wakacje wakacje

jeszcze ich co prawda formalnie nie ma ale już zdecydowanie bliżej niż dalej 🙂 Jula ma w piątek koniec roku i od poniedziałku w końcu się wyśpimy 🙂 piszę że od poniedziałku bo w weekendy Jula najwyraźniej nie widzi potrzeby wysypiania się i 6.15 okazuje się doskonałą godziną do obudzenia się… teraz będziemy mieli dwa miesiące na wyprowadzenie jej z błędu 🙂

wakacje wakacjami ale zajęcia Juli będą się odbywać wg stałego grafiku a w przypadku np piesków mamy nadzieję że nawet częściej, bo będzie na to więcej czasu a Jula uwielbia je po prostu 🙂 Podobno będziemy mogli też korzystać z wakacyjnego programu terapii w ośrodku Julci ale szczegółów jeszcze nie znam więc nie wiem czy się na nie zdecydujemy. Odpocząć trzeba, też od vojty bo Jula naprawdę ciężko pracuje i „wakacje w wakacje” też muszą być zaplanowane. Na pewno będzie to w sumie około trzech tygodni także Jula będzie się miała kiedy zregenerować 🙂
Na rehabilitacji w domu jest bardzo dzielna i jesteśmy z niej dumni bo ciężko pracuje i mimo protestów w trakcie zajęć zaraz po nich jest uśmiechnięta i radosna.
Ogromny wysiłek jaki Jula musi wkładać w pracę z Sebastianem wynika z tego, że pozycje i wzorce jakie są na zajęciach prowokowane wymagają pracy mięśni jakiej na co dzień Jula nie wykonuje. To tak jakby chodzić codziennie na siłownię i ćwiczyć konkretne partie mięśni siłą rzeczy na co dzień nie ćwiczone. Na tym etapie, po kilku już dobrych miesiącach pracy vojtą Jula ma bardzo fajnie wyćwiczone mięśnie, dobrze wyczuwalny biceps, brzuch twardy i nawet lekko już wyrzeźbiony 🙂 ja sobie mogę o takim pomarzyć 🙂
Sylwetka sylwetką ale mocne mięśnie w Juli przypadku, przy spastyce to wszystko czego potrzebujemy bo jest to podstawą do wymagania czegokolwiek na zajęciach i fundamentem budowania jakiegokolwiek wzorca lokomocji i stabilności , a wreszcie tylko w ten sposób możemy myśleć o zapobieganiu przykurczom, deformacjom czy chociażby skrzywieniu kręgosłupa. Na tym polu na szczęście póki co jest całkiem dobrze i mam wrażenie że kontrolujemy sytuację, szczególnie że kwestia zwichniętego biodra powoduje że jesteśmy bardziej wyczuleni w obserwowaniu pleców i tego czy nie pojawiają się jakieś ograniczenia ruchu w stawach biodrowych.

Tyle w kwestii zajęć 🙂 Jeszcze muszę powiedzieć że nasza Ania od dogoterapii bardzo ostatnio chwaliła Julcię za widoczną poprawę kontroli głowy przy rozglądaniu się na boki, w górę i w dół kiedy patrzyła za Negrą. Takie sygnały nas bardzo cieszą i upewniają w słuszności kierunku jaki wybraliśmy w rehabilitacji 🙂

To teraz trochę jeszcze zdjęć 🙂

z wycieczki niedzielnej do Nowej Holandii, takiego naszego mini parku rozrywki dla dzieci

był mały konik

julkaimy,

i duży

julkaimy

były gąski za siatką

julkaimy

i my zapatrzone w gąski 🙂

julkaimy

i jeszcze bardzo ładne kurki

julkaimy

Jula jak widać była zadowolona 🙂

julkaimy

byliśmy też u Babci

były pyszne truskaweczki z prosto z pola

truskaweczki julkaimy

Jula bawiła się z Prababcią

julkaimy

a w koło piękne okoliczności przyrody 🙂

julkaimy kwiatki

i na koniec ważna sprawa 🙂 mój pierwszy w tym roku i w ogóle chyba pierwszy w życiu przez mnie zrobiony słoik dżemu truskawkowego, który miałam nawet okazję spróbować zanim moja Mamusia kochana zapakowała go ze sobą do Anglii 🙂

pozdrawiam 🙂

Euro 2012 rozpoczęte :)

nie wypada inaczej zatytułować postu wobec rozpoczęcia Mistrzostw i nie ważne przy tym jak wielkim jestem kibicem i czy w ogóle nim jestem – wydarzenie takiej rangi, którego jesteśmy współgospodarzem staje się (chciał nie chciał) częścią codzienności 🙂 a mi to wcale nie przeszkadza, wczorajszy mecz oglądałam z Sylwią z przyjemnością i dużymi emocjami, a obroniony karny był momentem dla którego warto było oglądać ten mecz 🙂

Moja przyjaciółka, jadąc do mnie i przejeżdżając koło naszej strefy kibica powiedziała że wzruszyła się jak usłyszała tych wszystkich śpiewających kibiców, mimo że sama na co dzień, podobnie jak ja, zdecydowanie woli siatkówkę. I coś w tym jest, atmosfera kibicowania udziela się chyba każdemu, nie trzeba być zapalonym znawcą piłki nożnej, dziś wszyscy są sercem z naszą reprezentacją, nawet jeżeli znają z niej dwa, może trzy… nazwiska (tak… mówię o sobie… 🙂 ). Jest w tym coś magicznego, na tyle że dziś do śniadania malowaliśmy sobie barwy narodowe na policzkach 🙂 a pisząc ten post oglądam sobie mecz Niemcy-Portugalia i nawet mnie to powoli wciąga 🙂

Jedno jest pewne i wiem to od wczoraj – nie da rady oglądać dwóch meczy jednocześnie. Przetestowałam – wczoraj w tv leciał mecz Polska-Grecja a w komputerze siatkarze walczyli w Brazylii z Kanadą… no i był mętlik, emocji jednak nie da się podzielić, Sylwia w pewnym momencie już nie wiedziała kto z kim gra… 🙂 Tym razem siatkarze (myślę że świadomi lekkiego odpływu kibiców) odeszli na dalszy plan, ale grali świetnie, pokonali Kanadę szybciutko więc zdążyli na drugą połowę meczu 🙂 Dziś pokonali też Finlandię 🙂 brawo chłopaki!

pozdrawiam

teraz już widziałam :)

właśnie – tym razem nie mogło być inaczej – chłopaki znowu pokonali Brazylię a ja to wszystko widziałam! 🙂 (bynajmniej nie dzięki telewizji publicznej, dla której od wielu już lat rozgrywki siatkarskie najwyraźniej nie są warte wykupienia praw do transmisji…) ale chłopakom to wcale nie przeszkadza, wiadomo, że porządny kibic znajdzie sposób na obejrzenie ich w tak ważnych momentach 🙂
Gratuluję chłopaki i dziękuję za emocje, szkoda tylko że Jula nie mogła oglądać, spała sobie już smacznie o tej porze a na pewno dzielnie kibicowała by ze mną 🙂
Mecz był piękny, ale nie będę się rozpisywać na ten temat bo zainteresowani na pewno wiedzą to równie dobrze jak ja 🙂 Pierwsze zwycięstwo nad Brazylią mogło być uznane za ich wypadek przy pracy, może chwilową niedyspozycję mistrzów, ale drugie jasno pokazało że Polacy są w formie i nic tu przypadkowego być nie mogło i nie było 🙂 Czeka nas jeszcze jedno z nimi starcie i to chyba najcięższe bo przed ich publicznością, która naszej tylko niewiele ustępuje w żarliwości dopingu… na pewno łatwo skóry nie oddamy 🙂

tyle w kwestii siatkówki, choć mogłabym o niej pisać i pisać 🙂 szczególnie po takich meczach (wygrane z Kanadą i Finlandią też są oczywiście ważne, jednak nasz wieloletni kompleks brazylijski powoduje że to wygrana z Brazylią jest tą najcenniejszą 🙂 )

Zdałam sobie ostatnio sprawę, że od jakiegoś dłuższego już czasu nie zamieszczam zdjęć i to nie dlatego że przerzuciłam się teraz na pisanie wyłącznie, ale dlatego, że po prostu ich nie mam… Damian bardzo dużo pracuje, a ponieważ jego praca polega na robieniu zdjęć właśnie, jak spotykamy się z rodziną czy znajomymi najzwyczajniej chce mieć spokój od fotografii i nie zabiera aparatu. Mimo to trzeba wypełnić tę lukę i przy następnej okazji może uda mi się go namówić, żeby zrobił chociaż jedno malutkie, albo dwa… wtedy nadrobię oprawę medialną … 🙂

tymczasem Jula w przedszkolu, coś katarek jej się pojawił ale mam nadzieję że się nie rozkręci, kolejne zajęcia była dzielna i naprawdę ładnie ćwiczyła, Sebastian mówił, że nie krzyczała aż tak bardzo 🙂 nie żeby mnie tam nie było, ale jakoś rozpoznawanie natężenia i interpretacja krzyków Julci na zajęciach Sebastianowi wychodzi lepiej niż mi 🙂

pozdrawiam 🙂

to tyle 🙂
do zobaczenia 🙂

truskaweczki, truskaweczki… :)

witam serdecznie i truskawkowo! 🙂

Moją Mamusię kochaną uprasza się o nie czytanie poniższego akapitu… (dla własnego dobra:) ) buziaczki!

Truskawki uwielbiamy i jak już się pojawiają to na stałe wpisują się w wyposażenie naszej kuchni aż do samego ich końca 🙂 Zmienia się tylko ilość w zależności od ceny i potrzeb 🙂 Zaczęłam jakby miał być to wstęp do bloga kulinarnego… ale nie zamierzam sypać teraz przepisami na pyszności z truskawek, bo i nie ma co się tu męczyć, wszyscy wiemy przecież że nie ma lepszego zestawu niż truskawki+cukier+bita śmietana! 🙂 Julia bardzo lubi truskaweczki, szczególnie w postaci musu dodawanego do wszystkiego do czego tylko można go dodać 🙂
To tyle o truskawkach 🙂

Poza tym pogoda się psuje, jest deszczowo i już raz zaliczyłam zmoknięcie na rowerze, temperatura skacze w górę i w dół, co nie za dobrze odbija się na Julce, ten tydzień miała nieco słabszy kondycyjnie ale mimo to dzielnie radziła sobie na ćwiczeniach (tym razem jakoś zdecydowanie dzielniej ode mnie… ) pracuje ładnie i powtarzalnie, jesteśmy dumni z naszej małej fighterki 🙂 Ale dziś dzień dziecka i ani słowa o ćwiczeniach! Po południu jedziemy na imprezkę rodzinną, będzie wesoło, smacznie i z pewnością głośno! 🙂 Jula dawno nie widziała się ze swoimi kuzynami więc na pewno się za sobą stęsknili.
Jest mały problem natury technicznej -w tym samym czasie jest mecz siatkówki… może uda mi się niepostrzeżenie wymknąć i w kąciku obserwować zmagania chłopaków – mała szansa ale zawsze może chociaż jeden secik… 🙂

to tyle póki co 🙂

pozdrawiam i życzę miłego i w miarę słonecznego weekendu 🙂