obrazowo

Opis opisem, ale fakt, obraz musi być 🙂 Nie ma takiej oczywiście możliwości żeby od wczoraj nie powstało mnóstwo zdjęć 🙂
Laki się już w pełni zadomowił, właśnie wrócił ze spacerku z Damianem i próbuje ogarnąć największą maskotkę jaką mamy na stanie – prosiaczka który jest wielkości mniej więcej Julci 🙂
Nie jest łatwo powiem Wam, ale dla zdeterminowanego szczeniaka nie ma rzeczy niemożliwych 🙂
I chyba wymiana firan czeka nas szybciej niż zakładałam… 🙂

To zdjęcia jeszcze z wczoraj, zaraz po przyjeździe.

Dziś rano, po spokojnej ale przerywanej zabawami i próbami dostania się do Julci, nocy, Jula była od rana roześmiana od ucha do ucha jak Laki przywitał ją rano 🙂 Tata zabrał Lakiego na krótki spacerek.

Potem to już tylko na zmianę zabawy i spanie 🙂

 

Lakiemu bardzo zasmakowała zupka dyniowa którą Julcia sobie właśnie jadła na drugie śniadanko – dostał swoją porcję – wie chłopak co dobre 🙂

W południe byłam na naszym pierwszym wspólnym spacerku z Lakim i Julcią, Damian był w pracy ale była z nami Wiki bo to pierwszy taki poważny spacer i nie wiadomo czego można się spodziewać…
Drogę do parku Laki spędził w wózeczku z Julcią. Było mu tak wygodnie że chyba najchętniej cały spacer by tam przesiedział 🙂
Ale bieganie z Wiki też mu się podobało 🙂 Jak się już zmęczył przybiegał do wózka i próbował się na niego wdrapać, a ponieważ łatwe to nie było – opcjonalnie próbował wcisnąć się do torby pod wózkiem…
Pocieszny jest niesamowicie 🙂

Późnym popołudniem odwiedził nas dziś Igorek, Julci kuzyn który nie mógł się już doczekać aż zobaczy „Julci nowego kotka Lakiego” i przyniósł przysmaki pięknie przystrojone kokardeczką w prezencie 🙂

dziękujemy 🙂

pozdrawiam

pierwsze spotkanie!

I nareszcie! mogliśmy w końcu pojechać do Lucusia, który wygląda na to że już chyba Lucusiem zostanie (w opcjach jest też Lakuś, ze względu na jego wyjątkowo wzruszającą historię).
Przedwczoraj pojechaliśmy z Julcią odwiedzić naszego szczeniaczka, jest jeszcze z rodzeństwem i Mamusią, z nami będzie mniej więcej za miesiąc.
I dokładnie tak jak się spodziewaliśmy Julcia była wniebowzięta! Nie wiedziała na kim się skupić, małe pieski były trzy, i oczywiście Gonia, z którą Jula zna się i lubi od dawna – tyle szczęścia na raz! 🙂
Maluchy też szybciutko przekonały się do Julci, wdrapywały się na nią jeszcze trochę niezgrabnie i przesłodko 🙂 Podgryzały swoimi ostrymi ząbkami, wariowały ze sobą na wzajem żeby nagle niespodziewanie zasnąć na Julci nóżkach 🙂
Jula siedziała i obserwowała wszystko radośnie 🙂 Niesamowite jak słodki są te maluchy!
Gonia oczywiście jak zawsze przecudna też dopominała się o swoją uwagę, co bardzo cieszyło Julę 🙂
Można by pisać i pisać o tym jak cudne i słodkie są pieski, jak Jula była niesamowicie szczęśliwa, ale lepiej to po prostu pokazać – dzięki Damianowi mamy mnóstwo cudnych zdjęć 🙂
I pisząc mnóstwo mam na myśli mnóstwo – „troszkę” ich jest 🙂 mimo, że to i tak jedna trzecia wszystkich jakie mamy z wizyty.

prezent od Cioci Joli jeszcze nie skończony ale na pewno znajdzie się na naszej ścianie 🙂

pozdrawiam 🙂