobił straszny, wtedy poszliśmy do znajomych na ciepły obiadek…) a trzeba przyznać, że pogoda była wyjątkowo mało zachęcająca, przynajmniej z punktu widzenia spacerku z Julcią.

Trochę zdjęć jednak zdążyliśmy zrobić (jakże by inaczej 🙂 )

Żałowałam tylko, że nie mogłam pójść na światełko do nieba, bo to zawsze piękne widowisko, ale dla Julci zdecydowanie za późna godzina. Na szczęście nasz Tatuś zrobił tak piękne zdjęcia (żeby nie było, że zmyślam – zamieszczam poniżej) że w pełni oddały nastrój i piękno sztucznych ogni. Jakże pięknie wyglądała nasza Starówka na ich tle.