trochę olimpijsko

nie może tak być że nic nie piszę o olimpiadzie bo ktoś jeszcze gotowy pomyśleć że nie śledzę losów naszych sportowców na tej ważnej imprezie. Otóż śledzę (razem z Julcią bo cóż ona biedna ma za wybór jak mama dzierży pilota… 🙂 ) i jak miliony kibiców śledzę z lekkim, choć narastającym stopniowo niepokojem… emocje jakie zafundowali nam nasi dotychczasowi medaliści są nie do opisania i bardzo za nie dziękuję, czekamy na więcej 🙂

Wiele naszych szans medalowych już przepadło, z dnia na dzień przepadają kolejne i ponieważ stokroć gorzej czują się sportowcy mający świadomość że zawiedli, nie zamierzam im dokładać swoimi komentarzami i krytyką, jestem daleka od takiego rodzaju kibicowania, (poza jednym wyjątkiem ale o tym za chwilę…) szczególnie że na co dzień nie interesuję się za bardzo losami większości dyscyplin jakich przedstawicieli mamy na olimpiadzie.
Taki badminton np. – bardzo fajnie się ogląda, gra jest emocjonująca i okazuje się że mamy dobrą drużynę w tzw „mixie” ale cóż z tego jak poza igrzyskami możliwości zobaczenia choćby jednego ich meczu są praktycznie żadne… z siatkówką plażową już jakby nieco lepiej bo ma coraz więcej fanów i naprawdę nasze chłopaki dzielnie walczyli i choć nie mają medalu to myślę że mogą być z siebie zadowoleni.
A jak o siatkówce już mowa to przecież nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o chłopakach… z nimi to tak jakoś jest na tej olimpiadzie że opinia dotycząca ich gry zależy od dnia, bo gdybym pisała o nich wczoraj to same pochwały – Zbyszek – rewelacja, Bartek – po prostu super, Marcinowi też wszystko wychodziło, wszystkie nasze Michały zrobiły to co trzeba, że o Krzyśku i Łukaszu nie wspomnę, ale dziś… i to właśnie owy wyjątek od nie komentowania bo aż mnie dziś nosiło… całe szczęście że dokładnie cały mecz, (z nakładką nawet), obierałam i kroiłam papierówki na mus (przeżywam obecnie ich coroczne oblężenie) bo miałam się na czym wyżywać na bieżąco…
oj jakby mi jaki z tego boiska pod te obierki się zaplątał!…

ale ponieważ jestem i zawsze byłam niepoprawną optymistką to mam swoją teorię na ten temat – to była taka taktyczna zmyłka, żebyśmy już zeszli z chłopaków i zdjęli im z głowy trochę presji z cyklu „przecież muszą zdobyć złoto” a w zamian za to cieszyli się i cenili każdy zdobyty punkcik…
tak więc zrozumiałam aluzję i weźcie się do roboty bo Zbyszek ma rację, taką grą nie wygracie niezależnie od tego kto będzie po drugiej stronie boiska…
to im powiedziałam!… 🙂
ale to tylko takie gadanie bo wiadomo przecież że mamy świetną drużynę złożoną ze cudnych chłopaków także trzymajmy kciuki 🙂

pozdrawiam olimpijsko 🙂